Guerlain Jardins de Bagatelle EDT 

Zapach należy do kategorii mocnych, bardzo kwiatowych, z goryczką zieleni. Jeśli miałabym porównać ten zapach do innego mi znanego..powiedziałabym, że ma wspólne dna z Anais Anais. Podobne bogactwo kwiatów, podobna kompozycja vintage. Zielona tuberoza, jaśmin i narcyz... Chyba niedzisiejszy... Docenią koneserzy :)

Czasami go nie lubię, czasami uwielbiam. Jest bardzo elegancki, czasami dla mnie nawet za ciężki i zbyt słodki, ale są takie dni, gdy nadaje się idealnie. Czuję się wtedy jak Paryżanka. Trzyma się przeciętnie.

Podziwiam pasję i wiedzę olfaktoryczną dziewcząt. Niezwykłą przyjemność sprawia mi czytanie recenzji perfum. Fascynuje mnie zmienność, różnorodność gustów, doświadczeń, wspomnień, wrażliwości. Ocena całościowa zapachu jest dla mnie tylko orientacyjna. Najbardziej interesują mnie historie wrażeń, tak odmiennych jak zmienność kobiety. Kiedyś będąc w odwiedzinach u teściowej, gdzieś na regale, pomiędzy porcelanowymi filiżankami, mosiężnymi figurkami a fotografiami odzianymi w bogato zdobione ramki, dojrzałam flakon de Bagatelle. Nie omieszkałam spróbować. Wczytać się w zapach. Nie jest to woń współczesna. Kojarzy się z tym co bezpowrotnie minęło. czasem zaprzeszłym. Niewątpliwie przynosi na myśl złoty wiek amerykańskiego kina, barokowy przepych, renesansowy okres świetności. Nie potrafię jednoznacznie określić jakie nuty tworzą melodię zapachu, ale dla mnie wpisują się w nurt muzyki klasycznej, wyczuwalne, intensywne, ale przykryte zasłoną kurzu. Możliwe, że kogoś tym zaskoczę, ale umieściłabym go gdzieś pomiędzy Coco Chanel 5 a Być Może Paryż. Wybitnie kojarzy mi się z zapachami Fragonard w odcieniu starego złota. Geranium, jaśmin ,drewno i kurz. Do tego flakon, który szczególnie mi się podoba. Klasyka. Doceniam zapach, ale ja źle bym się w nim czuła. Przytłacza moją osobowość.

zielona, soczysta wiosna, środek maja - takie mam skojarzenia, czując w pokoju Jardins. bardzo chciałabym znaleźć w tych perfumach jakiś feler, wadę, ale nie da rady. są doskonałe. zapach jest piękny, oszałamiający, można powiedzieć w zachwycie. kwiaty w Jardins są kwiatami - jaśmin pachnie jak jaśmin, magnolia jak magnolia, narcyz jak narcyz. są bardzo kobiece. kompozycja jest dobrze przemyślana, bo żadna nuta nie wybija się, nie męczy. nie są to perfumy wulgarnie podkreślające obecność. łagodnie otulają, tkwią gdzieś w tle, ale nie robią tzw. wielkiego wejścia (np. Eden takie wielkie wejście robi ;) )gdy przed zamiarem zakupu tych perfum przeczytałam ich nuty, przestraszyłam się, że może będzie to kolejna kakofonia zapachowa, przerost formy nad treścią, że utopię się w duchocie białych kwiatów i aldehydów. nic z tych rzeczy. te perfumy brzmią współcześnie , a nie jak z dawnej epoki. nie ma się wrażenia, że to jakiś relikt. pobrzmiewa w nich ta słynna guerlainowska nutka, bardzo przypominają mi Champs Elysees. trwałość bardzo dobra, ogon śliczny. gdybym miała określić jednym słowem Jardins, byłoby to słowo - elegancja. Używam tego produktu od: kilka lat Ilość zużytych opakowań: 3 x 100

Zapachy z tuberozą to dotychczas nie była moja perfumeryjna bajka.Ale im dłużej się rozkręcałam zapachowo, zaczęłam wchodzić w nieużywane do tej pory nuty i oswoiłami tuberozę i białe kwiaty, A Jardins du Bagatelle to legenda tamtej epoki i wielka klasa która trzeba znać. Cudownie wibruje i na bogato kwiatowo, bukietem różnorodnych kwiatków i kwiatuszków. Ponadto trwałość jest nieziemska. To perfumeryjny kanon, który trzeba znać. Używam tego produktu od: pół roku Ilość zużytych opakowań: spora odlewka

Bardzo podobaja mi sie te perfumy...Ja w nich czuje same kwiaty,pelen ogrod roznorodnych kwiatow choc nie bardzo potrafie rozpoznac te kwiaty...Zapach jest bardzo trwaly na mojej skorze i trzeba tych perfum uzywac z umiarem,bo w przeciwnym przypadku bol glowy gwarantowany-potrafia dusic ...Tu pasowalaby nazwa flowerbomb:D Buteleczka przepiekna,to ona wlasnie przykula moja uwage:)Na zdj.w opisie jest wersja edt ja mam edp:) 50ml. i mam nadzieje,ze starcza mi na dlugo...Czy kupie ponownie??? Jesli jeszcze gdzies je dostane:)?? Używam tego produktu od jakis 2 mies. Ilość zużytych opakowań w trakcie 50ml.:)

Hm... babciowaty? Staromodny? Duszący? Dla mnie jakoś nie... No, nie jest to lekki kwiatowy zapach, ale mnie sie bardzo podoba. Dużo bujnej zieleni, takiej szyprowatej (uwielbiam!!!) i kwiaty, rozmaite kwiaty, w pełnym rozkwicie. No fakt, jakoś tak bardziej kostiumowo-kapeluszowo mi się kojarzy niż dżinsowo-podkoszulkowo, ale dla mnie całkowicie strawny i do noszenia (pod warunkiem oszczędnego dawkowania), i podoba mi się. Ale przy jego mocy spodziewałam sie większej trwałości. Używam tego produktu od:testy Ilość zużytych opakowań:testy

Uwielbiam tuberozę w takim wydaniu-Jardins de Bagatelle to na mojej skórze niemal wyłącznie tuberoza-ale jaka! Elegancka,subtelna(na ile to możliwe w jej przypadku;))miękko snuje się po skórze.Dominuje nad całą kompozycją-inne kwiaty jak gardenia czy kwiat pomarańczy wychylają się czasem nieśmiało,ale w porównaniu z tuberozą nie mają siły przebicia.Pod koniec dołącza lekka nutka drzewa sandałowego. Właśnie taką tuberozę lubię-zmysłową,delikatną i jednocześnie silną-a nie wulgarnego,przerażającego potwora chwytającego białymi szponami nieświadomą niczego ofiarę za gardło-vide Blonde Versace,brrr. Jardins de Bagatelle jest inny niż poznane bliżej przeze mnie Guerlainy-przede wszystkim nie ma solidnej waniliowo-skórzanej bazy.Jest oczywiście o wiele młodszy niż słynne klasyki-powstał na początku lat 80.Czuć w nim jednak elegancję i wysublimowanie dawnych epok-nie ma w tych perfumach przeładowania i nieco wulgarnego przepychu cechujące zapachy kwiatowe, modne w latach 80-tych. Klasa. Używam tego produktu od:kilku dni Ilość zużytych opakowań:w trakcie 30 ml

Guerlain słynie z aromatyzowanych szyprów, Jardins de Bagatelle to właśnie ładny, kwiatowy szypr. Początek otumania i lekko dusi, przypomina trochę dym z aromatyzowanego tuberozą tytoniu, kręci w nosie. Dalej robi się trochę lżej, zapach ładnie współgra ze skórą, wtapiając się w nadgarstki i osiadając na nich niczym aromatyzowany popiół. Wydaje mi się, że kwiaty w tym zapachu, nota bene średnio potrafię je nazwać, bo nie rozpoznaję, to tylko dodatek, tło dla gorzkości szypru. Trochę inaczej wyobrażałam sobie ten zapach. Spodziewałam sie czegoś w rodzaju Murmure VC&A lub ... nie wiem. To jest natomiast zapach dziwny. ogrody ? Hmmm, jeśli już to raczej palone liście na klombie. Skromna butelka skrywa coś naprawdę dziwnego. Warto przetestować bo takich zapachów już się nie robi. Używam tego produktu od: 3 dni Ilość zużytych opakowań: próbka

Perfumy, jak to mowia niektore wizazanki, "babciowate" albo "ciotkowate" - meczylam sie cala niedziele strasznie, spowita w ich staroswiecka, intensywna kwiatowosc. Nie sa wprawdzie obiektywnie straszne, mysle, ze moglyby sie podobac niektorym osobom jako zapach raczej wieczorowy niz dzienny - ale w moim stylu nie sa absolutnie. Mialam skryta nadzieje na cos w stylu Shalimara - Jardinsowe tortury szybko mnie jednak jej pozbawily, ech ;-))).Używam tego produktu od: jedne dzien Ilość zużytych opakowań: pol probki, a i tak O-O

Dosłownie i w przenośni. Zapach dość ciężki, kwiatowy, zdecydowanie nie każdy poczuje się dobrze w tym obłoku kwiatowym. Podejrzewam, że niejedną osobę mogą przyprawić o ból głowy. Zdecydowane, niebanalne, jak wiele innych zapachów guerlaina. Skojarzenia: kwiaty drzew w parku na wiosnę lub jesień. Ja lubię, podobnie jak kwitnące drzewa :) Polecam koniecznie do przetestowania. Używam tego produktu od: tygodnia Ilość zużytych opakowań: pierwsze

Nie bez kozery ogrody Bagatelle noszą miano miłosnej mekki, a perfumy te niesamowicie odzwierciedlają owe sercowo-cielesne uniesienia. Są oszałamiające, ich siła otumania niczym mistrzowsko skonstruowana mikstura odurzająca; niewiasta spowita Jardins przejmuje panowanie nad kochankiem w mgnieniu oka, czyni zeń bezwolną marionetkę...cenzura... i łagodnieje by dopełnić przeznaczenia:) Ot, tyle skojarzenia. Zaś prozaicznie rzecz ujmując jest to niebywale kwiatowa bomba, której tuberoza(na mój niuch), nadaje ciotkowaty, ciążący bardzo ton nie dla każdego nosa do wytrzymania; zdaję sobie sprawę, że w żadnym razie nie jestem obiektywna, po Fragile został jednak uraz:) Kolejne pachnidło, którego aplikacja wymaga umiaru i lekkiej ręki a i tak do użytku jedynie wieczorową porą. Flaszce przyznałam maksymalną notę choć nie widziałam jej w rzeczywistości, a jedynie na obrazku, wyznaję to bez bicia. Ilość zużytych opakowań: dwie próbki EDP.