Do Tołpy mam przeogromny sentyment i zaufanie, nieprzerwanie od kilku lat zawsze mam w swoich zapach jakiś jej produkt. Ostatnio postanowiłam zacząć testować 2-etapowe produkty do twarzy, zawsze to jakaś wygoda na wyjazdy chociażby. Będąc w jednej z drogerii kosmetycznych, wpadłam standardowo na dział kosmetyków od polskiej marki i od razu w oczy rzucił mi się ten zabieg. Bez dłuższego zastanawiania wrzuciłam go do koszyka. I tym razem Tołpa pokazała, że można na niej polegać.
Co można powiedzieć na wstępie, to z pewnością to, iż produkt jest łatwo dostępny - znajdziemy go w drogeriach kosmetycznych, sklepie Tołpy, hipermarketach czy aptekach. Do tego nie ma wygórowanej ceny, swoje opakowanie kupiłam nawet na przecenie za cztery złote. Niestety, opakowanie wymaga nożyczek przy otwarciu, ale za to jest na tyle nieduże, że bez problemu spakujemy je do kosmetyczki. Jeśli chodzi o wydajność to, obie saszetki starczają na obfitą , jednorazową aplikację z uwzględnieniem szyi.
1. KROK - Maska-peeling-żel oczyszczająco-matująca:
Maska, w zasadzie bardziej bym powiedziała, że jest to pasta z dużymi drobinami (coś podobnego do pasty z liśćmi Manuka od Ziaji), jest w białym kolorze i subtelnie, ziołowo pachnie. Mimo swojej konsystencji dobrze rozprowadza się na skórze i dzięki drobinom, masuje ją. Coś, co może być przeszkodą dla skóry wrażliwej, to fakt, że produkt po paru sekundach zaczyna nie tylko rozgrzewać skórę, ale także ją piec i szczypać. Nie należy to do najprzyjemniejszych uczuć, także dobrze, że trzymamy maskę tylko pięć minut. Choć, zadziwiająco, nie miałam zaczerwienionej skóry po jej usunięciu. Pastę łatwo się zmywa, gdyż nie zastyga. Zdecydowanie oczyszcza, ładnie pozbyła się zanieczyszczeń i sebum z całego dnia, oraz matuje skórę. Dodatkowo cera zostaje wygładzona, a niedoskonałości zostały bardziej uwypuklone (w tym sensie, że są na wierzchu i łatwiej będzie je usunąć). Produkt lekko ściąga, ale nie ujmuje to nic jego działaniu.
2. ETAP - Maska-kompres nawilżająco-odprężająca,
Tutaj już producent oferuje standardową maseczkę o konsystencji kremu, również w białym kolorze, ale o zapachu drzewa sandałowego. Trochę liczyłam na efekt chłodzenia, ale nic takiego nie wystąpiło. Ten etap także nie zastyga, nie ma problemu z jego zmyciem, a resztki szybko się wchłaniają. Skóra zyskała po nim na miękkości i uelastycznienia. Wszelkie niedoskonałości zostały spłycone (a wiadomo, jak ciężko uporać się z tymi w czasie przedmiesiączkowym). Koloryt został wyrównany, a zaczerwienienia, związane z wypryskami, zniwelowane. Odczułam także odświeżenie i nawilżenie, ale czy intensywne, ciężko stwierdzić. Poszłam spać i pozwoliłam dalej działać zabiegowi.
Rano byłam jeszcze bardziej zadowolona z efektów. Spłycone niedoskonałości zniknęły, cera została ponownie wygładzona i zmatowiona. Doszła także większa miękkość w dotyku.
Zakochałam się w tym produkcie, bo wiem, że kiedy będę potrzebowała prawie że nieskazitelnej cer na następny dzień, na pewno spełni działanie. Wrócę do tego produktu nie raz, spełnił moje wszystkie oczekiwania, a nawet i więcej. Marka Tołpa znowu pokazała klasę. Polecam każdemu, ale skórze wrażliwej radzę mieć na uwadze pierwszy etap :)
Zalety:
- jest ogólnodostępny,
- ma przystępną cenę,
- starcza na obfite aplikacje twarzy oraz szyi,
- 1 etap:
- rozgrzewa,
- posiada subtelny ziołowy zapach,
- nie zastyga,
- pasta jest łatwa w zmyciu,
- oczyszcza,
- matuje,
- wygładza,
- 2 etap:
- pachnie drzewem sandałowym,
- wyrównuje koloryt,
- zmiękcza,
- pozostałości szybko się wchłaniają,
- niweluje zaczerwienienia,
- odświeża,
- nawilża (ale czy intensywnie?),
- uelastycznia.
Wady:
- otwarcie wymaga nożyczek,
- 1 etap:
- lekko ściąga,
- piecze i szczypie na twarzy (dla skór wrażliwych może być to nie do zniesienia).
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie