Pamietam, ze gdy majac 15 lat, otrzymalam od przyjaciolki Green Tea by Elizabeth Arden. Nigdy niezapomne tamtego lata, tej beztroski, zabawy oraz slicznej woni zielonej herbaty, ktora mi non stop wtedy towarzyszyla. Byl tylko jeden minus tamtego zapachu - trwalosc. Gdy skropilam sie nimi, na mojej skorze zapach trwal jedynie... pol godzinki i po wszystkim! Gdy czytalam na temat masaki matsushimy - natknelam sie na mintea. Zamowilam, a gdy przesylka z Sephory dotarla do mnie, rozpakowalam i... ZAKOCHALAM SIE bez pamieci. Cudowna won zielonej herbaty, mietowej herbaty oraz tego lekko korzennego akordu na samym koncu. Zapach bardzo delikatny, ale bardzo trwaly jak na "zielony"! Podobny do Elizabeth Arden, jednak ta wersja jest o wiele bardziej ulepszona, doprawiona pizmem! Ja uwielbiam herbatki zarowno pic jak i posiadac w postaci zapachow, bardzo, bardzo polecam! A ja teraz ide sobie zaparzyc filizaneczke zielonki!
02.07.08:
Chcialam jeszcze kilka slow dodac do swojej recenzji. Mamy teraz srodek lata, Goracy Lipiec. Obecnie mieszkam na tropikalnej, Amerykanskiej wysepce tylko 90 mil od Kuby. U nas standartowa temperatua o tej porze roku to jakies 35 stopni celsjusza lub wiecej, jest tu duszno i parno i bardzo wilgotno. Jedna z najlepszych pozycji zapachowych w takich warunkach jest wlasnie Mintea. Dlugo szukalam idealnego "green tea" zapachu i musze stwierdzic, ze tu sie naprawde niezawiodlam.Wogole niewyczuwam w tym zapachu syntetyki, ktora tak czesto jest teraz uzywana w "swiezych" perfumach. Mintea naprawde slicznie sie rozwija na skorze i pozostawia ten mily "cytrynowy" posmak gdy glowne akordy troche wywietrzeja. Jestem w szoku, ze wytrzymuje tutejsze temperatury oraz, ze zapach ten posiada swoja glebie, ktora zawdzieczamy idealnie wywazonemu pizmu. Mija coraz wiecej i wiecej czasu, a zapach ten wogole mi sie nie nudzi i za kazdym razem bardzo mnie relaksuje. Niewiele jest perfumkow, ktorym sie to udaje, dlatego musialam jeszcze cos dopisac!
Powiem jeszcze, ze moja kolezanka z pracy, wielbicielka tylko i wylacznie "killerow" typu Angel czy klasykow w stylo Coco Chanel, stwierdzila, ze ten "zieloniak" to nie perfumy tylko zapach szklaneczki ze schlodzona zielona herbata, ktora sie pija w lecie. I coz mialam jej powiedziec? Stwierdzilam tylko, ze to wlasnie o TO chodzi! Spojrzala sie na mnie jakbym byla nie z tej planety, wiec ja jej delikatnie wytlumaczylam, ze ja rowniez sobie cenie Coco Chanel, jednak uzylabym tego zapachu na jakas oficjalna impreze, a nie np. spacer po plazy. Wlasnie dlatego o tym wspominam poniewaz nie jest to zapach klasyczny, super kobiecy czy tez sexowny. Jednak gdy ktos poszukuje relaksujacego, aromatycznego pachnidelka, niech siega po to cudo!
Używam tego produktu od: 6 miesiecy
Ilość zużytych opakowań: 1