Bielenda Carbo Detox Biały Węgiel, Oczyszczająca maska peel-off 

Carbo Detox Biały Węgiel od Bielendy otrzymamy w podwójnej saszetce (2 x 5 g) na której zamieszczono szczegółowy opis produktu, składników, sposób użycia, skład, datę przydatności do użytku. Kolorystyka nawiązuje do nazwy czyli jasna biała. Maska ma delikatny i bardzo przyjemny zapach, który towarzyszy Ci przez cały rytuał. Barwa jest biała jak sama nazwa maseczki mówi, chociaż może dziwić jeśli jest również węgiel. Konsystencja jest dość lepka, co sprawia trudność w rozprowadzeniu ją równomiernie na twarzy. Bardzo ładnie zaschła, nie czułam żadnego dyskomfortu podczas trzymania jej na twarzy. Po użyciu tej maseczki moja skóra nie była zaczerwieniona. Zauważyłam, że moja skóra jest po tej maseczce bardziej wygładzona, jednolita oraz pory są zmniejszone. Nie czułam żadnego ściągnięcia skóry ani jej mocnego zmatowienia, choć jest to silnie oczyszczająca maska

Bardzo lubię kosmetyki Bielendy, często je kupuję i zazwyczaj mi się sprawdzają, więc widząc tę maskę w drogerii od razu wrzuciłam ją do koszyka. Moja cera jest mieszana, w strefie T tłusta, dlatego raz na jakiś czas potrzebuje porządnego oczyszczania, stwierdziłam że ta maska będzie do tego idealna. Kosmetyk zamknięty jest w dwóch pakiecikach, dzięki czemu ma wystarczyć na dwa zastosowania, jednak maska była na tyle gęsta, że nie byłam w stanie połową pokryć całej twarzy, musiałam więc skorzystać z drugiego pakiecika. Maska pachniała okropnie, trochę jak chemiczny klej, trochę jak farba. Na szczęście przy zasychaniu zapach ten czuć było coraz mniej, jednak zasycha bardzo, bardzo długo, dłużej niż sugerowała instrukcja na opakowaniu. Po ściągnięciu maski poczułam się bardzo zawiedziona. Pory nie były zwężone ani oczyszczone, nie zauważyłam również regeneracji, ani ogólnego poprawienia stanu cery. Jedyny malutki plusik - twarz była lekko zmatowiona. Dlatego też stwierdzam, że niestety jest to bubel, którego nie warto kupować.

Szał na kosmetyki nadal trwa, a ja czasem nadrabiam stare zaległości. Maseczka jest podzielona na dwie saszetki, z których każda wystarcza na pokrycie całej twarzy. Mimo że jest to maseczka peel off, to nie zastyga momentalnie, dobrze się ją rozprowadza na twarzy i można nanieść delikatne poprawki. Niestety bardzo śmierdzi i początkowo powoduje pieczenie twarzy, które mija wraz z zasychaniem maseczki. Po dwudziestu kilku minutach jest gotowa do zdjęcia, które nie jest bolesne. Po użyciu skóra jest oczyszczona, zmatowiona, znacznie wygładzona. Mimo małych wad warto wypróbować!

Oczyszczająca maska peel-pff przeznaczona do cery mieszanej, tłustej i wrażliwej. Producent obiecuje detoksykację, zwężenie porów, regenerację. Ogromnym plusem jest fakt, że saszetka ma 2 aplikacje produktu. Co do samego działania - z pewnością zwęża pory, a mam problem z rozszerzonymi, więc jestem na tak!! Ponad to regeneruje, co widzę po każdym użyciu, ciężkim dniu czy pogodzie.

Przy nakładaniu śmierdzi i wygląda jak klej szkolny, naszczescie ten przykry zapach szybko znika ale aplikacja do przyjemnych nie należy. Po nałożeniu skóra zaczyna piec a uczucie to znika dopiero gdzieś po 10 minutach od nałożenia. Zastyga dość wolno ale po 20 minutach można już zdejmować. Przez kolor i konsystencję rozprowadza się nierównomiernie przez co trzeba czasami poczekać trochę dłużej. Naszczescie zdejmuje się ją łatwo i bezboleśnie. Efekty po zdjęciu są minimalne. Ani dobrze nie oczyszcza, ani dobrze nie matuje. Napewno zasłabł jak dla skóry mieszanej a co dopiero tłustej.

Saszetka składa się z dwóch części, co pozwala na dwukrotną aplikację produktu. Ma lekko chemiczny zapach, który bardzo szybko wietrzeje. Jest skuteczna, dobrze oczyszcza i ściąga cerę. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to luźna, śluzowata konsystencja produktu, która utrudnia równomierną aplikację

Maseczkę kupiłam za 3,99 zł w czasie mojego "szału" podczas promocji na maseczki w płachcie w jednej z drogerii. Ładując do koszyka jedynie maseczki nawilżające postanowiłam też wypróbować maseczkę oczyszczającą typu peel off. Wybór padł na bielendę. Opakowanie jest podzielone na dwie części. W każdej z nich znajduje się porcja maseczki, co w efekcie daje nam 2 aplikacje- cena za 1 to około 2 zł, więc nie jest najgorzej. Opakowanie bardzo łatwo otworzyć. W środku znajduje się maseczka w białym kolorze. Zapach nie przypadł mi do gustu- jest bardzo chemiczny. Początkowo bałam się, że zabraknie mi maseczki do aplikacji na całą twarz i będę musiała skorzystać z drugiej saszetki. Jednak okazały się to błędne wątpliwości. Maseczka pomimo swojej dość gęstej i klejącej konsystencji łatwo nakłada się na twarz. Niestety po chwili od nałożenia twarz zaczęła mnie bardzo piec- myślałam, że spali mi skórę! Bardzo nieprzyjemne uczucie, bałam się podrażnienia, gdyż mam suchą skórę. Po około 20- 30 sekundach, gdy myślałam, że już dłużej nie wytrzymam z tym pieczeniem i szłam do łazienki z zamiarem zmycia maseczki z twarzy nagle przestała ona piec, więc stwierdziłam, że dam jej szansę. Po około 20-25 minutach maseczka całkowicie zaschła i bardzo łatwo można było ją usunąć- schodzi w całości ;) Niestety efekt również pozostawia wiele do życzenia... Skóra nie była tragicznie podrażniona, ale w niewielkim stopniu niestety pojawiły się zaczerwienienia. Oczyszczenie było minimalne. Jedynie na plus zmatowienie cery, ale nie było to powodem zakupu przeze mnie maseczki. Mimo tego dałam jej kolejną szansę, miałam nadzieję, że po wykorzystaniu obu saszetek efekt będzie lepszy. No cóż pomyliłam się, gdyż cała procedura była taka sama. Moim zdaniem nie warto.

Plusy :) +opakowanie +Adekwatna ilość produktu w opakowaniu +genialna forma peel-off +nie brudzi wszystkiego wokół +łatwa w nakładaniu i w zdejmowaniu +nie podrażnia i nie uczula +skóra odświeżona,wygładzona i delikatnie oczyszczona wady : -Cena troszkę wysoka jak na maseczkę.Znam tańsze i równie dobre ;) -Brak efektu ,,Wow'' , spodziewałam sie czegoś więcej

Maseczkę zakupiłam z czystej ciekawości, aby mieć porównanie z czarną wersją. Niestety, nie mogę o niej powiedzieć zbyt dużo dobrego. Po pierwsze, wyglądem i konsystencją przypomina mi klej Vicol, zapachowo klej połączony ze spray'em na komary. Po drugie, po nałożeniu maseczki skóra zaczęła mnie nieco piec, ale postanowiłam się tym zbytnio nie przejmować. Musiałam również odczekać sporo czasu zanim maseczka całkowicie zaschła. Myślę, że do niej nie powrócę.

