Botanic Skin Food Czarna maseczka oczyszczająca `Maliny, węgiel aktywny i eukaliptus` 

Maseczkę zakupiłam w pakiecie w jednym ze świątecznych zestawów. Po pierwsze zapach: dla mnie bardzo przyjemny. Zupełnie nie przypomina mi malin, a olejek migdałowy do ciasta. Oczywiście jest w czarnym kolorze (tak już maski węglowe mają). Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie konsystencja: jest idealna, lekko kremowa. Bardzo łatwo rozprowadza się zarówno dłońmi jak i pędzlem. Spokojnie można nałożyć grubą warstwę. Tak, ilość produktu w saszetce na to pozwala. Uważam, że to bardzo dobrze, bo po pierwsze mamy wystarczającą ilość produktu, po drugie go nie marnujemy i możemy w całości z niego skorzystać. Po nałożeniu maski na twarz nie miałam uczucia ściągnięcia, pieczenia itp. W zasadzie nie czułam jej na twarzy. Maska bardzo łatwo się zmywa.

2 lub 3 razy w tygodniu robię sobie domowe SPA, jest to chwila tylko dla mnie. W tych dniach podstawą jest nałożenie sobie maseczki. Ostatnio wybór padł na czarną maseczkę oczyszczającą. Botanic Skib Food marka, która można spotkać w drogeri Natura. Wypuściła wiele maseczek o ciekawym składzie. Maseczka zamknięta jest w saszetce 7 ml. Opakowanie jest całe czarne. Z przodu znajdziemy białą wstawkę, gdzie czarnymi napisami odczytamy nazwę firmy I podstawowe informacje o produkcie. W tle widnieją obrazki maliny I liści eukaliptusa. Saszetka bardzo elegancka. Ma nacięcie z lewej strony, wystarczy pociągnąć i wierzch saszetki ładnie schodzi. Produkt możemy wyciągnąć z łatwością palcem lub pędzlem. A w środku saszetki ona…czarna jak smoła, o średnio gęstej konsystencji maseczka. Jest jedwabiscie miękka w dotyku. Z łatwością smarujemy nią twarz, sunie po skórze o zabarwia każdy zakamarek twarzy na czarno. Produkt jest wegański, wykonany z 97% składników pochodzenia naturalnego. Jest to produkt polski. Kosmetyk przeznaczony jest głównie do cery mieszanej I tłustej. Z takich najważniejszych jej składników: glinka czarna, roślinna gliceryna, węgiel z bambusa, olej temanu, Olek z pestek winogron, wyciąg z eukaliptusa, ekstakt z malin, itd. Maseczkę można używać 2-3razy w tygodniu. Nakładamy ją na 15 min po czym zmywamy. Podczas trzymania na twarzy cały czas czuć zapach maliny, trochę chemiczny, ale jednak maliny. Przez te 15 min maseczka nie zmienia koloru, jest cały czas intensywnie czarna. W tym czasie nie czuć też ściągania skóry. Praktycznie nie czujemy, że ją wogóle mamy na twarzy. Wiadomo, jak to z czarnymi maseczkami bywa, ze zmyciem dokładnym jest trochę zabawy. Ale schodzi bez problemu. Saszetka jest jednorazowa, maseczka idealnie starcza na jeden raz. Ilość odpowiednia do nałożenia na całości twarzy, szyi a nawet dekoltu. Moja skóra wybredna, mieszana z niedoskonałościami I przebarwieniami oraz widocznymi porami. Co maseczka zrobiła na mojej twarzy? Same dobre rzeczy :) Porządnie oczyściła moje pory, stały się po niej mniej widoczne. Znormalizowała wydzielane sebum. Twarz mniej się świeciła zwłaszcza w strefie T. Po jej zmyciu skóra jest miękka jak u niemowlaka, jest zmiękczona, gładka. Rozjaśniła przebarwienia i zniwelowała zaczerwienienia po wypryskach. Maseczka ma same zalety. Moja skóra jest po niej ukojona i zregenerowana. Bardzo się polubiliśmy i złego słowa na jej temat powiedzieć nie mogę.

