Zużyłam całe opakowanie tych ampułek i mam mocno mieszane uczucia. O ile faktycznie coś tam działają (chociaż przyznam, że liczyłam na więcej), to jednak używanie ich bardzo mnie frustrowało. Ampułki mogłyby być lepiej zaprojektowane, a tak to uważam, że kwestie techniczne najbardziej tu zawiodły. Cierpliwie zużyłam do końca, ale z racji bardzo niewygodnego stosowania na pewno do nich nie wrócę ponownie.
W opakowaniu jest 12 ampułek, ale pojedyncza ampułka jest naprawdę spora, ma aż 8 ml, więc nie ma szans zużyć całej ampułki na jedno posiedzenie. Ja jedną zużywałam na dwa razy i też nie codziennie, a co drugi dzień. Ampułki są szklane, trzeba urwać końcówkę, no i... wtedy mamy problem. Pierwsza sprawa - nie ma żadnego aplikatora dołączonego w opakowaniu, więc płyn trzeba wylewać na palce, żeby potem koniuszkami wmasować w skórę głowy. Miejsce po oderwaniu końcówki jest zazwyczaj ostre, poszarpane, jakoś nierówno się odrywa, więc nie sprzyja dobremu dozowaniu, zdecydowanie aplikator by się przydał. Aplikacja bezpośrednio na skórę głowy jest niemożliwa, bo otwór jest dość spory, więc większość płynu wyleje się na włosy, no a do tego można się zranić tą ostrą końcówką. Druga sprawa - jak wspomniałam, jedna ampułka wystarcza na co najmniej dwa zastosowania. Po zużyciu połowy ampułki nie wiadomo co zrobić z resztą... Zostaje nam otwarta buteleczka z urwanym końcem ;) Ja zaklejałam końcówkę folią i kładłam w miejscu, gdzie nie przewróci się i nie rozleje (chociaż raz i tak mi się część wylała...). No po prostu aż prosi się albo o mniejsze ampułki na jeden raz, albo dodanie jakiegoś aplikatora, którym można by też zapobiec wycieknięciu pozostałego płynu.
Kolejna sprawa czyli zapach. Oj, daje po nozdrzach. Zapach jest intensywny, mocno apteczny, oparty na alkoholu. Dla mnie pachnie mocnym lekiem. Do tego jest naprawdę trwały, zostaje na włosach, nie wytrzymałabym z nim cały dzień obok siebie. Ampułek używałam więc na noc, a rano myłam włosy. Poduszka notabene także przesiąkała zapachem, więc trzeba było ją częściej prać ;)
Na plus wodnista konsystencja i brak sklejania włosów. Płyn w ampułce jest lekko mętny, ale po wyschnięciu włosy w zasadzie wyglądały jak przed nałożeniem płynu, można je łatwo rozczesać i ułożyć, nie tracą na świeżości. Przy pierwszej aplikacji czułam wyraźne mrowienie na skórze głowy, ale szybko się przyzwyczaiła i nie reagowała żadnym podrażnieniem.
Dość szybko zauważyłam wyraźne przyspieszenie porostu. Na skroniach i na czubku zauważyłam wybijające się małe włoski i według mnie to największa zaleta tych ampułek. Lepszy porost jest widoczny gołym okiem, gęstość powoli i delikatnie się poprawia. Natomiast liczyłam na znacznie lepsze efekty jeśli chodzi o zatrzymanie wypadania. Z tym akurat nic się nie zmieniło i wypadanie nie wyhamowało ani nie zmniejszyło się w wyraźny sposób. Szkoda, bo to w sumie główny cel tego produktu. W ostatnich latach moje włosy zrobiły się słabsze i mają większą tendencję do wypadania, więc co jakiś czas robię im kurację wzmacniającą tego typu kosmetykami. Ampułki od Sesdermy jednak nie poradziły na moje wypadanie po prawie dwóch miesiącach używania. Poza mrowieniem nie podrażniają skóry głowy ani nie przesuszają, co też jak najbardziej można uznać za zaletę.
No nie polubiłam tych ampułek. Są za duże, źle się je aplikuje, mają zbyt mocny zapach, no i nie powstrzymują wypadania. Samo lekkie pobudzenie do wzrostu jest fajne, wiadomo, ale nie wystarczy jak za taką cenę i takie niedogodności po drodze ;) Na podobną tego typu kurację na pewno wybiorę coś innego następnym razem.