Maseczka ta konsystencją, zapachem i zastyganiem bardzo przypomina mi klej lub jakiś sylikon. Dość łatwo się ją nakłada przez jej kremową konsystencje jednak przy nakładaniu piekły mnie oczy dziwna sprawa bo produkt nawet się do nich nie dostał :? Może teraz o właściwościach tej maseczki. Jej głównym zadaniem było oczyszczanie, zwężanie porów i regeneracja twarzy. Czy zauważyłam coś takiego po jej zastosowaniu? Zdecydowanie nie. Oczyszczanie minimalne, pory dalej widoczne. Jedynym zauważalnym efektem tej maseczki było delikatne wygładzenie twarzy, ale jak to maseczkach peel-off, którą bardzo łatwo ściągnąć co jest też plusem. Mimo wszystko jak dla mnie ta maseczka jest bardzo słaba i na pewno nie kupię jej ponownie.

O białym węglu jest trochę mniej głośno niż o węglu aktywnym, ale przecież i tak produkty z nim weszły z krzykiem na rynek i większość kobiet rzuciła się na nowe produkty z Bielendy. Sama miałam mieszane uczucia. Tak samo jak z węglem aktywnym, początkowo byłam zszokowana działaniem kosmetyków z Bielendy, a później kiedy zaczęłam szukać, znalazłam zdecydowanie lepsze pozycje. Podchodziłam do białego węgla jak małpa do jeża, więc postanowiłam zacząć od niegroźnej maseczki, a później ewentualnie szaleć dalej. Już widzę, że będzie to całkowicie zbędne.

Niestety, mimo naprawdę ładnego, schludnego opakowania, maska nie zdziałała cudów na mojej twarzy. Spodobało mi się to, że jest podzielona na dwie saszetki. Jedna saszetka starczała na jeden raz. Dzięki temu nie musiałam chować kosmetyku w małych woreczkach, żeby niewykorzystywana pozostałość nie zastygła. Akurat zapach dla mnie był zaletą, mimo tego, że rzeczywiście da się wyczuć chemiczne, sztuczne związki. Maska ma bardzo ładny, delikatnie błyszczący się, biały kolor. Maź ta posiada trochę lepiącą się konsystencję, nie przeszkadza ona w użytkowaniu. Po nałożeniu produktu lekko szczypała mnie skóra. Nie spływa z twarzy, a zastyganie zajmuje produktowi około 20 do 30 minut. Na mojej skórze jednak nie "stwardniał" do końca. Kilka małych cząstek zostało na policzkach, ale szybki kontakt z wodą i już ich nie było. Kosmetyk łatwy w zdejmowaniu, choć lekko ciągnący za małe włoski na twarzy, co boli. Skóra zaczęła swędzieć mnie zaraz po usunięciu... Pomogło posmarowanie cery kremem nawilżająco - matującym. Być może posiada składniki uczulające. Produkt nie ma w sobie nic niezwykłego, nie zauważyłam jakichś bardzo widocznych zmian na twarzy, oglądając efekty końcowe. Skóra była troszkę gładsza. Sądzę, że nie jest warty kupna bo tak naprawdę praktycznie nic nie robi. Raczej dla miłośników bezsensownego wydawania pieniędzy i testowania nowości.

Okazała się świetna, mam wrażenie, że lepsza od czarnej wersji. Muszę koniecznie wypróbować inne kosmetyki z białej serii. Maseczka ta ma białą, lekko błyszcząca konsystencję, którą łatwo się rozprowadza. Zasycha raczej powoli, zajmuje to 20-30 minut, ale po tym czasie bardzo łatwo ją zerwać z twarzy w całości i bezboleśnie. Po jej zastosowaniu skóra jest idealnie gładka, delikatna w dotyku i bardzo dobrze nawilżona. Nie użyłam na noc żadnego kremu nawilżającego a efekt nawilżenia utrzymał się całą noc.

Lubię maseczki peel-off, bo uważam je za najwygodniejsze w użyciu i najmniej brudzące. Gdy zobaczyłam tę w promocji nie zawahałam się przed zakupem, bo od dawna ciekawiła mnie cała ta moda na węgiel, a tradycyjne czarne węglowe jakość mnie odpychały możliwością zabrudzeń. Cena w stosunku do wydajności bardzo ok, bo to dwie saszetki, czasami jedna może starczyć na dwa razy. Jednak ogólnie rozczarowałam się, więc w stosunku do jakości nie wypowiem się pozytywnie, bo z założenia miała oczyszczać, a nawet jeśli to faktycznie robi, czego nie jestem w stanie może zaobserwować gołym okiem to minimalnie. Nie czuję po niej ani przyjemnej gładkości, ani mniejszego wysypu krostek, ani mniejszej ilości zaskórników, po prostu nic. Do tego jest mocno kleista w związku z czym ciężko i boleśnie się ją ściąga, a nie widać efektów, więc to podwójny żal. I nieprzyjemnie, chemicznie pachnie, więc ani komfort noszenia, ani po "zabiegu". Ja z pewnością nie sięgnę ponownie.

Według opisu na opakowaniu jest to oczyszczająca maska do cery tłustej i mieszanej. Niestety, głównym efektem, który uzyskałam po jej zastosowaniu, było... drastyczne natłuszczenie, które utrzymywało się przez cały dzień. Mam też wrażenie, że liczba wyprysków nie zmalała, a wręcz przeciwnie, zwiększyła się. Użyłam maski dwa razy (na tyle wystarcza jedno opakowanie) i za każdym razem efekt był taki sam – całodzienne nabłyszczenie i intensyfikacja trądziku. Samo nałożenie nie stanowi problemu, maska dość szybko zastyga i nie spływa z twarzy. Potwierdzam zdanie poprzedniczek – zapach jest fatalny, bardzo chemiczny, ale dość szybko można się do niego przyzwyczaić. Zdecydowanie odradzam, efekty są wyraźne, ale zupełnie odwrotne od tego, co chciałoby się osiągnąć kupując taki produkt.

Maseczka bardzo dziwnie, chemicznie pachnie. Jest gęsta i lepka, trudno ją dobrze rozprowadzić na skórze. Z tych powodów czułam się jakbym smarowała skórę klejem. Dosyć długo zastyga na skórze, w załamaniu między nosem a policzkiem w ogóle nie zastygła. Ale.... naprawdę oczyściła mi pory i odświeżyła cerę. Oprócz tego odczuwalnie nawilżyła. Jednak nie zeszła w całości przy ściąganiu i zostawiła dużo białych farfocli poprzylepianych do skóry. Nie wiem sama czy jeszcze po nią sięgnę

W poszukiwaniu idealnej maseczki, która spełni moje oczekiwania wybrałam tym razem oczyszczającą maskę peel-off Bielendy. Było to moje drugie podejście do tego typu masek. Saszetka maseczki pozwala na dwa użycia. Produkt wolno zastyga i miałam problem ze zdjęciem go z twarzy. Moją cerę maska oczyściła i usunęła większą część uporczywych wągrów z nosa. Po użyciu produktu nie ma podrażnień czy nowych chrostek. Duży minus za zapach feee.

Biała maska peel off carbo detox clean. Według producenta jest to prodkt który idealnie poradzi sobie z widocznymi porami, nadmiarem sebum i zanieczyszczeniami. Idealnie wygładza, matuje i nawilża skórę. Co mogę od siebie do tego dodać. Raczej nic ponieważ produkt spełnia 100% obietnic producenta. Jest to produkt z węglem i białą glinką. Zużyłam ok 10 szt tego produktu. Cena ok4 zł uważam korzystna.