Moja kolejna maska z tej serii. Tym razem jest to strzał w 10. Maska jest w jednorazowej saszetce. Zapach malinowo eukaliptusowy. W składzie jest czarny węgiel, więc maska ma ciemny szary kolor. Jest to typowa maska oczyszczająca. Sprawdza się na niedoskonałości i rozszerzone pory. Cera po niej jest porządnie oczyszczona, ale nie ma uczucia ściągnięcia. Używam jej raz na jakiś czas kiedy czuje, że moja cera potrzebuje dodatkowego oczyszczenia.

Trochę już wszelakich maseczek przerobiłam - typu "peel off", zastygające czy te ostatnio modne na płachcie. I stwierdzam, że ta jest z nich najlepsza. Maska daje bardzo dobre efekty na mojej mieszanej, lekko trądzikowej cerze. Oczyszcza, tonizuje, fajnie przygotowuje skórę do kolejnych zabiegów pielęgnacyjnych. Nie ściąga i nie wysusza. Nie podrażnia. W maseczce nie chodzi tylko o efekty, jakie daje na skórze. Przynajmniej dla mnie. Równie ważne jest, aby była łatwa do nałożenia i równie łatwa do zdjęcia/zmycia z twarzy. A jeśli jeszcze przy okazji ma przynajmniej znośny zapach, to już jest super. I w przypadku tej od Botanic tak właśnie jest. Produkt ma cudowną kremową konsystencję, która pięknie się rozprowadza. Jest gładka niczym masełko. Zapach ładny, takiej posłodzonej maliny. Trochę gorzej jest ze zmyciem, bo zastygniętą nie tak łatwo szybko usunąć, ale używałam o wiele gorszych pod tym względem. Opakowanie bardzo ładne, w kolorze czerni. Otwiera się bez problemu. Wydajność bardzo dobra - jedna saszetka wystarczyła mi na 2 użycia. Podsumowując - fajny, przyjemny produkt. Coś czuję, że zaprzyjaźnimy się z marką Botanic i skuszę się na inne produkty :)

Kupiłam na promocji w Naturze za 1.99 zł. Opakowanie idealne na jedną aplikacje. Pachnie neutralnie ani ładnie ani brzydko. Konsystencja dosyć rzadka ale nie spływa z twarzy. Trudno się zmywa. Skóra po maseczce jest gładka ale większych różnic nie zauważam.

Zawsze chętnie sięgam po maseczki do twarzy, które rokują składem. Dodatkowo bardzo lubię maseczki oczyszczające, które nie wysychają ponieważ nie cierpię wysychania standardowych glinek na wiór razem z moją skórą a psikanie się w kółko hydrolatem zwyczajnie nie wychodzi mi. Dosyć trudno takie znaleźć. Ta mnie nie zawiodła. W masce mamy zarówno węgiel aktywny, jak i glinkę oraz olejki. Dla mnie combo całkowicie pozytywne. Maseczka lekko oczyszcza i jednocześnie odżywia skórę. Jeśli szukacie intensywnie oczyszczającej maski w typie białej czy czarnej od glamglow czy innej podobnej to zupełnie inny typ produktu i nie będziecie zadowoleni. Ale już skóry dojrzałe, suche a owszem. Szkoda że maska nie występuje w słoiczku a jedynie w saszetkach.

Maseczkę kupiłam w Naturze za 3,99 zł Opakowanie przyciąga uwagę bo to czarna saszetka z obrazkiem czerwonych malin i liśćmi eukaliptusa. Całość fajnie się komponuje i jeszcze nazwa też mnie zaciekawiła. Ta wersja przeznaczona jest dla skóry mieszanej i tłustej a moja jest sucha ale od czasu do czasu też wymaga oczyszczenia. Skusiłam się na kilka produktów tej marki bo ma ona dobre składy. W tej maseczce znajdziemy -czarną glinkę znana z silnych właściwości oczyszczających i regulujących wydzielanie sebum. -węgiel z bambusa -oczyszcza, wyciąga zanieczyszczenia , detoksykuje -olej tamanu- pomaga w walce z niedoskonałościami -roślinną glicerynę- humektant dba o odpowiednie nawilżenie skóry -wyciąg z eukaliptusa- działa antyseptycznie, -ekstrakt z malin-regeneruje, odżywia Nie mamy tu zbędnych zapychaczy, złych konserwantów, barwników .Produkt w 97% składa się z naturalnych składników. Maska ma czarny kolor i kremowa konsystencje ale podczas nakładania wyczuwam lekki poślizg co daje zawarty w składzie olej tamanu. Mimo zawartości glinki nie zasycha na skorupę (dzięki olejowi) i łatwo się ją zmywa. Co prawda brudzi umywalkę ale to jest do ogarnięcia. Nie ma niefajnego uczucia ściągnięcia skóry. Dodatkowo maska pięknie pachnie malinami nie takimi z krzaczka bardziej jak olej malinowy. Jedna saszetka wystarczyła mi na dwa użycia. Maska łatwo się aplikuje .Po 15 minutach noszenia zmyłam ją .Skóra stała się gładka, nawilżona, wyczuwalna była delikatna warstwa ochronna na skórze podejrzewam że to za sprawa oleju. Twarz ładnie wyglądała i miałam wrażenie że pory delikatnie zostały oczyszczone ale efekt nie jest tak mocny jak po użyciu czystej glinki. Po dwóch użyciach tej maski w odstępie 3 dni zauważyłam kilka małych niedoskonałości na nosie i wokół ust. Nie wiem czy to ten produkt pogorszył stan cery czy podkład którego użyłam. Produkt fajny i nie wykluczam że kupie ponownie choć nie w najbliższym czasie bo mam spore zapasy PLUSY -naturalny składników -produkt polski -zapach -elastyczna konsystencja, nie zasycha na skorupę -łatwo do zmycia -nawilża i nadaje miękkość skórze, -delikatnie oczyszcza pory -poprawia koloryt -saszetka starczy na 2 użycia MINUS -dostępne tylko w Naturze

Zakupiłam już kilka opakowań i jest to jedna z moich ulubionych masek. Nie ma tępej konsystencji, wręcz przeciwnie jest kremowa i bardzo łagodna. Po czasie zastyga ale nie robi skorupy. Jak dla mnie oczyszcza świetnie i redukuje stany zapalne.

Już od dawna ta marka kusiła mnie, aby wypróbować jej produkty. Dobre składy kosmetyków i pozytywne opinie o nich tylko dodatkowo zachęcały. I tak robiąc zakupy w Naturze wzięłam na przetestowanie kilka produktów, w tym i tę maseczkę. Pomyślałam, że świetnie sprawdzi się na mojej mieszanej cerze w kierunku suchej. KONSYSTENCJA Maska jest koloru czarnego. Ma aksamitną konsystencję, która wręcz sunie po skórze, dzięki czemu można nałożyć produkt w ciągu kilku sekund. Do samego końca trzymania jej na twarzy nie zasycha całkowicie, jedynie trochę zastyga, cały czas pozostając wilgotna. Leciutko ściąga, ale jest to na tyle delikatne, aby nie powodować dyskomfortu - nie wysusza. Produkt nie podrażnia i nie uczula. Na zmywanie potrzeba kilka chwil więcej, niż na zmycie na przykład maski kremowej, jednak nie jest uporczywe. ZAPACH Dla mnie jest neutralny i w zasadzie słabo wyczuwalny. Nie przeszkadza w używaniu jej. Plus za to, że produkt nie jest niepotrzebnie perfumowany. DZIAŁANIE Po zastosowaniu maseczki zaczerwienienia są trochę bledsze, cera ogólnie jest uspokojona. Robiąc ją wieczorem, następnego dnia mniejsze wypryski były słabiej widoczne, natomiast większe jakie były, takie pozostały. Maska również ograniczyła nadmierne wydzielanie sebum w przetłuszczającej się strefie T na około 6 godzin. INNE Ilość maski w saszetce wystarcza na dwie aplikacje (warto ją wtedy w miarę możliwości zabezpieczyć przed dopływem powietrza i zużyć w ciągu kilku dni). Bardzo podoba mi się to, że skład (który jest bardzo dobry) jest rozpisany na odwrocie opakowania, dzięki czemu wiemy, co maska zawiera w sobie i jaką funkcję pełni. Jest to bardzo pomocne dla osób, które tak jak ja, dopiero uczą się składów. A w dodatku to polska marka, dzięki czemu wspieramy nasze rodzime firmy. Ogólnie produkt jest w porządku, ale brak spektakularnych efektów, mimo wykorzystania kilku opakowań. Nie robi krzywdy, coś tam pomaga, ale to by było na tyle. Widoczne było jej działanie na mniejsze niedoskonałości, z większymi już nie dała sobie u mnie rady.

Długo polowałam na maseczkę Botanic , bo jest następna tylko w drogerii Natura i dostęp jest ograniczony. Jednak jak już się udało od razu musiałam jej spróbować. Maseczka ma bardzo ładną szatę graficzną, doceniam to. Sam kosmetyk ma dość rzadką konsystencje, ale ułatwia to aplikację, później bez problemu maska utrzymuje się na twarzy. Mi produkt starczył na jedną aplikację. Jak to czarna maska ostrzegam, że w łazience będzie trochę brudno:P Po maska pozostawia bardzo przyjemne uczucie na twarzy, oczyszczenia, odświeżenia, delikatnego nawilżenia, jednak liczyłam na więcej w kwestii oczyszczenia. Zapach maski przyjemny, ale nie uwiódł mnie. Ogólnie jest ok, ale liczyłam na więcej. Zalety - lekkie oczyszczenie, - lekkie nawilżenie, - zapach, - szata graficzna, - cena. Wady: - dostępność, - brak efektu wow.

Maseczka w bardzo atrakcyjnym opakowaniu. Przystępna cena (w promocji ok. 5zl) wystarcza na dwa użycia. Konsystencja jest dość rzadka ale mimo to, łatwa w aplikacji. Bardzo ładnie pachnie. Nie ma problemu ze spłukiwaniem. Jeżeli chodzi o efekty to skóra jest nawilżona, delikatnie zmatowiona i odświeżona. Bardzo przyjemna maseczka. Chętnie spróbuję pozostałych tej marki.

Maseczkę kupiłam zachęcona pozytywnymi opiniami w i ternecie, dodatkowo trwała promocja co rym bardziej zachęciło mnie do zakupu. Maseczka jest zapakowana w saszetkę, z piękną grafiką. Produkt jest czarnego koloru, konsystencja łatwo rozprowadza się na twarzy, po nałożeniu lekko zastyga, ale maseczkę należy zmyć letnią wodą. Ma delikatny zapach, nie podrażnia. Zgodnie z opisem producenta maseczka ma mieć właściwości wygładzające, nawilżające, matujące, antybakteryjne i oczyszczające i nie sposób się z tym nie zgodzić, skóra po użyciu jest wygładzona i nawilżona, pozostawia bardzo przyjemne uczucie. Jeśli chodzi o wady to wolałabym, gdyby maseczka była sprzedawana w tubce i była wielokrotnego użytku. Ilość w saszetce jest zbyt duża aby zużyć ją za jednym razem a zarazem zbyt mała na dwa razy tym bardziej że po otwarciu musiała by czekać na kolejne użycie, a szkoda ponieważ za cenę bez promocji jest to poprostu marnowanie produktu.

I nie rozmawiam z moimi kosmetykami, nawet jeśli próbują do mnie mówić z tyłu saszetki ;-) Pięknie zaprojektowane opakowanie (jak w całej serii). Miła, kremowa konsystencja, ładny zapach i ciemny, grafitowy kolor pyłu węglowego. Łatwo się nakłada, nie zasycha do końca - nie pozwala na to zestaw olejów i emolientów w składzie. I wszystko byłoby fajnie, gdyby działała, tak jak powinna. A tymczasem jedyne, co zaobserwowałam po zmyciu (wcale nie tak łatwym) tej maski było podrażnienie. Żadnego wygładzenia, zwężenia porów i rozjaśnienia, nic z tego, co potrafią dokonać dobre maski glinkowo-węglowe. Tylko nierówna i zaróżowiona (miejscami dość mocno) skóra, bardziej wrażliwa na inne kosmetyki przez kolejną dobę (wieczorem nawet krem barierowy dla atopików mnie szczypał). W składzie jest olej tamanu - to on może być winowajcą opisywanego przez wcześniejszą recenzentkę wysypu pryszczy. To olej, który może mieć nawet 50% kwasu oleinowego i zapychać tłuste cery. U mnie też pojawiło się trzech nieproszonych gości.

Kupiłam, przetestowałam i jestem na nie. Nie, ponieważ maseczka jest tłusta na mojej mieszanej cerze spowodowała zamiast wyciszenia - prawdziwe eldorado dla pryszczy i zaskórników. Już na drugi dzień po zastosowaniu miałam super syfa na poliku, takiego jakie wychodzą mi po zapchaniu od niektórych podkładów. Następnie w ciągu dwóch kolejnych dni wysypało mi brodę. Według mnie maseczka jest bardzo acnegenna. A już tak długo nie miałam takich problemów i od nowa leczenie. Od samego początku nie podobał się mi efekt. Cera zamiast wygładzonej i nawilżonej sprawiała uczucie brudnej i tłustej. Wcale nie nawilżonej. Nie taki efekt chciałam uzyskać. Nie polecam

Maseczkę zakupiłam w pakiecie w jednym ze świątecznych zestawów. Po pierwsze zapach: dla mnie bardzo przyjemny. Zupełnie nie przypomina mi malin, a olejek migdałowy do ciasta. Oczywiście jest w czarnym kolorze (tak już maski węglowe mają). Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie konsystencja: jest idealna, lekko kremowa. Bardzo łatwo rozprowadza się zarówno dłońmi jak i pędzlem. Spokojnie można nałożyć grubą warstwę. Tak, ilość produktu w saszetce na to pozwala. Uważam, że to bardzo dobrze, bo po pierwsze mamy wystarczającą ilość produktu, po drugie go nie marnujemy i możemy w całości z niego skorzystać. Po nałożeniu maski na twarz nie miałam uczucia ściągnięcia, pieczenia itp. W zasadzie nie czułam jej na twarzy. Maska bardzo łatwo się zmywa, stopień zabrudzenia łazienki w porównaniu do innych tego typu produktów uważam za znikomy. Działanie tej maski i efekt „po” są dla mnie bardzo zadowalające. Mam wrażenie, że twarz jest lżejsza, bardziej promienna, dobrze nawilżona. Będę do niej wracać i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją kupić w większym opakowaniu.

Często pozwalam sobie na maseczki do twarzy, a w szczególności te oczyszczające. Czarna maseczka oczyszczająca Botanic Skin Food nieźle oczyszcza i co też ważne wygładza skórę. Dodatkowo, odświeża skórę. Jak na czarną maskę z węglem świetnie się ją zmywa i nie pozostawia podrażnienia na twarzy. Skład również jest mega przyjemny, naturalny. Napewno nieraz będę korzystać z jej dobroci :)

Botanic czarna maseczka oczyszczająca z malinami, eukalptusem i węglem aktywnym do cery tłustej i mieszanej. Skusiłam się na nią ze względu na 97% składników naturalnych, po za tym chciałam oczyścić moją buzię .Maseczka po nałożeniu delikatnie zaczęła mnie szczypać, jednak odczekałam chwilkę z nadzieją, że przejdzie i tak też się stało. Ma piękny, delikatny zapach, który pozwala się zrelaksować. Maseczka na buzi delikatnie zasycha, jednak nie zasycha całkiem i cały czas jest wilgotna. Ja trzymałam ją około 20 min. To co spodobało mi się po zmyciu jej to fakt, że skóra była oczyszczona, brak zaczerwienień i suchość miejscowa, gdzieś zginęła. Skóra była delikatna, naprężona. Koloryt wyrównany.

Maseczkę malinową dostałam do przetestowania od koleżanki w prezencie. Uwielbiam wszystkie kosmetyki, które kuszą malinowym zapachem. Maseczka również skradła moje serce. Konsystencja maseczki jest gęsta, maseczka jest koloru czarnego, ponieważ w składzie zawiera węgiel aktywny. Cera po zastosowaniu maseczki jest gładka, oczyszczona. Polecam każdemu.