The Body Shop Spa of The World, Ethiopian Honey Deep Nourishing Mask Maska z miodem z Etiopii

Nie znam lepszej maseczki nawilżającej do twarzy! Przepięknie pachnie miodem i czuję się jak z drogim SPA. Jego formuła jest bardziej żelowa i bardzo szybko się wchłania. Wystarczy niewielka warstwa maseczki przez co jest bardzo wydajna. Bardzo podoba mi się, że jest w szklanym opakowaniu, wygląda bardziej luksusowo. Ja to opakowanie potem zużywam do sadzonek roślin! Jest to droższa maseczka, ale warta każdej złotówki. Co jest jeszcze fajne ? Nakłada się ją na 5-10 minut.

Apteczne szklane opakowanie z minimalistyczną etykietą skrywa afrykański skarb. Po otworzeniu możemy poczuć zapach naturalnych składników- w tym przypadku miodu. Sama maska w konsystencji i kolorze przypomina lekko płynny miód. Warto aplikować ją pędzelkiem. Cera po ok.20-30 min jest odżywiona, nawilżona, ma poprawiony koloryt, a w dotyku jest niezwykle gładka. Przyjemność w stosowaniu. Pomimo, że słoiczek zawiera 75 ml, to jest wydajny. Można kupić w promocji.

Spa of The World, Ethiopian Honey Deep Nourishing Mask dostaniemy w eleganckim kwadratowym kartoniku. w Środku znajduje się słoiczek z przyciemnianego szkła, by nasz produkt chronić przed promieniami słonecznymi, pod czarna zakrętka z wyrzeźbionym logiem marki wyłania nam się ochronne wieczko. Etykieta jest odzwierciedleniem kolorystyki składu maseczki w tym przypadku jest ona żółta, widać że marka dba o detale. Po otworzyłam wieczko nie mogłam przestać zachwycać się zapachem maseczki. Bardzo mocno wyczuwalny jest miód, ale dodatkowo połączony z afrykańskim aromatem, który wzbogaca maseczkę w wyjątkowe doznania. Miód słynie z wielu wspaniałych właściwości zdrowotnych, ale i pielęgnacyjnych. Działa bakteriobójczo, nawilża, rozjaśnia i uelastycznia skórę. Ja osobiście uwielbiam miód nie tylko jako spożywczy ale często sięgam po kosmetyki z jego składem. Maseczka ma galaretkowato żelową konsystencję, która jest gęsta co ułatwia nam noszeniu na twarzy. Kolorystyka przypomina trochę cukierki gryczane. Kosmetyk jest wolny od parabenów, parafiny, silikonu i olei mineralnych. Całkowicie czyste ekstrakty składników naturalnych zapewniają nam bezpieczną, niesłychanie przyjemną i skuteczną pielęgnację. Preparat jest bardzo wydajny, wystarczy bardzo cienka warstwa maski, by całkowicie i dogłębnie nawilżyć cerę. Moja skóra dostała bombę naprężeniową, dawno nie spotkałam się z takim efektem, jestem zachwycona z działania, w szcególności kiedy zdalnie pracuje z domu, moja skóra staje się bardziej sucha pozbawiona blasku, maseczka ją nawilżyła jak i powrócił zdrowy koloryt skóry. Wartą jest wypróbowania, cena jest wysoka, aczkolwiek można złapać ją na promocji, bo się opłaca wydać więcej i mieć dobry naturalny produkt

Jest to jedna z najlepszych masek jakie miałam okazję testować. Ma bardzo bogatą konsystencję w formie można powiedzieć żelowej, przypominającej miód, ponieważ ‚ciągnie się’ w charakterystyczny sposób. Dogłębnie odżywia skórę, pozostawiając ją miękką, nawilżoną, wygładzoną. Po 1 użyciu efekt utrzymuje się długo, nawet do 5 dni, zwłaszcza przy wspomaganiu się innymi produktami nawilżającymi. Maska jest bardzo wydajna. Starcza na wiele użyć. Jedynym minusem jest to, że trudno się ją zmywa, ale efekt jaki daje ten produkt jest wart tej małej „męczarni”. Pachnie ładnie miodowo i ma przyjemne dla oka opakowanie.

Maska jest gęstym żelem i jak dla mnie dziwnie śmierdzi ale da się przeżyć ten zapach. Maska łatwo rozprowadza się na twarzy i nie spływa z niej ale jest ciężka w zmywaniu przyda się jakiś mały ręczniczek do pomocy. Skóra po niej jest odświeżona, rozświetlona, mocno nawilżona i ukojona. Pomaga w leczeniu wszelkich pryszczy, ranek, zaognień itp po niej robią się bledsze i mocno ukojone. Jest nawet wydajna, zależy od warstwy nakładanej na twarz.

Mam słabość do tej serii maseczek. Miodową poleciła mi znajoma, poprosiłam w salonie o próbkę i po użyciu szybko kupiłam pełnowymiarowe opakowanie. Maseczka przede wszystkim szybko koi wszelkie podrażnienia i zaczerwienienia, wycisza stany zapalne, wygładza. Ma na tyle gęstą (jednocześnie półpłynną) konsystencję, że nie spływa z twarzy, zapach jest dość delikatny, nie drażni nozdrzy, zmywa się bez zarzutu. Efekt działania może i nie utrzymuje się za długo, ale warto ją zastosować jako kompres.

Maseczka zamknięta w słoiku i grubego, ciemnego szkła z jednej strony sprawia wrażenie kosmetyku luksusowego, a z drugiej przywodzi na myśl produkt apteczny. Zapach kosmetyku jest wprost obłędny - naturalny zapach miodu połączony z lekką ziołową nutą. Konsystencja jest żelowa, jednak mocno lejąca i jednocześnie kleista. Kolor bursztynowy, przejrzysty. Wszystko to sprawia, że mam wrażenie jakbym na twarz nakładała prawdziwy miód. Jednak najważniejszy jest efekt jej działania - świetnie nawilżona, wygładzona skóra, miękka, jedwabista i odżywiona. Maska dobrze się rozprowadza, nie spływa z twarzy, zostawiona na dłużej lekko zasycha, ale nie powoduje uczucia ściągnięcia. Zdecydowanie wymaga zmycia wodą - ze względu na jej kleistość nie wystarczy starcie jej nadmiaru.