Prosty i skuteczny produkt.
Pierwsze wrażenie? Butelka jak butelka, klasyczna dla Nivea, plastikowa, solidna, ale nieprzezroczysta, więc ciężko ocenić, ile produktu jeszcze zostało. Zamknięcie na klik, co zawsze jest plusem, bo nie ma ryzyka, że wszystko rozleje się po wannie. Konsystencja? Trochę lejąca, ale nie jak woda, więc nie przecieka przez palce. Pieni się całkiem nieźle, więc nie trzeba wylewać pół butelki, żeby poczuć się jak w chmurze piany.
Zapach? Bardzo przyjemny, taki świeży, rześki, ale niestety krótkotrwały. W trakcie kąpieli unosi się delikatna, męska nuta, która nie jest dusząca ani przesadzona, ale po spłukaniu znika. Jeśli ktoś liczy na długotrwałe pachnienie, to może się rozczarować.
Skład nie wygląda źle, a mleczko bambusowe brzmi jak coś, co powinno ukoić skórę i dać jej trochę nawilżenia. Faktycznie, po kąpieli nie ma uczucia ściągnięcia ani suchej, nieprzyjemnej skóry, więc obietnica o braku alkoholu i przyjaznym pH wydaje się spełniona. Nie jest to może nawilżenie na poziomie balsamu do ciała, ale jak na żel pod prysznic? Naprawdę w porządku.
Jeśli chodzi o mycie twarzy i włosów, to tu już bym się nie rozpędzała. Twarz jeszcze ujdzie, bo nie powoduje pieczenia ani podrażnień, ale do włosów? Raczej jako awaryjne rozwiązanie na wyjazdach niż codzienna opcja. Po umyciu czuć, że włosy są czyste, ale bez efektu wow, bez odżywki się nie obejdzie.
Podsumowując, żel robi, co ma robić, jest łagodny dla skóry, nie przesusza i ma fajny zapach (choć krótkotrwały). Nie ma tu rewolucji, ale jeśli ktoś szuka prostego, skutecznego produktu do mycia ciała, to można brać w ciemno. Do włosów? Niekoniecznie. Do twarzy? Czemu nie.
Zalety:
- nieźle się pieni
- przyjemny zapach
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie