Nie miałam jakiś wielkich problemów z trądzikiem, ale od dobrych kilku lat męczyłam się z zaskórnikami i uciążliwie wracającą kaszką na czole:( Wydaje mi się, że próbowałam wszystkiego, żeby się ich pozbyć, a najbardziej zależało mi na tych zaskórnikach:( Kosmetyki - tańsze, droższe, apteczne, dermatologiczne, leki, różne zabiegi, kwasy, nawet brałam hormony na to paskudztwo!! Zresztą nie pamiętam już nawet, co jeszcze. Ale nic nie pomagało na długo:( Myślałam już nawet o laserze... I tak zbierając się, żeby tego dokonać, kupiłam całą serię Pharmaceris T, jako zwyczajną pielęgnację. Nie liczyłam na cuda. I tu spotkała mnie niesamowita niespodzianka:)
Ponieważ sprawdziłam już na sobie, że całą serię należy stosować razem (poza kremem kojącym, którego jeszcze nie wypróbowałam, bo nie miałam takiej potrzeby) i raczej cały czas, wpisuję tą samą recenzję do wszystkich kosmetyków Pharmaceris T, które wypróbowałam.
A dokładnie jest tak:
- dzięki żelowi intensywnie złuszczającemu (który nie złuszcza w bardzo widoczny sposób, więc nie ma, się czego bać:)) wyleczyłam kaszkę na czole (która zniknęła po ok. 2 tygodniach i od 4 miesięcy już nie wróciła!!) i nie wychodzą mi już w ogóle żadne pryszcze!! A zawsze mniej więcej 2 w tygodniu mi się robiły:/ I do tego zmniejszyły mi się pory, teraz są już "takie malutkie":) A to naprawdę osiągnięcie:)
- dzięki kremowi na dzień wyrównałam nawilżenie skóry (która w zimie bardzo mi się wysuszała. Tak, moje ulubione - skóra świeci się, jak nie wiem, co i schodzi płatami:/), ale też przetłuszczanie:) Po nałożeniu mam totalnie matową skórę. W południe zawsze przypudrowuję twarz, ale na to, to nic nigdy nie potrafiło zadziałać. Jednak jest to lekkie świecenie i gdybym kiedyś zapomniała kosmetyczki, nic by się nie stało. I jeszcze co do kremu, to na początku "czułam go" na skórze. Mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi. Specjalnie mi to nie przeszkadzało, ale jednak... Ale po jakimś czasie się przyzwyczaiłam:) I nawet nie wiem, kiedy?? Więc teraz już nic mi w nim nie przeszkadza:)
- dzięki piance czuję, że moja skóra jest porządnie oczyszczona. Zmywam nią też make-up, również oczy i jest niesamowita, bo w nie nie szczypie:) Łatwo się zmywa i jest taka przyjemna, że już nie mam zamiaru wracać do żeli;)
- i tonik, dzięki któremu, myślę, pozbyłam się zaskórników. Używam go tylko na noc, ale przemywam nim też dekolt i ani tu, ani tu nie widać żadnych ciemniejszych punkcików:) Jasne, moje pory nie zniknęły całkowicie, ale są pozamykane i czyste:) Powiedzmy, że raz w miesiącu pozbędę się paru zaskórników (których wcale nie widać, ale mnie zawsze ręce swierzbią:/), ale gdybym tego nie zrobiła, to i tak nikt by nie zauważył, że cokolwiek mam.
I jako królik doświadczalny z zamiłowania, wypróbowałam również każdy z kosmetyków z osobna, z produktami innych firm i efekty zanikają. Dlatego jeżeli chcecie być takie szczęśliwe, jak ja, proponuję stosowanie całej serii razem.
Do tego wszystko, poza pianką, jest bardzo wydajne, więc koszty posiadania pięknej cery wydają się śmiesznie małe:) :)
I jeżeli jesteście tak samo niecierpliwe, jak ja, i same czyścicie swoje zaskórniki, spróbujcie powstrzymać się od tego przez jakieś 2 tygodnie, a w tym czasie wypróbować tą serię. Efekty są powalające!! Potem praktycznie nie ma, co wyciskać:)
Używam tego produktu od:4 miesięcy
Ilość zużytych opakowań:3