Christian Lacroix C'est la Fete ! Patchouli EDP 

Długo szukałam tych perfum, ale ciężko było mi je zdobyć, bo obecnie nie są już w sprzedaży, a szkoda, bo to ciekawa propozycja dla takich fanek paczuli jak ja. Zapach jest niby prosty, bo rządzi tu przede wszystkim owa paczula i nawet elemi, które również czuć, ale trzyma się trochę z boku nie probuje głównej bohaterki zdominować. To zapach zdecydowanie paczulowy, ale nie ciężki czy przytłaczający, lekko dymny, melancholijny, jesienny. Nie kupię ponownie tylko dlatego, że nie będzie mi to już dane z powodu zerowej dostępności. Używam tego produktu od: od ok. roku Ilość zużytych opakowań: mam 50ml

Nie sposób nie zgodzić się z poprzedniczką- jest coś w tym zapachu, co przywodzi na myśl zapach starego grobowca o północy ( tak tylko "gdybam" bo nie bywam ;) ). Lekko pleśniowo-paczulowy zapaszek, ale pełen uroku. Nuta głowy na mojej skórze trwa sekundę ( i cale szczęście), potem atakuje upojną żywicą i paczulą i troszkę nawet lekko owędzoną śliwką. Na pewno warto dać mu szansę, bo potrafi rozwinąć się pięknie. Zapach na jesień-zime ( latem będzie podduszał, w dodatku jest wyjątkowo trwały, przynajmniej na mojej skórze). Plus za ciekawą butelkę i zapach wydobywający się z buteleczki jeszcze przed otwarciem.

Ostatnio przywędrował do mnie ten zapach w ramach poszukiwań paczuli idealnej. Kupiłam w ciemno licząc na paczulę na słodko, bardziej w stylu Liberte Cacharela niż w stylu imprezy u Vlada Draculi, ale się pomyliłam. Choć qurcze moim zdaniem nazwa "C\'est la fete" do czegoś zobowiązuje. No chyba że miało być to mroczne Halloween Party. Być może jest to Prada. Ale stuningowana na tyle, że już nie kojarzy się z jazdą na imprezę VIP luksusową limuzyna ze skórzaną torebką w garści (tak mi się kojarzy Prada) tylko jest to wejście do dymiącej krypty o północy. W tle jeszcze tylko powinno być słychać wycie wilków a wdowa po Vladzie D. daje Ci do pocałowania suchą i kościstą upierścienioną dłoń mocno wypachnioną "C\'est la fete! Patchouli". Zapach wymarzony na stypę ;-) choć nie można mu odmówić uroku. Zapach dla bardzo ale to bardzo zdecydowanych kobiet, które lubią trzymać swój świat w garści. Dlatego od czasu do czasu na pewno go użyję. W końcu życie to teatr, więc od czasu do czasu trzeba poudawać ;-)) Używam tego produktu od: 2 tygodni Ilość zużytych opakowań: Trochę z 50 ml.

Nie wiem czy to paczuli, czy nuty kadzidlane, ale fakt jest faktem, że Cest la Fete Patchouli dosyć łatwo scharakteryzować moim zdaniem - pierwsze nuty to wypisz wymaluj Prada (ta pierwsza), ale zanim ktokolwiek rozpędzi się do zakupów ucieszony potencjalną oszczędnością;) dodam - że niestety, jest to "Prada" o wiele mniej złożona i subtelna (o ile Pradę można opisać jako subtelną, hmmm...). Wersja "kawa na ławę",czyli Prada by Avon. Widać Christianowi zaszkodziło, a kolaboracja z Avonem i tak nie uchroniła firmy przez bankructwem. Oprócz nuty paczuli Prady opisanych powyżej, w Cest la Fete Patchouli bardzo wyraźna jest słynna "nuta pleśni" znana z Allure Sensuelle. Co to jest, nie mam pojęcia i nie potrafię rozgryźć, ale wiecie, o co mi chodzi. Zatem - propozycja może nienajgorsza, nie jest nudna, jak większość dziwnych sezonówek. Należy jednak mieć świadomość, że te perfumy nie do końca mają klasę i kompozycję zapachu wysokopółkowego. To jest po prostu półka średnia. Butelka - nie podoba mi się. Cena- ta ze zgłoszenia musi być baaardzo teoretyczna. Widuję je za 12, 15 euro. Czy kupię?Hmmm...mam dwie prawie pełne Prady by Prada, czy potrzeba mi Prada by Avon? Używam tego produktu od:testy Ilość zużytych opakowań:jw