Odżywkę tę poznałam przez przypadek. Musiałam wrzucić coś taniego do koszyka, by mieć darmową dostawę i padło właśnie na nią. Stwierdziłam, że jak się nie sprawdzi, to mała strata. Kosztowała niecałe 6 złotych, więc już wiecie o co mi chodzi.
Mam włosy niskoporowate, cienkie, liche, długie i totalnie proste, a skóra głowy się przetłuszcza. Zazwyczaj stawiam na lekkie odżwyki w spray'u, ułatwiające rozczesywanie i ujarzmiające elektryzowanie się, z którym mam największy problem. Ale lubię czasem kupić takie do spłukiwania, choć nie jestem ich fanką. No ale tym razem przypadkowo na taką trafiłam i z chęcią zaczęłam testowanie. I wiecie co? Jestem w ogromnym szoku. Zacznę najpierw od konsystencji - wygląda jak bogaty krem do twarzy i bardzo podobnie się zachowuje. Na moje liche kłaczki nie potrzebuję jakiejś wielkiej ilości, tym bardziej, że nakładam odżywki tylko do wysokości ucha. Powyżej już nie potrzebuję niczego innego, oprócz szamponu. Nakładanie zajmuje dosłownie moment i tyle samo zajmuje jej wsiąknięcie we włosy. Trzymam ją około 3-4 minut i spłukuję. Już po spłukaniu czuć niezłe nawilżenie, kiedy pasma są nadal mokre. I takie też rozczesuję, co jest łatwiejsze po użyciu tej odżywki - nie wyrywam tyle włosów, co zwykle. Po wyschnięciu i porządnym uczesaniu jest totalny efekt wow! Moje niskopory z natury się błyszczą, ale nigdy aż takie piękne nie były! Blask ten przypomina efekt po laminacji. Uwierzcie, że nie przesadzam. Pasma są ujarzmione, czyli nie elektryzują się i w żadnen sposób nie puszą. Za to są ultra wygładzone i leciutko dociążone. Spokojnie, obciążenia przy niej nie zaznacie, no chyba, że źle spłuczecie ją z włosów, co mi się nie zdarzyło. Stosowałam ją raz na 2-3 dni, czyli tak, jak myje włosy, i taka częstotliwość zdecydowanie wystarczała, żeby utrzymać wyżej wymienione efekty. Nigdy nie byłam w takim szoku po użyciu produktu do włosów. Wiem, że każdemu może sprawdzić się inaczej, ale i tak polecam wszystkim niskoporom! Ja do niej wrócę na pewno.
Zapach ma intensywny i bardzo trwały. Czuję tutaj morze, ale nie podczas letniego upału. Raczej podczas jesiennego sztormu. Zimne, morskie powietrze w połączeniu z mokrym piaskiem i słoną wodą. Tą sól naprawdę czuć. Bardzo odświeżający i pobudzający zmysły. Naprawdę udany. Utrzymuje się na włosach praktycznie cały dzień i jeszcze delikatnie kolejny. Jeśli ktoś takich trwałych zapachów na włosach nie lubi, to lepiej niech tę odżywkę omija.
Opakowanie to w całości niebieska tubka z zamknięciem od dołu typu zatrzask. Wygląda bardzo ładnie, a szczególnie ten mini rysuneczek fontanny Neptuna w Gdańsku, pomiędzy kamienicami. Ahh, ten polski klimat :). Całość jest utrzymana w typowym dla Ziai minimalistycznym stylu, który ma swój urok. No i jakość bez zarzutów. Pojemność to 100ml (starczyła mi na 3 tygodnie).
Zalety:
- 95% składników pochodzenia naturalnego
- Cudownie nabłyszcza moje niskopory
- Wygładza i lekko dociąża
- Nie obciąża
- Wystarczą 3-4 minuty i można ją spłukać
- Kremowa, przyjemna konsystencja
- Intensywny i bardzo trwały morski zapach
- Ładne i dobrej jakości opakowanie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie