Balmain Paris Balmya EDT 

Widzę, że będę tutaj pierwszą osobą, która da 5 punktów. Może ze względu na jakiś sentyment, bo był to mój pierwszy flakonik z górnej półki, ale zdecydowanie za sam w sobie zapach. Balmya to zdecydowanie mieszkanka egzotyczna i kontrowersyjna. Podczas mojej niezbyt intensywnej podróży po zapachach muszę przyznać, że nie spotkałam się z innym zapachem podobnym do tego. Ogólnie można go opisać jako pudrowo-kwaśną mieszankę z pieprzem grającym pierwsze skrzypce. Nie jest to słodki, pudrowy zapach, który aż dusi w nosie. Zgadza się, jest pudrowy, ale odświeżający. Fragrantica podaje, że najczęściej "wywąchany" zapach to dzięgiel. Możliwe, niestety nie wiem jak pachnie dzięgiel. Czuć też ziarenka kawy i już mniej częściej irys, marakuja, wanilia. Co do trwałości to rzeczywiście była godna pochwały (7-8h, na ubraniach nawet dłużej). Niestety już jakiś czas minął od momentu, gdy miałam ten zapach, ale muszę w końcu do niego wrócić, bo idealnie pasuje do mojej delikatnej ekstrawagancji.

Kiedyś w Balmya zauroczyły mnie słodkie fiołki... Zauroczyły na tyle, że musiałam zakupić cały flakon. Dziś niestety stwierdzam, że czar prysł i z dawnej milości nic nie pozostało. A czemu? Ano temu, że już nie ma słodkich fiołków. Jest za to ostra pieprzno-kwaskowata nuta, która świdruje i kręci w nosie. Obecnie nawet nie odważyłabym sie użyć tej wody globalnie... Kto wie, może zbyt ciepło jest teraz na Balmyę? Ale u mnie jest już skreślona. Trwałość - 6 godzin~! buteleczka- ładna, klasyczna. EDIT: Oceniam wersję edp. Używam tego produktu od: styczeń 2011 Ilość zużytych opakowań: w trakcie 50 ml

Daję 1,5 gwiazdki tylko za to, że w moim odczuciu jest to zapach dość dobrej jakości i mogę sobie wyobrazić jakąś scenkę wąchając go. Ale nosić - never! Zaczyna się na mnie jakoś tak kwaśnawo i gorzko, a potem kontynuacja to gorzkie lekarstwo. Jak szafka z lekarstwami starszej kobiety. Po czym się lekko wysładza. Mam przed oczami panią po 40-tce, 50-tce, która, dosyć zadbana jeszcze będąc, zapodaje sobie gorzkie lekarstwo na chorobę, po czym lepiej jej się robi i życie jej się osładza. Trochę ;) Trwałość na mnie dobra. Używam tego produktu od: kilku dni Ilość zużytych opakowań: próbka

Zapach za każdym razem przypomina mi MyQueen A. McQueen. Skład zaskakuje nutami kawy, cappuccino których ja nie wyczuwam ani grama. Jest to zapach kwiatowo orientalny, z dominującą nutą fiołka i liści fiołka. Przywodzi na myśl kompozycję McQueen, z tą różnicą że Balmya jest bardzo nietrwała, natomiast MyQueen wyczuwam na skórze wiele godzin. Zapach osłodzony wanilią, z lekkim pazurem, jednak pozostaje fiołkowo kwiatową kompozycją, szalenie ulotną i bliskoskórną. Flakon bardzo ciekawy, trwałość marna. Szczegółowa ocena zapachu: Zapach 2* Flakon 4* Trwałość 1* Używam tego produktu od: kilka miesięcy Ilość zużytych opakowań: kilka próbek

Średnia tego zapachu jest bardzo adekwatna do zawartości flakonu. Zapach zdecydowanie jest oryginalny, zdecydowanie egzotyczny, pieprzny i niebanalny, ale co z tego jeśli nic ze sobą nie wnosi. Nie ma osobowości, nie ma pazura.Nosząc go myślę o wszystkich innych zapachach, które mogłyby mnie zaciekawić. Jednym słowem bezemocjonalna nuda. Używam tego produktu od: próbki Ilość zużytych opakowań: 3ml

Oceniam wersję EDP tej wody, z moich poszukiwań w necie okazuje się, że posiada te same nuty zapachowe (prawdopodobnie także w odbiorze). Najpierw były próbki. Z początku Balmya wydała mi się syntetyczna i plastikowa, później jednak rozwinęła się w coś słodko-pieprznego. Skojarzyła mi się z czerwoną (nie różową!) landrynką zanurzoną w pieprzu:) Nietpowe połączenie, z niczym innym nie kojarzył się ten zapch, dlatego z radością zakupiłam cała flachę. I co? I czar prysł:( Nie podejrzewam, że coś stało się z moim nosem, zuzyłam bowiem dwie fabryczne próbki z atomizerem (a atomizer w aplikowaniu próbek ma znaczenie:) zrzucam raczej na podogę i porę roku.. wtedy używałam je zimą i było super, a kiedy kupiłam cała butlę byla już słoneczna wiosna .. i co najgrsze -Balmya na mojej skórze przybrała po jakimś czasie postać okrutniej soli! Była tak słona (w odczuciu) że az robiło mi sie niedobrze. Już wiem czego nienawidzę w perfumach - soli właśnie. Ta sól przypomniała mi czasy dzieciństwa, kiedy jako dziecko musiałam płukać gardło przeraźliwie słoną wodą...do dzisiaj nigdy już tej formy leczenia nie stosuję. Dam jeszcze szansę Balmyi. Zimą. To niemożliwe, żeby z zachwytu przejść w taką ogromną, fizyczną wręcz, niechęć. Butelka bardzo przeciętna. Używam tego produktu od: od zimy 2008/09 Ilość zużytych opakowań:próbki i napoczęta 50-tka

Na mojej skórze prezentuje się raczej nieciekawie - albo jest kwaskowaty i lekko pieprzny (a ja nie lubię zapachu pieprzu...), albo jakiś blado-wodnisty (efekt pożarcia całej wanilii przez moją skórę). Jestem rozczarowana, bo na mojej koleżance, która jest właścicielką całej buteleczki zapach jest zadziorny i charakterny, kojarzy się wręcz z Hypnotic Poison! Sporo wanilii i pazur. Mogło być pięknie, a jest nijako... Sytuację poprawia trochę aplikacja Balmyi na skórę posmarowaną waniliowym masłem do ciała, ale bez tego wieje nudą... Buteleczka przeciętna Używam tego produktu od:kilka dni Ilość zużytych opakowań:próbka

Pieprz, kawa, kwiaty- w takiej właśnie kolejności. Zapach bardzo pikantny, zadziorny, jak świderek. Pierwsze nuty niespodziewanie uderzające swoją mocą. Pobudzający, pieprzo- kardamonowy początek leciusieńko się potem wygładza, ale ciągle jest ostry, bardzo, z domieszką ziół i mocnej, zdecydowanej kawy. W składzie jest niby cappucino- nie wyczuwam jednak mlecznego złagodzenia, dla mnie to ostra, czarna, nieubłagana kawa bez żadnego zmiękczacza smaku. Kwiaty- są w tle, kwiaty także zadziorne, wytrawne. Podoba mi się bardzo nuta drzewa kaszmirowego, które zidentyfikowałam juz w paru kompozycjach, tutaj nadaje ona matowy szlif i pogłębia całość. Ogółem- bardzo udany zapach z charakterem i pazurem, dla miłośniczek kręcącego w nosie pieprzu, zaskakujący drapieżnoscią , przy tym pogodny. Używam tego produktu od:jakiś czas Ilość zużytych opakowań:pierwsze rozpoczęte