Salvador Dali Little Kiss EDT 

Używałam ich kilka lat temu. Zawsze udawało mi się trafić jakąś promocję z balsamem w gratisie :) Zapach ten kojarzy mi się z moimi latami nastoletnimi. Och, jak on mi się wtedy podobał! Zapach jest lekki, powiedziałabym, że letni. Dla mnie kojarzy się tylko z okresem bycia nastolatką. Zapach na ciele utrzymuje się dość długo, a cena nie jest aż taka straszna jak w co niektórych perfumach. Tm bardziej, ze często można je dostać w komplecie z balsamem. Ostatnio próbowałam do nich wrócić, kupiłam najmniejszy flakonik i klapa. Jestem starsza i mój gust jest inny. Teraz ich zapach mi przeszkadza, nie podoba mi się. Jednak z sentymentu daję 3 gwiazdki i polecam młodym dziewczynom :) Używam tego produktu od: używałam kilka lat temu, ostatnio próbowałam do nich wrócić Ilość zużytych opakowań: kilka, obecnie w trakcie najmniejszego flakonika

Wodę dostałam w prezencie i po zapachu spodziewałam się wszystkiego, ponieważ obrazy malarza nie są raczej w moim guście. W pierwszej chwili chciałam ją oddać dalej ale wygrała pokusa odkrycia czegoś nowego. W zapachu, który kojarzył mi się z wakacjami u babci w ogrodzie i beztroskim latem, wyczułam różę z domieszką pysznych porzeczek i słodkiej brzoskwini. Od razu przestałam żałować, że otworzyłam prezent. Spodobał mi się również flakonik z malowanym kwiatem. Zapach polecam młodym dziewczynom, które chcą poczuć odrobinę dorosłości. Plusy: lekki, kwiatowo-owocowy zapach, flakonik idealny do torebki, niska cena, Minusy: zapach zbyt słodki. Używam tego produktu od: 1 rok Ilość zużytych opakowań: 1 duże

Kupiłam Little Kiss bo był w okazyjnej cenie za 100ml, więc wzięłam \'w ciemno\'. Jakiś czas stał sobie w kartoniku. Myślałam że będzie to jakiś leciutki i zielony zapaszek lilii wodnej, bo nic o nim nie wiedziałam. W sam raz na wiosnę i lato. W końcu jak go odpakowałam, psiknęłam pierwszy raz...i wydał mi się leciutki, słabiutki....popsikałam się drugi raz globalnie i potem cierpiałam, dostałam migreny i mdłości. Czułam wtedy zapach asfaltu, dymu, potu- migrenogenny killer. Odstawiłam. Jak już znalazłam koleżankę gotową ten zapaszek odkupić, postanowiłam dać mu ostatnią szansę...i dobrze. Następnym razem jak go użyłam nie wystąpiły żadne negatywne sensacje, zapach nie wydał się ani słaby ani śmierdziuchowaty, był w sam raz!!! Ze 100 ml została mi połowa bo lubiłam go używać często, nie znudził mi się, tylko zaczęłam teraz go bardziej oszczędzać i zużywam na co dzień tańsze perfumy z Avonu i YR :) Lubię otwierać je i wąchać korek, na początku są świeże - ale nie jakieś cytruski, a potem rozwijają się w ciepły i zmysłowy zapach. (pewien pan komplementował że są seksowne). Jak na EDT trzymają się na mnie dłużej niż niektóre EDP. Wyraźne ale nigdy nie męczące. Butelka prosta i byłaby ok gdyby nie kiczowata naklejka. Polecam ten zapach na każdą porę roku, dnia i nocy. Uniwersalny. Pół gwiazdki odejmuję za trudne początki i traumę po pierwszym teście, ale trzeba dać mu szansę.

Przeczytełam recenzje i prawie wszystkie są na nie, także poprawię wizerunek Salvadora :). Spotkałam się z opiniami, że perfumy Salvadore Dali są dla wyjątkowych osób. Musze przyznać, że to prawda, widzę po sobie i osobach zamiłowanych sztuką i tych klimatach. Po za tym nie ma się co czarować inna jest próba na skórze a inna na pergaminie - zawszę będzie inaczej pachnieć. Co więcej, akurat ten zapach to perfumy dla młodych kobiet, a bardziej dla nastolatek. Tak więc mam do nich sentyment, bo kiedy byłam młodsza to je b.lubiłam. Nadal są ładne ale "wyrosłam z nich" - dlatego też daję niecałe 5 gwiazdek. Z Salvadora Dali ubóstwiam Le Roy de Soleil, szkoda tylko że to już tylko unikat trudno dostępny. Używam tego produktu od: kiedyś używałam Ilość zużytych opakowań: całe 1

Nie zgadzam się z resztą recenzji. Dla mnie ten zapach jest po prostu boski. Delikatny, nienarzucający się, ale wyrazisty. Nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, iż jest anonimowy. Wręcz przeciwnie- nigdy jeszcze nie czułam podobnego zapachu. Początkowo lekki, słodkawy, kwiatowo-owocowy, zmienia się na skórze w ciepły i świetlisty zapach. Nigdy nie powiedziałabym o nim tak jak jedna z Wizażanek, że "pachnie jak spocona skóra" ;) dla mnie jest to zapach idealny na niezobowiązujące wyjścia ze znajomymi, albo po prostu na co dzień :) Co również jest ważne, jest bardzo wytrzymały. Używam tego produktu od: 2 lata Ilość zużytych opakowań: 2x 50 ml

Zapach kompletnie neutralny. Ciężko się do niego ustosunkować, bo jest hmm, bardzo poprawny. Nienachalnie kwiatowo- świeży, anonimowy i niewyrózniający się zupełnie. Njpierw czuć coś intensywnie trawiastego i odrobinę porzeczki. Moje pierwsze wrażenie - sportowa woda z zielonymi nutami. Potem zapach robi się typowo kwiatowy, dosyć nudny w odbiorze. Sama baza jest dosyć przyjemna, dosyć ciepła, z wyczywalnym akordem drzewa sandałowego. Sam zapach nie jest jednak zbyt trwały, ze skóry znika po 3-4 godzinach. Zużyłam jakieś 5ml z 30, bo potem ktoś ukradł mi torebkę, w której nosiłam tę wodę. Tak więc nie zdążyłam się nacieszyć / znudzić / zniechęcić/ co tam tylko chcecie tym zapachem. Używam tego produktu od: mc Ilość zużytych opakowań: niewiele - złodzieju częstuj się.

Może i byłby ładny gdybym wąchała go na innej osobie. ALe mój nos się zbuntował. Pierwsze wrażenie to smolista substancja, której zapach wyczuwalny jest w lecie w bardzo wysokich temperaturach. Potem jakiś ogórek, coś "tępego" przypominającego owoc i na końcu nutka kojarząca mi się tak jak jednej z recenzentek - spoconego ciała. Duszne, ciężkie i pudrowe. Nie dla mnie, a gdzieś wyczytałam ,że to zapach"delikatny niczym pocałunek motyla"... ćmy czy trupiej główki - może i owszem... bo ja ogólnie dla tego zapachu jestem na "nie" :( Używam tego produktu od:nie używam Ilość zużytych opakowań:1 buteleczka - oddana!

Nie mój Ci on ;) Od początku do końca gorzki aromat roślinnego soku ze zdrewniałych łodyżek. Trwałość lepsza, niż można by się spodziewać. Buteleczka bazarowo tandetna. Używam tego produktu od:- Ilość zużytych opakowań:test

Perfumy z kategorii łatwych, przyjemnych i do przesady płaskich do bolu. Zaczyna sie czarna i czerwona porzeczka. Potem robi sie delikatnie kwiatowy i na tym sie juz konczy . Nic juz wiecej nie wyczuwam i zastanawiam sie po co ktos wypuscił takie beznadzieny zapach. Trwałosc kiepska. Buteleczka ładna. Używam tego produktu od:testy Ilość zużytych opakowań:...

Nie przepadam za zapachami Dalego no ale nowośc pstanowiłam przetestować. Tymbardziej, że ma prosty w miarę ładny flakon. Niestety kryje on baaaardzo średnią zawartość. Na mojej skórze początkowo pachnie melonem i ogórkiem... Czyli średnio ciekawie. Po godzinie zapach staję sie gryzącą mieszaniną kwiatków. Czyli nic ciekawego. Zginie w zalewie wiosenno-letnich nowości. Używam tego produktu od: nie używam Ilość zużytych opakowań: testy

Czekałam aż ktoś zamieści Little Kiss w KWC. Dla mnie to rozczarowanie tej wiosny. Błędem było, że bez powąchania zdecydowałam sie na test globalny w perfumerii (oba nadgarstki, szyja, ubranie). I mało co nie zsunęłam się na podłogę. Obłok dziwnego pudrowego zapachu. Jest wiele różnych rodzajów potu i na pewno rozpoznajecie szybko ten "nie swój", i właśnie Little Kiss jest dla mnie obcym potem połączonym z dezodorantem pudrowym który miał go zakamuflować. Duszące wrażenie, to coś jak przeciskanie się po koncercie przez wyjście - spocone ubrania nagle zaczynające pachnieć proszkiem do prania, sztuczny koncertowy dym, pył, kurz. To pudrowo-cielesny zapach, który zaliczyłabym do kategorii Kingdom. Dziwi mnie skład - nie czuję ani jednego kwiatka, róza, piwonia - gdzie to wszystko się pochowało? Owoce? Zapach jest zupełnie pozbawiony owocowej "kwasiołki". Jeśli są tam kwiaty to zupełnie niekwaśny, syntetyczny hibiskus czy frangipani, jest też kwiat pomarańczy ale w takim aptecznym wydaniu. Przypomina odrobinę zieloną letnią wersję Amor Amor (ta niekwaśność, hibiskusy i frangipani), jakąś nutę ze Scent Intense (jakby rum stojący w barokowym barku czy szafka z lekarstwami, jakieś syropy) natomiast po 2 godzinach (trwałe to jest) zdałam sobie sprawę, że to co pozostało nasuwa skojarzenia z For Her Narcisso Rodrigueza (nie są to może drożdże ale równie "zatykająca" klaustrofobiczna słonawa nuta - być może połączenie piżma z neroli). Czyli w skrócie - hibiskus, puder, kurz, skwaśniały pot i jakiś syrop z apteczki. Zmyłam po 4 godzinach. Flakon mimo że prosty w naturze nie prezentuje się tak źle, komiczny, z jakimś mięsożernym kwiatem z horrorów. Używam tego produktu od: test Ilość zużytych opakowań: