Alba 1913 Face Overnight Cell Rescure Oil (Olejek ratunkowy do twarzy na noc) 

Alba 1913 Face Overnight Cell Rescue Oil to produkt, który z pewnością może zaskoczyć nawet najbardziej wymagające osoby poszukujące luksusowej pielęgnacji. Markę poznałam podczas wizyty w spa w jednym z hoteli Puro, ponieważ sieć współpracuje z tą marką kosmetyków. Wizytę zakończyłam zaopatrzona w mniejszą wersję kosmetyku na przetestowanie. Olejek przeznaczony jest do stosowania na noc. Obiecuje intensywne odżywienie i regenerację skóry, wspomagając jej naturalne procesy naprawcze właśnie wtedy, kiedy my odpoczywamy. Konsystencja olejku jest bogata, ale wyjątkowo lekka. Porównałabym ją do suchego olejku. Nie jest zbyt tłusty ani ciężki, bardzo ładnie rozprowadza się na skórze i dość szybko wchłania. Mam cerę mieszaną w kierunku tłustej, po używaniu nie zauważyłam żadnego efektu zapchania porów, czy nadmiernej warstwy sebum nad ranem. Skóra po użyciu jest przyjemnie gładka i miła w dotyku. Czuć szczególną troskę i widać regenerację. Zapach tego olejku jest subtelny i bardzo luksusowy – to coś, co urzekło mnie już od samego początku. Jestem bardzo wrażliwa na zapachy, a ten wprowadza w stan relaksu i wyciszenia. W żadnym stopniu nie jest przytłaczający, co jest szczególnie ważne, bo przecież nakładamy go przed snem. Mnie osobiście wprowadza w stan błogiego relaksu i wyciszenia, klimatem przywołuje spa we własnej łazience. Podsumowując olejek ten jest bardzo dobrą pozycją dla osób, które chcą dodać odrobinę luksusu do swojej wieczornej rutyny. Skóra po aplikacji jest milutka, gładka, a po nocy zregenerowana. Zapach koi zmysły i niesamowicie odpręża, jednoczenie nie dominuje i nie przytłacza przed snem. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że jego działanie regenerujące sprawdziło mi się także na ogromnie przesuszonych dłoniach, gdzie skóra bardziej przypominała tarkę do warzyw. Już po jednej nocy odczułam regenerację i nawilżenie beż żadnego uczucia szczypania. Oczywiście cena nie nastraja do stosowania na dłonie, ale stałam już pod ścianą i na szczęście się nie zawiodłam. Warto spróbować, choć może raz widziałam go w ciut niższej cenie.

Olejek ten dostałam w prezencie od przyjaciółki, która dysponowała kilkoma mini opakowaniami testowymi (po 8 ml). Od razu muszę zaznaczyć, że ten produkt ma szatańską wydajność, bo przy codziennym używaniu od około miesiąca dopiero teraz dobijam do dna kosmetyku, a nakładałam go w ilościach po kilka kropelek wieczorem na całą twarz. Olejek ma inną, znacznie bardziej wodnistą konsystencję, niż typowe olejki naturalne do twarzy. Jest oparty przede wszystkim na estrach masła shea, potem ma w składzie kilka olei i emolientowych dodatków, ekstrakty roślinne, witaminy E i C, lecytynę. W składzie brak ewidentnych szkodliwości czy niefajnych konserwantów. Wspomniana lekka konsystencja ma swoje plusy i minusy. Z plusów - szybko się wchłania, nie brudzi poduszki nocą (jak potrafią to zrobić co cięższe oleje), jest idealna na pierwsze wspólne noce z nowo poznanym ukochanym, gdy nie chcemy rezygnować z nocnej pielęgnacji, ale jednak trochę głupio od razu smarować się zielonkawym olejem konopnym. Z minusów - jego formuła może być trochę za lekka dla cer przesuszonych, a poza tym kropelki są niczym woda, spływają z twarzy błyskawicznie, więc zanim pipetą naniesiemy produkt na wszystkie obszary, to część może już nam uciec. A że olejek w cenie płynnego złota - to szkoda żeby uciekał :). No właśnie, cena... Szczerze mówiąc olejek zostawiał skórę miękką i wygładzoną, ale miałam wrażenie że działa jednak trochę gorzej niż stosowane dotychczas przeze mnie na noc olejki naturalne. Zarówno macerat oleju marchewkowego, olej tamanu, jak i olej konopny dawały mi rano efekt totalnie wypoczętej i odżywionej cery, którego tutaj mi zdecydowanie zabrakło. Napomknę tylko, że wymienione przeze mnie olejki kosztują ok. 15 zł za 30 ml. W cenie buteleczki Alba 1913 mogłabym zatem nabyć spokojnie pół litra wspomnianych wyżej i cieszyć się nimi przez długie lata. Ale generalnie rzecz biorąc - chyba najdroższy kosmetyk pielęgnacyjny jaki kupiłam w życiu dobijał ceną do stówki i szczerze mówiąc nie podejrzewam, żebym szybko tę wartość przebiła. No jakoś nie spina się z moim światopoglądem kupowanie olejku za 300 zł. Zapach, zgodzę się - bardzo przyjemny i jedyny w swoim rodzaju, kojąco-kwiatowy. Umila wieczorny rytuał pielęgnacyjny. Buteleczka szklana, przyciemniana, ze sprawnie działającą pipetą. Nie kupiłabym ponownie nawet gdyby robił z moją cerą totalne cuda, bo wierzę że jednak podobny efekt da się uzyskać, przy odrobinie poszukiwań, także tańszymi produktami. A że w tym wypadku nawet tych cudów nie było, to nie mam za bardzo za czym tęsknić.

Olejek jest niesamowity. Należy do mojego ulubionego trio olejkowego (obok olejku różanego Trilogy i olejku Nuxe Huile prodigieuse) i zajmuje pierwsze miejsce. Używam go przede wszystkim, gdy potrzebuję relaksu i zapomnienia. Pachnie tak nieziemsko, że nawet gdyby świat się walił, ja bym leżała z błogim uśmiechem na twarzy. Trudno opisać ten zapach - przywodzi na myśl beztroskie dzieciństwo, rozluźnia, przenosi w błogostan..... Skóra reaguje tak, jak pozostałe zmysły. Po aplikacji jest zrelaksowana, miękka, odżywiona, szczęśliwa, pełna blasku. Po aplikacji odczuwam ciepło na skórze, jak w spa. Olejek ma oczywistą konsystencję, ale dodatkowo jest dla mnie aksamitna. Wchłania się w skórę po krótkiej chwili, a ten zmysłowy zapach towarzyszy nam dość długo, ale nie jest nachalny, po prostu pojawia się w odpowiedniej chwili, nie wiem jak twórcy to wyczarowali, ale wielkie ukłony w ich stronę. Owszem, jest drogi, udało mi się go nabyć za mniejsze pieniądze. Jest jednak niesamowicie wydajny, przynajmniej w moim przypadku, bo nie używam go codziennie, średnio dwa, czasem trzy razy w tygodniu, kiedy mam potrzebę zatonąć w jego niesamowitym działaniu i zapachu. Mam go już jakiś czas, a w ogóle go nie ubyło. Aplikuję na skórę dwie, trzy krople. Nie będę na siłę szukać minusów (może cena mogłaby być niższa), ten olejek to bajka przede wszystkim dla skóry ale i dla zmysłów. Mam nadzieję, że kiedy mi się skończy ta buteleczka znów uda mi się go zdobyć w jakiejś okazyjnej cenie.