Christian Dior Hypnotic Poison Elixir EDP Intense 

Kupiłam ten zapach, bo przekonała mnie reklama. Zapach jest mega słodki jak na mnie. W lato wszystkie osy są moje :P Trzyma się długo i to jest jedyny jego plus

Elixir jest głównie położony na lukrecji. Ja akurat za nią nigdy nie przepadalam ale tutaj mi nie wadzi. Jest taka syczaca lekko przydymiona. Okala ją mleczny migdał bez grama cukru. I oczywiscie moja ukochana wanilia w mniej budyniowej odsłonie. Sowicie okraszona anyzem. Wszystko jest bardzo spójne i wyważone. Lekkości kompozycji nadaje znana z pierwszej wersji zapachu kwiatowa baza. Opakowanie cudne. Czerwone kojarzące się z namiętnością , pasją , lekko przygryzionymi ustami. Cudowna odsłona Diora o fenomenalnej projekcji 12 godzin . Na szalikach nawet parę tygodni .

Uważam, że najładniejsze, zaraz po Poison i Jadore l\'ablosu perfumy od Diora. I choć nie używam na codzień , to na specjalne okazje jest wręcz idealny. Trwały, słodki, intrygujący. Brak słów. Używam tego produktu od: pół roku Ilość zużytych opakowań: 1, 50 ml

Kocham zarówno klasycznego HP jak i HPE :) Oba zapachy sie w mojej ocenie niewiele różnią. Może Elixir jest jeszcze słodszy ? :) W każdym razie dla miłośniczek karmelizowanych migdałów skąpanych w słodkiej wanilii - pozycja obowiązkowa !!! HPE jest zapachem mocnym, słodkim, po prostu przepięknym. Klasa i wdzięk, choć czasem otoczenie narzeka na zbyt dużą intensywność. Ale co tam... W końcu to my mamy się w nim czuć dobrze, więc jak lubimy to nie bójmy się skropić się to słodkością od stóp do głów :) Trwałość bardzo dobra ! Buteleczki są bardzo ładne - i te z pompką i z atomizerem (nie ukrywam, że to wygodniejsza wersja - pozwala na szybsze i większe użycie HPE) Używam tego produktu od: 2 lata Ilość zużytych opakowań: 2 x 50 ml, 3 butelki w zapasie

Odejmuję pół gwiazdki za pomkę, która jest niepraktyczna i swojego czasu pozbawiła mnie sporej częsci zawartości. Zapach jest bardzo ciepły, intensywny, długotrwały - idealny na jesień/zimę :) Cudownie rozwijają się na skórze, od początkowej bomby atomowej do waniliowych końcowych akordów.

Sama nie wiem co o nim myśleć. Klasyczną wersję bardzo lubię, tę też, tylko... nie jestem pewna czy jest między nimi jakaś różnica, ot co. Przy pierwszej aplikacji Elixiru miałam wrażenie, że w 2 fazie rozwija się w trochę innym kierunku, trochę bardziej esencjonalnie, jednak przy kolejnych aplikacjach tego uczucia już nie było, a trwałość jakby była słabsza. Przyznaję, że moja odlewka przeciekała, więc i możliwe, że słabsza trwałość jest winą wyparowywania. Jeśli zaś chodzi o sam Elixir, ujmę to tak - dla fanów HP jak najbardziej, jednak ja, jako posiadaczka klasycznej wersji skuszę się na flakon Elixiru pod koniec mojej buteleczki klasyka, bo naprawdę niuanse między nimi dla mojego nosa są niewielkie, więc dwóch flakoników na razie nie potrzebuję ;-) Mam na myśli podobieństwo do nowej wersji HP, która wydaje mi się trochę bardziej spłaszczona od starej, brak jej tej mrocznej głębi. W Elixirze także nie doszukamy się już tej nutki, przez niektórych nazywanej spaloną gumą ;-) Trochę się rozczarowałam, bo miałam nadzieję na coś tak zmysłowego i seksownego jak stara wersja HP, a tu trochę się minęłam z prawdą, Elixir chyba jest ugrzeczniony :-) 4,5 gwiazdki, bo Hypnotic Poison tak czy siak uwielbiam. Używam tego produktu od: kilku tygodni na zmianę z innymi Ilość zużytych opakowań: odlewka

Kupiłam na allegro, zapłaciłam górę pieniędzy, po pół roku nie miałam ani kropelki we flakonie - wszystko wyparowało! Owszem, było akurat gorące lato, było duszno i parnie - ale co to mnie obchodzi? Kto dopuścił do sprzedaży taki lewy flakonik jest po prostu oszustem. Zakrętka z pompką jest efektowna ale niepraktyczna. nie tylko utrudnia aplikację, ale przepuszcza powietrze. To jakiś absurd. Zapach slodszy od klasyka ale trwałość mniejsza, nutki spłaszczone. Niby piękny ale brak mu głebi klasycznej wersji. Różnica może nie jest aż tak ogromna, ale przez problemy z flakonem bardzo się do tego zapachu zraziłam.

