Kiedy zobaczyłam tą pastę w sklepie, napaliłam się na nią jak szczerbaty na suchary. Nigdy wcześniej jej nie widziałam ani o niej nie słyszałam, ale ponieważ nazywa się "Propolis" i ma nadrukowane na opakowaniu plastry miodu z rumiankiem, uznałam za pewnik, że smakuje delikatnie miodowo lub w najgorszym przypadku rumiankowo.
Jedyne, co sprawdziłam przed jej zakupem, to cenę (była naprawdę niska, bo dwupak past o pojemności 150 ml kosztował ok. 14 zł) i zawartość fluoru (była naprawdę wysoka, bo ta pasta zawiera 1450 ppmF, czyli dokładnie tyle samo fluoru, ile pasty Elmex).
Po sprawdzeniu tych dwóch informacji, zachwycona, że wreszcie znalazłam swoją idealną pastę do zębów, wrzuciłam ją do koszyka.
PIERWSZE ROZCZAROWANIE - MAŁE OPAKOWANIA
Pierwsze rozczarowanie przeżyłam, kiedy otworzyłam opakowanie w domu.
Moja pasta była oryginalnie zapakowana w dwupak. To znaczy kartonik, w którym się znajdowała, był dwa razy większy od typowych kartoników na pasty do zębów. W środku miały się znajdować dwie pasty o pojemności 150 ml każda - tak przynajmniej myślałam, bo na opakowaniu był wielki, biały napis o treści: "150 ml" wydrukowany na czerwonym tle, które zajmowało prawie 1/3 opakowania.
Niestety, po otworzeniu kartonika okazało się, że w środku znajdują się 2 małe, grubiutkie tubki, każda o zawartości 75 ml. Napis na opakowaniu był mylący, bo podano na nim łączną pojemność 2 tubek :( Mimo że nadal cena tej pasty była niższa od Elmexów, nie potrafiłam pozbyć się uczucia rozczarowania.
Dodam, że opakowanie samo w sobie bardzo mi się podoba.
Typowy dla past Colgate kartonik z plasterkiem miodu i kwiatem rumianku w tle wygląda bardzo ładnie. Ten sam motyw powtórzono zresztą na tubkach, które wyglądają ślicznie i skromnie. Co dla mnie ważne, to tubki są wykonane z miękkiego, elastycznego plastiku, dzięki czemu łatwo wydobyć pastę z opakowania i łatwo przeciąć tubkę pod koniec używania, żeby wydobyć z niej resztki produktu.
Za plus uważam także tradycyjną zakrętkę, która jest mała, biała i "zakręcana", oraz na której swobodnie można postawić pastę pionowo na półce w łazience.
DRUGIE ROZCZAROWANIE - SMAK
Jak już wspomniałam, podczas zakupów byłam przekonana, że ta pasta smakuje miodem lub rumiankiem. Niestety tak nie jest. Jej smak jest identyczny jak w pastach do zębów Elmex, czyli to słaba, słodka mięta z eukaliptusem. Nic uroczego, nic specjalnego, nic godnego uwagi.
Czytałam opinie innych Wizażanek o tej paście i rozumiem skąd się biorą głosy, że ta pasta nie domywa, nic nie robi i jest słaba. Ona po prostu ma na tyle delikatny, miętowy smak, że nie daje wrażenia odświeżenia. Nie zawiera też mentolu, więc w trakcie mycia nie czujemy wiercącej "miętowej" świeżości na języku. Mamy raczej wrażenie, że miętowy smak zniknął i myjemy się kremem Nivea ;) Zwykła guma do zębów Orbit Spearmint (w zielonym opakowaniu, najłagodniejsza) w porównaniu z tą pastą to miętowa eksplozja smaku.
KONSYSTENCJA, KOLOR, PIENIENIE SIĘ
Muszę podkreślić, że chociaż napisałam wyżej, że ta pasta daje czasami wrażenie, jakbyśmy myli zęby kremem Nivea, to chodziło mi o ogólne wrażenie związane ze słabym, miętowym smakiem.
Nie miałam na myśli tego, że ta pasta jest tak samo tłusta jak krem Nivea.
Wręcz przeciwnie: jej konsystencja jest całkowicie normalna, typowa dla zwykłych, miętowych past. Czyli ta pasta jest biała, kremowa, dobrze się pieni. Myjemy się nią jak każdą inną pastą.
DZIAŁANIE (IDEALNY ZAMIENNIK ELMEXÓW)
Chociaż napisałam wyżej o wadach tej pasty, to jestem z niej zadowolona. Na pewno nie mieści się w topce moich ulubionych past do zębów, ani nawet w topce moich średnio ulubionych past - ale doceniam jej działanie i skład.
Przede wszystkim to jest moim zdaniem idealny zamiennik pasty Elmex Sensitive (podstawowej, zielonej wersji). A może nawet jest lepsza.
Obie te pasty (Colgate Propolis i Elmex Sensitive) mają identyczną konsystencję, smak i zapach. Tak samo się pienią, oczyszczają zęby i dają to samo odczucie w ustach. W dodatku zawierają identyczną ilość fluoru, czyli 1450 ppmF.
Jedyna różnica, jaką między nimi dostrzegam, to że pasta Colgate zawiera dodatkowo ekstrakt z propolisu i eukaliptusa, mniej kosztuje i ma ładniejsze opakowanie.
Ogólnie, pasta Colgate Propolis dobrze oczyszcza zęby. Fajnie się pieni, wygodnie się rozprowadza, mycie nią zębów jest przyjemne. Delikatnie odświeża jamę ustną, ale nie zlikwiduje np. zapachu czosnku, który przed chwilą zjedliśmy. Pozostawia w ustach łagodny, miętowy smak, który raczej szybko znika.
Podsumowując: jest typowym średniaczkiem. Natomiast dzięki dużej dawce fluoru i ekstraktowi z propolisu zapobiega próchnicy, za co bardzo ją cenię.
CENA, WYDAJNOŚĆ
Pasta jest dosyć wydajna. Do umycia zębów potrzebuję ilości odpowiadającej 2-3 ziarenkom grochu. Jedna tubka wystarcza jednej osobie na kilka miesięcy używania.
Biorąc pod uwagę jakość i wydajność tej pasty, cena ok. 7 zł za 75 ml (14 zł za dwupak) jest niska.
PODSUMOWANIE
Polecam ją jako zamiennik najtańszego, zielonego Elmexa. Sama na pewno jeszcze ją kupię.
Zalety:
- miły, miętowy smak
- wysoka zawartość fluoru (1450 ppmF) identyczna jak w pastach typu Elmex, Sensodyne itp.
- dobrze się pieni
- ładny, biały kolor
- kremowa konsystencja
- urocze opakowanie
- niska cena
Wady:
- ma wprowadzające w błąd opakowanie, bo sugeruje, że pasta smakuje miodem lub rumiankiem i ma większą pojemność
- skoro ma miętowy smak, to naprawdę mogłaby być ciut mocniejsza,
- bo czasami podczas mycia zębów ma się wrażenie, że jej smak wręcz zanika
- niedostatecznie odświeża oddech
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie