Olejki w mojej pielęgnacji są obecne, choć nie są stałym punktem i też nie ulubionym. Po czyste olejki sięgam, gdy bariera hydro-lipidowa skóry jest zaburzona, co potęguje u mnie problem z odwodnieniem. Stosuję więc olejek z wiesiołka lub konopny (oba firmy Etja). Nakładam na oczyszczoną cerę olejek następnie serum nawilżające i zamykam wszystko kremem okluzyjnym, odżywczym. To była tak rada, gdzieś usłyszana, i jak się okazało, skuteczna.
Olej z wiesiołka jest bogaty w kwasy tłuszczowe, które właśnie działają na wspomnianą barierę i jej lipidową część. Jego konsystencja, która należy do lżejszych, dobrze wchłania się w skórę i spokojni pozwala na działanie kolejnych kosmetyków, które nakładam na skórę. Kiedy usłyszałam o tej metodzie, pomyślałam sobie, że przecież to niemożliwe, olej utworzy na powierzchni cery nieprzepuszczalny film. Nic bardziej mylnego. Skóra chłonie jak gąbka olejek i nie przeszkadza on w dalszych krokach. Nakładając w dalszej części kosmetyk nawilżający, czuję jego działanie, a bałam się, że przesuszę skórę.
Po takim wieczornym zabiegu, rano skóra jest w lepszej kondycji, jest wzmocniona i lepiej radzi sobie z trudami dnia, chłodem i innymi czynnikami, które zaburzają płaszcz hydro-lipidowy. Chciałabym, żeby tak już pozostało, ale okazuje się, że ta ochronna warstwa jest delikatna i delikatnie trzeba z nią postępować o czym staram się pamiętać, ale mam swoje grzeszki i popełniam też błędy, czasem na własne życzenie, czasem z niewiedzy, których skutki odczuwam i muszę je naprawiać.
Nie mniej jednak taka kuracja powoduje, że kondycja skóry się poprawia i czuję ulgę i komfort, póki znów czegoś nie spie….. nie zepsuję. Wtedy znów sięgam po olejek…
Olejki wiesiołkowy, jak każdy olejek z Etja znajduje się w kartonowym opakowaniu, na którym znajdziemy informacje o jego działaniu, a wewnątrz producent umieszcza ulotkę, na której znajdziemy propozycję innych olejków tej firmy i oczywiście znajdziemy sam olejek. Jest on zamknięty w buteleczce wykonanej z ciemnego, brązowego szkła, na której znajduje się naklejka informująca o kosmetyku. Widać na szczęście wnętrze butelki, więc wiem ile olejku mam do dyspozycji. Buteleczka wyposażona jest w wygodną, plastikową pompkę, która dozuję produkt, ale trzeba to robić delikatnie, powoli naciskać, bo szybki ruch wylewa za dużo, jak dla mnie, olejku. Pompka nie zacina się i nie „wypluwa” kosmetyku, jest wygodna w użyciu, a chroni ją dodatkowo przeźroczysta zatyczka.
Jak już wspomniałam, olejki nie są stałym elementem mojej pielęgnacji. Lubię wracać do olejku różanego z antyoksydantami z Trilogy, ale to nieco inna para kaloszy i jest on ostatnim etapem, jeśli chodzi o kolejność stosowania kosmetyków. Natomiast te czyste, bogate w kwasy omega stosuję jak opisałam wcześniej. Ogólnie rzecz biorąc, olejki nie są też moim ulubionym kosmetykiem, traktuje je jako konieczność w trudnych sytuacjach, lub jako dodatek, ale nie jako obowiązkowy element pielęgnacyjny. I tylko na twarz.
Zalety:
- dobrze się wchłania
- nie jest ciężko tłusty
- należy to lekkich olejków
- zapach delikatny, typowy dla olejków
- wspiera odbudowę bariery hydro-lipidowej
- nie zatyka porów
- nie obciąża skóry
- wygodne opakowanie
- duża pojemność buteleczki
Wady:
- mimo że nie jestem miłośniczką olejków, to minusów nie znajduję
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie