Chanel Rouge Coco Gloss (Moisturizing Glossimer) Nawilżający błyszczyk do ust

Skusiłam się faktem, że była to nowość w ofercie Chanel i jednocześnie nowa propozycja w serii Rouge Coco. Moje odcienie to 774 Excitation (istne "płynne złoto", jak to określiła poprzednia Wizażanka) raz 728 Rose Pulpe (subtelny róż z drobinkami). Pierwszy odcień wygląda na ustach niczym bezbarwny błyszczyk, jednak złote drobinki dodają ustom uroku, z bliska wyglądają zjawiskowo. Natomiast drugi wygląda na ustach raczej subtelnie, mimo że w opakowaniu wygląda trochę cukierkowo. Przy większej ilości błyszczyk może sklejać usta, więc raczej trzeba uważać. Jeśli nałożymy go mniej, tego uczucia nie ma. Ciekawą cechą tego błyszczyka jest jego aplikator, dzięki któremu możemy wygodnie umalować całe usta. Zapach jest taki neutralny, typowo dla serii Rouge Coco. Opakowanie wygląda na bardzo luksusowe, w końcu mówimy o kosmetyku równie luksusowej marki. Cena jak na błyszczyk zaporowa, ale płacimy tu głównie za markę. W moim odczuciu to typowy błyszczyk za wysoką cenę, ale mimo to je lubię. Jednak na tych dwóch moja przygoda się skończy.

Używam koloru 774 Excitation, który jest płynnym złotem i wygląda na ustach obłędnie! Daje cudowny mokry efekt, a rozświetlenie jest spektakularne. Pojedyńcze świecące drobinki są bardzo drobne i tworzą jednolitą taflę, a ich kolor wygląda naturalnie. Złote drobinki dostosowują się do koloru ust i są praktycznie niewidoczne - dają jedynie efekt rozświetlenia. Zaraz po nałożeniu konsystencja jest delikatnie lepka, ale po chwili rozpływa się na ustach i staje się bardzo lekka, prawie niewyczuwalna. Formuła wspaniale nawilża usta. Trwałość jest raczej w normie, bo wiadomo, że produkt nie przetrwa posiłku. Jednak bez żadnych przeszkód zostanie kilka godzin na ustach, chociaż stopniowo się wchłania. Aplikator jest miękki, nabiera niewielką ilość produktu i przyjemnie go rozprowadza. Samo opakowanie jest wygodne i solidnie wykonane, ale zawsze mam problem ze złotym elementem, który się rysuje w torebce.

W tym roku, mam słabość do naturalnego, kremowego makijażu ust w odcieniu nude. Zamiast kupować kilka tańszych błyszczyków czy szminek, postanowiłam kupić coś droższego i przy okazji sprawdzić jak to jest z jakością tych selektywnych kosmetyków. Wybór padł na Chanel ze względu na kolor, który wpadł mi w oku, i w którym się zakochałam. Posiadam kolor 716 i jest to klasyczny nudziakowy brudny róż. Na moich ustach wygląda bardzo dziewczęco, powiedziałabym że bardziej podkreśla ich naturalną barwę a przez to że konsystencja jest kremowa, nadaje mi blasku. Konsystencja jest bardzo treściwa. Od pierwszego pociągnięcia czuć, że jest to konkret. Widać też że ma bardzo dobre krycie. Nie trzeba dobierać kosmetyku, to co nabierze się na aplikator, spokojnie wystarczy aby idealnie pomalować usta. Prawda też jest taka, że aplikator jest dość duży, i nabiera się na niego odpowiednia ilość produktu. Jest bardzo porządnie wykonany, stabilny, odpowiednio giętki. Bardzo komfortowo się nim maluje usta. Jeśli chodzi o trwałość to nie jest ona tak mocna jak w przypadku pomadek matowych. Wydaje mi się, że tego nie trzeba nikomu tłumaczyć. Kupując ten produkt byłam tego absolutnie świadoma. Jednak zostałam zaskoczona i to pozytywnie. Oczywiście, że pijać, jest widoczny ślad na szklance czy kieliszku, ale na ustach ciągle jest widoczny kolor. Kiedy szłam do łazienki poprawić makijaż, zauważyłam, że w zasadzie nie ma takiej potrzeby, bo usta ciągle wyglądają dobrze. Tak jakby schodziła tylko zewnętrzna warstwa a ta pod spodem ciągle trzymała się ust. Oczywiście taki stan rzeczy nie pozostaje cały dzień. Wkońcu trzeba ten usta pomalować ponownie. Ale jak na kremowy błyszczyk i tak trwałość jest zaskakująca. Opakowanie jest minimalistyczne, charakterystyczne dla Chanel. Wykonane z dobrej jakości plastiku. Logo jest tylko na zakrętce u góry. Numer produktu jest od spodu. Poza tym nie ma żadnych napisów, więc nie ma też się co ścierać. Dobrze się zakręca, nic nie wycieka. Błyszczyk ma bardzo delikatny zapach, który przy codziennym stosowaniu jest dla mnie praktycznie niewyczuwalny. Produktu używam od miesiąca i nie zauważyłam wielkiego zużycia. Noszę go w torebce i stosuje praktycznie codziennie. Cena oczywiście wysoka, ale uważam że zamiast 10 tanich błyszczyków, lepiej mieć jeden porządny.

Nigdy nie przepadałam za błyszczykami, zawsze lepiły się do włosów a usta były klejące. Ten dostałam od mojego chłopaka i zakochałam się od pierwszego nałożenia. Kolor (806 Rose Tentation) jest cudowny bardzo dziewczęcy. Tworzy na ustach idealną taflę (mi się kojarzy ze szkłem). Błyszczyk - co było dla mnie niesamowitym zaskoczeniem - nie klei się. Włosy też się do niego jakoś mocno nie przyklejają - trochę się lepią ale na tyle że jest to niemal niezauważalne. Co do nawilżenia - jest naprawdę odczuwalne. Po tygodniu codziennego stosowania zauważyłam że usta były w znacznie lepszej kondycji. Opakowania to coś co w Chanel uwielbiam. Są bardzo minimalistyczne, nie ma żadnych zbędnych napisów. Wszystkie ważne informację są na spodzie na małej naklejce. Zakrętkę zdobi charakterystyczny symbol tej marki. Aplikator jest bardzo wygodny. Niby typowo błyszczykowy ale końcówka jest bardziej zaokrąglona i większa dzięki czemu można go nałożyć raz-dwa. Trwałość u mnie to ok 2 godziny (bez picia i jedzenia) i moim zdaniem to najsłabszy punkt tego produktu (no może oprócz ceny). Błyszczyk jest dla mnie naprawdę cudowny, ale cena powala. Sama na pewno bym go sobie nie kupiła, ale gdy będzie się kończył to i tak będę rozpaczać.