Te perfumy chodziły za mną przez kilka lat. Wiele razy będąc w perfumerii psikałam je sobie na nadgarstek i rozkoszowałam się tym zapachem prze długie godziny (bo to baaardzo trwała bestia). Z racji ceny długo odwlekałam zakup, aż w końcu zrobiłam sobie prezent od siebie dla siebie, w końcu czasem potrzebujemy czegoś takiego ;-)
Butelka (po refolmulacji z 2017) ma kształt historycznych perfum tej marki - flakon z pszczółkami. Jest bardzo poręczna, świetnie leży w dłoni, a atomizer to bajeczka - rozpyla idealną chmurkę zapachu (Guerlain ma chyba najlepsze atomizery pod słońcem).
Pierwsze chwile po zakupie to był całkowity zachwyt. Zapach jest cudownie pudrowy, fiołkowy, bardzo charakterystyczny i niepowtarzalny. Wypsikałam się nim jak dzika - od stóp do głowy. Zaczęłam dzień jak co dzień i...
... Zaczęła się masakra! Poczułam się jakby mnie wrzucono do wielkiego dołu, przysypano toną pudru, a na wierzchu tego grobu rozsypano naręcza fiołków. Zapach zaaplikowany w dużej ilości dusił mnie strasznie, wdzierał się w nozdrza z każdym haustem powietrza, traciłam oddech, było mi niedobrze, a głowa bolała do wścieku. Myślałam tylko o tym żeby wrócić do domu i zmyć to z siebie, a dzień niestety dłużył się niemiłosiernie. Gdy w końcu wieczorem trafiłam pod prysznic to nie mogłam z siebie zmyć tego zapachu. Migrenę miałam że ho! Ciuchy były totalnie przesiąknięte perfumami aż do prania.
Przez kilka tygodni miałam wstręt do Insolence, później zaczęłam go oswajać na nowo, delikatnie po 1-2 psiknięcia i to jak najdalej od głowy (gdzieś psiknęłam na nadgarstek, albo robiłam chmurkę zapachu w którą wchodziłam). Zaaplikowany z umiarem jest bardzo otulający, przedobrzony z miejsca wywołuje u mnie migrenę.
Z racji że od razu zdecydowałam się na pojemność 100ml to wiem, że zapach będzie ze mną przez kilka lat - używam go sporadycznie, gdy mam ochotę zanurzyć się w tym pudrowym irysie i fiołkach, w dni kiedy czuję się na tyle "silna" żeby nosić go na sobie - w inne dni to Insolence będzie pomiatał mną, bo to mocarz jest.
Lubię go i jednocześnie nienawidzę - wszystko zależy od ilości tych perfum i sposobu ich aplikacji.
Podsumowując Insolence to prawdziwy Bezczelniak, który spodoba Ci się jeżeli:
- lubisz pudrowe zapachy (nie trochę pudrowe, ale pudrowe do potęgi),
- stawiasz na trwałość (ten zapach wżera się w skórę i ubrania, wytrzyma z Tobą powyżej 12 godzin),
- lubisz bezczelne i "głośne" zapachy (niewiele killerów może stanąć z nimi w jednym rzędzie, są porównywalne wg mnie pod względem intensywności z takimi perfumami jak Kenzowski Słoń, Muglerowski Angel, Aura czy Alien - czyli perfumy o legendarnej projekcji) - gdy wejdziesz do pokoju gdzie jest już kilka osób to najprawdopodobniej wszyscy będą czuli tylko Twoje perfumy...
- preferujesz oryginalne i nietuzinkowe kompozycje (nie znam nic podobnego do Insolence, nie znam żadnej podróbki tych perfum, zresztą ich podrobić się nie da, bo takiej pudrowości nie sposób uzyskać przez byle jakie składniki).
Insolence sprawi że wyróżnisz się w tłumie. To perfumy świetnej jakości. Są bardzo charakterystyczne i niepowtarzalne. Polecam testy, bo to może być zapach który pokochasz całym sercem, albo znienawidzisz do grobowej deski - u mnie miłość i nienawiść idą w parze ;-)