Guerlain Vol de Nuit EDT 

Zapach, w koncentracji EDT, nie jest wybitnie trwały (wielka szkoda) i czuję, że po dawnej świetności niewiele mu zostało, ale sama kompozycja jest tak unikalna, tajemnicza i intrygująca, że oddam hołd moją recenzją temu dziełu francuskiego perfumiarstwa na jaki zasługuje... Tak, można powiedzieć, że zapach może być używany przez mężczyzn, bo jest bardzo drzewny, lekko orientalny, ale nie ostry...ma w sobie jakąś łagodność, pierwiastek kobiecy. Nie wszystkim przypadnie do gustu, to jest chyba najbardziej wymagający zapach od Guerlaina, wraz z Mitsouko i Jicky. Oczami wyobraźni widzę gwieździstą noc, pilota lecącego w samolocie nad lasem, a obok niego siedzi jego ukochana kobieta, która po raz pierwszy pozwoliła się zabrać w romantyczny "vol de nuit". Nie czytałam powieści na podstawie której powstał ten zapach, to po prostu moja wyobraźnia. Zimne, nocne, leśne powietrze, ocieplone żywicą. Zapach dla kochających vintage, naturę i aromaty rodem z innej (lepszej) epoki.

To były ulubione perfumy Katharine Hepburn - spodziewałam się zatem niebanalnego zapachu, dla mocnej osobowości, nie ulegającej słabościom i twardo stąpającej po ziemi. Vol de nuit nie można niczego zarzucić, a już na pewno nie można ich posądzić o banał - to bardzo interesujące perfumy, choć nie ukrywam, brzmią dziwnie znajomo (Miss Dior? Protoplasta 19tki?)... Okazuje się, że to jeden ze spokojniejszych starych Guerlainów, zdecydowanie nie tak wymagający, jak Mitsouko (choć w obydwu wyczuwam przez chwilę dziwaczną nutę świeżo położonego asfaltu) czy Shalimar, ale nie jest to pachnidło skrojone pod masowe upodobania. Na pewno zdecydowanie wieczorowy, do znakomicie skrojonego, dopasowanego stroju w stonowanych barwach (a niech będzie i smoking!). Dyskretnie trzyma się skóry, nie zostawia długiego ogona (jednak biorę poprawkę na to, że oceniam wersję bez wątpienia współczesną; na pewno egzemplarze vintage i ekstrakt mogą projektować z większą mocą). Początek nie jest co prawda zbyt zachęcający (cóż, chyba nie lubimy się z narcyzem), jednak później robi się elegancko i intrygująco: niesłodkie fiołki, mech dębowy i guerlainowski, niesłodki puder. Trwałość kilkugodzinna, choć mocno dyskretna. Bardzo kojarzą się z ciepłym, letnim wieczorem, z powiewem nocnego wiatru, z poczuciem wolności... Panom też może przypaść do gustu, choć dla mnie skręcają raczej w kobiecą stronę. Jednocześnie budzą dystans, podziw, ale i uznanie. Na pewno wypróbuję nie jeden raz.

No to ja dodam kobiecy punkt widzenia do poprzedniej rcenzji. Swoja droga pani z perfumerii wykazala sie niezla pomyslowoscia zeby zaproponowac Vol de Nuit mezczyznie. Chyba trafnie, bo zapach mozna od biedy uznac za unisex. Dla mnie to zapach rewelacyjny, chyba jeden z najlepszych starych Guerlainow (nie znam jeszcze Jicky). Ciekawszy od Shalimara, jednoczesnie lagodniejszy i bardziej zlozony. To zapach cieply, spokojny, bardzo bardzo mily. Na slotne chlodne dni - poprawi nastroj. Jest jak cieply szal, ktorym mozna sie przyryc na bujanym fotelu. Takie mam wrazenia kiedy go uzywam. Nie jest to zapach krzykliwy, robiacy wrazenie na otoczeniu. Raczej intymny - dla wlasnej przyjemnosci. Uwielbiam aldehydy, m. in. dlatego po niego siegnelam. Ale tutaj one sluza chyba tylko to zmiekczenia i wygladzenia innych skladnikow. Nie umiem opisywac nut zapachowych, ale polecam nostalgiczkom/romantyczkom :)Używam tego produktu od: kilka prob Ilość zużytych opakowań: probka

To dosc zadziwiajacy produkt bo w ciagu 70 lat zmienil... plec. Ale od poczatku. Regularnie odwiedzamy siedzibe Guerlain w Paryzu, zawsze znajdujemy produkty, ktorych nie mozna kupic nigdzie indziej. Vol the Nuit nie jest unikatem ale tamtego roku zdobyl przepiekna buteleczke w limitowanej edycji i zostal zaprezentowany.... wlasnie mnie. Wiedzialem, ze to damski zapach, ale pani wytlumaczyla mi, ze obecnie to produkt wybierany przez rowniez mezczyzn. Jestem bardzo wysokim i co tu duzo gadac nielekkim facetem i wszelkie kwiatowe nuty zle na mnie leza a tak kojarzyly mi sie kobiece zapachy. Dlatego niechetnie dalem sie namowic na wyprobowanie (szczegolnie, kiedy wiadomo, ze nie ma sensu wyweszyc wiecej niz 3 zapachow jednego dnia). No i coz - nie bylem przekonany. Ciezki, orientalny choc jednak nie kwiatowy. Raczej drewno, mech, owoce, pizmo. Po dwoch godzinach, kiedy wychodzilismy ze sklepu zdecydowalem sie zostawic probke na nadgarstku a nastepnego dnia... wrocilem zeby kupic. Efekt jest taki, ze uzywamy go wspolnie z zona. Ona czesciej na wyjscia w wieczorowej sukni. Ja - wyjatkowo, tylko kiedy wiem, ze otoczenie bedzie w stanie docenic noszony przeze mnie zapach. Uwaga - Vol de Nuit zupelnie nie nadaje sie do noszenia w ciagu dnia (i nie sugeruje sie tu nazwa). To zapach nocy. Dlugo sie utrzymuje, zmienia wyraznie wraz z czasem. Jest czyms zupelnie innym na meskiej i na kobiecej skorze. Moim zdaniej jednak bardziej pasuje kobiecie, ale w moim domu stoi na meskiej polce :) Używam tego produktu od: dwoch lat Ilość zużytych opakowań: Oj chyba starczy do konca zycia :)