Zaczne może od tego, że te perfumy są moim KWC. Moja historia z nimi zaczęła sie od tego, że "wywąchałam" je u mojej koleżanki. Od razu mi sie spodobały, więc przy okazji bycia w pefrumerii musiałam je wypróbować. Od tego czasu koniec! Perfumy stały się moim numerem jeden. Długo zbierałam na nie kase, ale w końcu sie udało. Muszę przyznać, że jest to zapach raczej dla odważnych pań. Idealnie nadają się na okres jesienno-ziomowy. Długo utrzymują sie na skorze. Używam tego produktu od: około roku Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Ten zapach powoduje zawsze, ze niezależnie od tego jak wyglądam i co mam na sobie czuję się super sexi. I albo jest to kwestia feromonów albo wyjątkowego dopasowania, bo ta trucizna wywołuje u mnie wielka pewność siebie i przekonanie o sile kobiecości. Roztacza wokół cudowną aureolę, trwałą i zniewalającą. Siła rażenia Elixiru działa obezwładniająco na mężczyzn i może służyć jako dodatkowy argument w trudnych rozmowach. Jedyny minus to pompka, ładnie wygląda, ale jest kompletnie niepraktyczna i powoduje marnowanie się cennych kropelek. Używam tego produktu od: 1 roku Ilość zużytych opakowań: 30 ml

Ma ten pazur,czar,zmysłowość,,od pierwowzoru silniejszy,bardziej charakterystyczny..Czerwien symbolizuje wyjątkową chwilę, spotkanie magii i osobowości kobiety, a nade wszystko podkreśla nieskończoność nocy i nieba, przestrzeni w których wszystko może się zdarzyć....daje uczucie wyjątkowości..Gdziekolwiek jesteś..niesiesz za sobą fenomenalny zapach,który podnosi ego,dodaje animuszu,podkresla kobiecość,usidla:)Piękny..warto wypróbować!!! Używam tego produktu od: od roku Ilość zużytych opakowań: dwa

Dośc ciężki, słodki zapach. Zdecydowanie na zimowe dni (i noce :-) ). \\nPachnie naprawdę intensywnie. Uwielbiam mieć go na sobie i czuć jego piękną zmysłową woń. \\nTo jeden z moich ulubionych perfum!

Hynotic Poison Elixir jest moim numerem jeden! Jest to moj zapach rozpoznawczy i wielki faworyt! Elixir MidnightPoison mnie odrzucil, Pure Poison Elixir mnie rozkochal w sobie, ale Hypnotic Poison Elixir doprowadzil mnie faktycznie do stanu hipnozy i zaczarowal mnie na zawsze. Jest to zpach dosc ciezki, wieczorowy, slodki, lukrecja, anyz i wanilia sa polaczone po mistrzowsku, jak najwspanialszej jakosci danie w najbardziej ekskluzywnym lokalu :-) HP Elixir to arcydzielo, zapach tak inny niz jakiekolwiek testowane przeze mnie perfumy. Zwraca uwage otoczenia, zawsze dostaje komplemety i pytania czym tak pieknie pachne. HP Elixir podchodzi pod kategorie waniliowo orientalna; nie dusi, nie dlawi, ale potrafi zatkac (w pozytywnym tego slowa znaczeniu) swoja obecnoscia :-) BOSKI! Gdy go uzywam - rozplywam sie zupelnie i czuje nieopisana rozkosz tej slodyczy! Zdecydowanie polecam! Jedynym minusem jest cena - jest bardzo drogi, ale wart swoeje ceny!!! Poza tym - atomizer jest nieporozumieniem poniewaz przecieka w torebce. Ja go wyrzucilam i uzywam tylko dolaczonej nakretki, a perfumy nanosze opuszkiem palca.

Na początku ładna , przyjemna , bardzo zmysłowa wanilia. I to wszystko , niestety nic więcej się nie dzieje , tylko ta oblepiająca nachalna wanilia . Wanilie kocham , ale chce czegoś więcej , za taką cene .Po godzinie mam dość , zapach mnie męczy i dusi . Zdecydowanie wole klasyczne HP ze swoją ostrością i pazurem . Trwałość średnia , 4 godziny . Używam tego produktu od: miesiąca . Ilość zużytych opakowań: odlewka .

