Klasa sama w sobie.
Włosowe rewolucje nie zawsze kończą się dobrze. Przekonałam się o tym niestety osobiście, gdy zachciało mi się a) ciemnych włosów a potem b) szybkiego powrotu do blondu. No bo cóż, genów nie oszukasz - blondynką się urodzisz, brunetką nie umrzesz ;) Po akcji 'ściąganie koloru' moje włosy były w *bardzo* złym stanie. Może nie było tragedii, ale jak całe życie ma się grube i mocne włosy to jednak różnicę w jakości czuć od razu. Ja to generalnie wychodzę z założenia, że włosy nie ręka, odrosną, ale pomoc w tym, by do czasu tego odrośnięcia wyglądały znośnie była konieczna. Zaopatrzyłam się więc w całą baterię profesjonalnych kosmetyków, które służą mi swym ramieniem w tym oczekiwaniu ;)
Cement odbudowujący stosuję w parze z kąpielą z tej serii. I co tu dużo mówić - uwielbiam. Po każdym myciu wyglądam tak, jakbym dopiero co wyszła od fryzjera - włosy są gładkie, lśniące (to z pomocą seruma używanego jak odżywka b/s, ale ciiiii), wyglądają zdrowo a nie jak kopa siana, w którą dopiero co strzelił piorun. Już przy spłukiwaniu tej odżywki czuć, jak cudownie gładkie są włosy - znika szorstkość, mogę je normalnie rozczesać (ale to na etapie sczesywania kosmetyku, więc jednak trochę przed spłukiwaniem ;)). Po wysuszeniu nie widać na nich tych godzin fryzjerskich męczarni.
Cement nie jest może tani, ale jest to jednak kosmetyk o konkretnej mocy, z konkretnym działaniem. Kerastase to marka znana od lat. Dopóki włosy nie odrosną mi na taką długość, która będzie mnie satysfakcjonowała, będę go używać przy każdym myciu, bo jeśli chodzi o specyfiki używane po szamponie, tylko cement działam tak, jak obiecuje producent i tak, jakbym sobie tego życzyła, gdybym opisywała kosmetyk, który ma *uzdrowić* moje kudły :D
Tubka ma 150 ml pojemności, wydaje się, że to niewiele - ale cement jest diablo wydajny. Mam włosy za ramiona, wyznaję zasadę, że jeśli porcja wielkości orzeszka to tak, oczywiście - kokosowego :P i po miesiącu używania trzy razy w tygodniu jestem dopiero w połowie tubki. A naprawdę nie oszczędzam ;)
Działanie takich kosmetyków widać dopiero wtedy, gdy włosy faktycznie potrzebują takiego kopa i takiej pomocy w tym, by dobrze wyglądać. Na zdrowych okazach efektu nie będzie widać, bo kosmetyk nie ma jak działać tak naprawdę.
Więc czy polecam? Tak, ale tylko włosom zniszczonym. Bo wtedy jest człowiek w stanie docenić to, jak tego jego (martwe bo martwe) włosy wyglądają.
*siedzę sobie teraz przed monitorem, macam się po włosach, i zacieszam, że są takie gładkie, takie sypkie, takie miękkie. no kocham <3*
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie