Nastał ten moment, kiedy postanowiłam kupić sobie pierwsze perfumy marki z najwyższej półki. Długo szukałam zapachu, na który byłabym skłonna wydać ponad 200 zł za flakon. Lubię świeże zapachy, ale one często są banalnie interpretowane. Dior w letniej wersji popularnego J'adore zrobił coś niesamowitego - połączył nuty mineralne, kwiatowe i owocowe w sposób gładki, przyjemny i nieoczywisty. Cudo!
FLAKON
Flakon to oczywiście klasa sama w sobie - kultowy kształt amfory greckiej z szyjką inspirowaną tradycyjną biżuterią jednego z plemion. Jest niemal doskonały od początku do końca - chociaż zauważyłam, że kropla na szczycie flakonu jest złożona z 2 części, co nie jest już tak estetyczne. Ten flakon powinien stać na półeczce, ale niestety dla zachowania świeżości perfum trzymam go w kartoniku. Sam kartonik bardzo wygodnie się otwiera, nie ma zupełnie problemu.
Aby zdjąć zatyczkę, należy pociągnąć za szyjkę flakonu - trochę obawiam się urwania elementu, ale chyba jest to dobrze zaprojektowane. Dyfuzor działa doskonale, silnie, aplikuje sporo zapachu, dzięki czemu dwa psiknięcia wystarczą, by otulić się zapachem na skórze i włosach.
ZAPACH
To jest coś, czego nigdy jeszcze nie wąchałam. Wśród perfum kwiatowych, owocowych, ziołowych - to jest perełka. Ta sól dużo daje. Po pierwsze - nie będę używać tutaj określenia "nuty" głowy/serca/bazy, lecz "kompozycje". Bo to nie jest tak, że deklarowane nuty są wyczuwalne tylko w swoich "sektorach" - one raczej się przenikają, intensyfikują, wycofują, by powrócić znów na pierwszy plan. To magiel olfaktoryczny, który intryguje!
Tuż po aplikacji czuć kwiat soli morskiej, czyli jak dla mnie solankę, ale elegancką, w towarzystwie kwiatów, wśród których prym wiedzie jaśmin. Pierwsze odczucia są wielowymiarowe, nurtujące, intrygujące. Zawsze, kiedy otwieram flakon, wącham i wącham tę nakrętkę, na której pozostaje kompozycja głowy... i nie mogę przestać!
Po pierwszym wrażeniu solnym na scenę wchodzi brzoskwinia. Zaprasza do tańca kwiat soli i ruszają na parkiet usłany jaśminem i różą. Środkowe kompozycje są proste, ale bogate, co chwila wyczuwa się inną stronę tego zapachu. Chce się wąchać i wąchać... Potem sól traci lekko na mocy, brzoskwinia się odsuwa, by do głosu doszły czyste kwiaty. Same przejścia, mimo tego, że są dynamiczne, zostały dobrze skomponowane - to wszystko się przenika, miesza ze sobą, nie tracąc jednak swojej tożsamości konkretnych nut. Dla mnie - mistrzostwo.
Potem, jako kompozycja bazy, znów wchodzi sól, teraz już mniej wyczuwalna, zdominowana przez brzoskwinię. To tylko moment, ponieważ białe kwiaty kończą cały ciąg doznań, powoli się wygaszając.
TRWAŁOŚĆ
To jedyna rzecz, do której można teoretycznie się przyczepić. Na mojej skórze woda toaletowa rozwija się przez 3-4 godziny, na włosach - lekko ponad 4. Apogeum zapachu czuć do 2 godzin od aplikacji. To trwałość dość niska, jednak należy pamiętać, że markowe i piękne zapachy, szczególnie z kategorii świeżych i lekkich, nie muszą być wcale trwałe. Mnie ten czas bytowania na skórze wystarcza, bo lubię w ciągu dnia zamieniać zapachy.
Kompozycja ma piękny bukiet, rozwija się nieszablonowo. To zapach świeży, idealny na lato. Jego trwałość może nie jest gigantyczna, ale pamiętajmy, że syntetyczne utrwalacze ściągałyby w dół tego pięknego, nadmorskiego motyla. Warto się dopsikać, niż stawiać na nuty utrwalające, zbyt ciężkie moim zdaniem dla tej kompozycji. Zatem mogę powiedzieć - j'adore ce parfum! And I'm in joy using it ;)
Zalety:
- cudowna kompozycja
- brak nut syntetycznych
- zapach świetlisty, wielowymiarowy
- nie otumania, nie powoduje bólu głowy
- genialny flakon
Wady:
- trwałość - dla mnie ok, ale obiektywnie ta wersja J'adore nie jest najtrwalsza