Solinotes Fleur de Cerisier EDT 

Perfumy na początku pachną pięknie, można wczuć mnóstwo nut zapachowych, kwiat wiśni, malina, cytrusy. Jednak po chwili zupełnie zmieniają swój ton, czuję jakby krem do rąk o zapachu kwiatów wiśni.. Z orzeźwiającego zapachu zmieniają się w mydlany. Nie czuć ich w otoczeniu, jedynie przy skórze. Będę korzystać "dla odświeżenia", ale na pewno więcej nie kupię.

Buszując po Sephorze natknęłam się na małe buteleczki Solinotes, każda buteleczka to był inny zapach - wanilia, pomarańcza i kwiat wiśni. Ta ostatnia bardzo mi się spodobała, niestety były dostępne tylko w zestawie, więc odpuściłam temat, wiedząc, że pozostałych nie użyję. Parę tygodni później natknęłam się na zestaw - duży kwiat wiśni, żel pod prysznic i gąbka, idealnie! Szklana, gruba i ciężka buteleczka z dobrze trzymającym się korkiem skrywała się w zalakowanym kartoniku. Na opakowaniu wszystkie niezbędne informacje - skład, miejsce produkcji, data ważności itp. No prawie wszystkie.... ... zapach z kartonika głosi "Fleur de cerisier", czyli kwiat wiśni. Nie było testera, ale uznałam, jak się później okazało błędnie, że jest to ten sam zapach, który wąchałam poprzednio, czysty kwiat wiśni. Niestety już od pierwszej aplikacji czułam, że to nie to, że coś tu nie gra. Owszem, jest kwiat wiśni, ale jest też porzeczka, malina, żurawina i trochę cytrusów na dokładkę. Zupełnie nie tego się spodziewałam i czuję się oszukana, że nie było o tym informacji na kartoniku, bo nazwa jest wysoce myląca. Rozpylają się szeroką mgiełką, nie zostawiają plam na ubraniach. Na początku czuć je bardzo intensywnie, słodko, taka mieszanka kwiatu wiśni i innych nut, po paru chwilach się "osadzają" i są typowo blisko skórne. Nie pozostawiają ogona, a szkoda. Trwałość słaba, tak do 3h to max. Później choćbyśmy nie wiedzieli jak się próbujemy wczuć, to nic już nie pozostaje po nich. Dotyczy się to zarówno skóry, jak i ubrań, na których zazwyczaj zapachy utrzymują się dłużej, niestety nie w tym przypadku. Zapach wydaje mi się odpowiedni dla nastolatki, takiej, która lubi nosić w torebce flakonik i co moment się psikać, jakby akcentować, że ma "coś fajnego". Wydaje mi się, że starszym dziewczynom, kobiecie, nie przejdzie i zawiedzie tak jak i mnie, bo jednak wolę inwestować w coś, czym rano się popsikam i z głowy, a nie muszę co moment je poprawiać. PS. Wstawiam zdjęcie składu :)