Klapp Cosmetics Repagen Body, Cinnamon Cream 

...to byłabym skłonna znaleźć mu stałe miejsce na półce w łazience. Dostałam go w prezencie i początkowo używałam bez przekonania - ot, kolejny krem na cellulit, który i tak nic nie pomoże. Otóż właśnie w tym przypadku faktycznie były efekty. Zacznę może od tego, że krem jest dość gęsty, bieli skórę i nie wchłania się zbyt łatwo, co zmusza nas poniekąd do solidnego masażu. Zapach trudny do opisania, ale dla mnie dość neutralny, nie przeszkadzał mi. Krem solidnie rozgrzewa, zanim się przyzwyczaimy, to nawet nieco "pali" - uczucie utrzymuje się nawet do godziny. Po kilku tygodniach stosowania go naprawdę zaobserwowałam zwiększenie napięcia i wygładzenie skóry, pomarańczowa skórka stała się mniej widoczna. Oczywiście jest to efekt czasowy - gdy porzucamy kosmetyk, po pewnym czasie wszystko się "normuje", ale i tak jest to rzadki przypadek, gdy tego typu krem naprawdę widocznie działa. Stąd duży plus dla marki, bo nie jest to do końca takie "smarowanie dla smarowania" jak w przypadku większości tego typu produktów. Myślę, że ten kosmetyk może być dobrą inwestycją dla osób, które wydają wojnę cellulitowi na wszystkich frontach - tzn. zmieniają dietę, ćwiczą, może nawet robią zabiegi. Wtedy na pewno będzie dobrą "kropką nad i". Jeśli jednak ktoś - tak jak ja - średnio się przejmuje tymi kwestiami i z siłownią mu mało po drodze, to raczej szkoda pieniędzy, bo gdy krem się skończy, to i efekty znikną.