Gdy czuję te perfumy, od razu w głowie pojawiają się powyższe słowa ze słynnej piosenki zespołu Aqua. Jest słodko, plastikowo, nieco kiczowato, ale to właśnie o to chodzi! Frezja z gardenią dają czadu, są tak intensywne, że aż kręci mi się w głowie (ale nic to, i tak je kocham!), są dosadne i bezpośrednie.
Jaśmin jest duszny i aż gęsty od swej słodyczy i mocy, dość szybko ustępuje miejsca słodkiej róży. Kolendra przypomina mi tę z AoD, jest nieco apteczna, ziołowa, w tym przypadku dodaje zapachowi głębi.
Wanilia, paczula i wetiwer, zależnie od rodzaju oraz dawkowania mogą być piękne lub nie do zniesienia. Tutaj mamy jedno i drugie. Ten zapach jest pełen sprzeczności, a jednocześnie uzależnia. Mimo, że czasem wprost go nienawidzę, to chcę go na sobie, chcę nim pachnieć do końca świata, czarować, olśniewać, kusić, porywać, sprawiać, by mężczyźni tracili głowę na mój widok.
Rush jest jednak tak dosadny i rozbuchany, że trąci wulgarnością, wielkim ego i dosłowną seksualnością. W odpowiedniej oprawie będzie idealnym dopełnieniem kobiety śmiałej, spełnionej i pewnej siebie. Lubię go w letnie wieczory do białej, rozkloszowanej sukienki tuż przed kolano i lekkich sandałków. Do rozwianych włosów i make-up no make-up. Opalona złociście skóra, biel, świeżość, kremowość i Rush.
Czasem noszę go zimą, do czerni i złotej biżuterii. Do sukienek i spodni, do kostiumów i spódnic.
Ale nigdy do koronek, dekoltów, niebotycznych szpilek, golizny, wtedy uzyskamy efekt odwrotny do zamierzonego, a raczej żadna z nas nie chciałaby zostać posądzona o pracę na Placu Pigalle.
Skromny, klasyczny strój nabierze innego wymiaru, gdy spryskamy ciało Rushem.
Trwałość i projekcja zabójcze, trwają na skórze nawet po prysznicu, na materiałach-do prania.
Zalecam oszczędne dozowanie, to nie cytrusowa świeżość Light Blue, to nie zapachy z serii Aqua Allegoria, którymi można zlewać się do woli - to prawdziwy killer, który w każdej chwili gotów jest sprzedać nam kopniaka w cztery litery, strzelić w twarz i zaśmiać się perfidnie, widząc, że jego ofiara ledwo żyje.
Jedynie opakowanie mi się nie podoba, ale co najśmieszniejsze, nie wyobrażam sobie Rusha w innym flakonie. Czerwień i plastik pasują tutaj jak ulał.
Polecam, ale tylko tym gotowym na taką dawkę plastikowo-odurzającego kiczu, fanki świeżaków niech nawet się doń nie zbliżają, popadają jak muchy!