Hypnotic Poison to od lat jeden z moich ukochanych zapachów. Ostatnio dołączyłam do rozbiórki HP Elixir i... to był strzał w dziesiątkę! Pierwszy psik, niuch i od razu wiem, że mam do czynienia z Hypnotic Poison. Nawet na początku poczułam przez chwilę nutkę zawodu: no bo po co kupować Elixir, który pachnie tak samo, jak jego starszy brat? Ale sposób, w jaki perfumy zaczęły się rozwijać, szybko odgonił pesymistyczne myśli. Na mnie HP i HPE pachną niby podobnie, ale jednak inaczej. Odnoszę wrażenie, że HP jest bardziej złożoną i skomplikowaną kompozycją, w której przez cały czas rozwijania się zapachu \\\"gra\\\" symfonia wielu nut. W HPE natomiast bardziej intensywnie przebija się wanilia z domieszką migdałów. I mam tu na myśli migdały ze skórką, która dodaje wytrawności i goryczy. Owszem, oba zapachy są otulające, ale HPE to już nie otulacz- on nie tylko zatrzymuje ciepło, on je \\\"produkuje\\\". Jest ciężki, gęsty i kremowy jak budyń. W sam raz na zimno i pluchę, bo od razu poprawi humor. O trwałości nie ma nawet co wspominać- jest bez zarzutu, podobnie jak w HP. Jest to zdecydowanie \\\"mój\\\" zapach i z pewnością będę mieć teraz problem, bo jak już zużyję wszystkie odlewki i przyjdzie do zakupu flaszeczki, to będę się wahać między HP a HPE. Chyba, że dopuszczę do głosu sentymenty i wybiorę HP, który kocham od lat, wtedy HPE będzie musiało na swoją kolej poczekać. :) Używam tego produktu od: kilku dni Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszej odlewki 5 ml.

Ponownie zakup dokonany pod wpływem chwili. Zapach, jak to u Diora bywa, bardzo trwały, nieco wibrujący ale też o zgrozo!!!!!!! nudny, o czym niestety przekonałam się dopiero po rzeczonym zakupie ;). Nie wiem czym tak mocno uwiódł mnie w perfumerii (o ten niecny postępek podejrzewam całkiem ładną odsłonę wanilii) ale tuż po dłuższym obcowaniu z tą wonią, dochodzę do wniosku, że jej "niezmienność" jest męcząca, irytująca, nieco infantylna i przyprawiająca o mdłości, a już napewno odbierająca energię. Podsumowując miały być szpilki, są bambosze :) Używam tego produktu od: 2 tyg. Ilość zużytych opakowań: początek 50ml

jeden z moich KWC kupiłam w ciemno po poznaniu i pokochaniu HP :) na mojej skórze HP i HPE pachną prawie identycznie, HPE jest może bardziej kremowe i esencjonalne...czasem mam też wrażenie,że jest bardziej gorzkie, tak jakby było w nich więcej migdałów, wanilia jest taka jaką lubię,opona zniknęła, ale niestety kokoska dalej nie ma( przy testach wydawało mi się, że jest, ale to chyba były moje pobożne życzenia) znajomi reagują bardzo pozytywnie, zbieram mnóstwo komplementów trwałość podobna do HP-spokojnie wytrzymuje 12godz w pracy flakon z pompką bardzo ładny ( lubię "pomidorki" ), ale zupełnie niepraktyczny, może być ozdobą toaletki ale używanie sprawia mi trochę problemów;) nic to i tak przelałam do odpachnionej flaszeczkipo MdE Muglera(tak przy okazji ładny bladoróżowy kolor:) ) Używam tego produktu od:kilku dni Ilość zużytych opakowań:50ml (+50ml w zapasie, bo gdyby wycofali...)

Jak w tytule. To obecnie mój zapachowy KWC, chociaż awansował na tę pozycję zupełnie niespodziewanie. Niewiele brakowało, a byłby wciąż pierwszy od końca w perfumowym rankingu. Ale od początku... :) Pierwszy test przypadł dość niefortunnie na wieczór po bardzo męczącym i obfitującym w przykrości dniu. I okazał się być największą jak do tej pory zapachową traumą - kilka godzin mdłości i koszmarnego bólu głowy. Pierwsze wrażenie - zapach zakrzepłej krwi i świeżo otworzonej, jeszcze ciepłej tuszy (pamiętam ten smród z zajęć z anatomii zwierząt - coś strasznego... :/ ). Po kolejnych dziesięciu minutach doszedł do tego towarzystwa dym z palonej gumy. Tego już nie byłam w stanie znieść. Wyszorowałam nadgarstek. Niestety, delikatny cień zapachu pozostał pomimo usilnych prób pozbycia się go i dręczył mnie jeszcze kilka kolejnych godzin. Z miejsca się znielubiliśmy i w zasadzie nielubilibyśmy się z HPE do tej pory... Jednak coś mnie podkusiło i dwa dni później dostał kolejną szansę. Wrażenia podobne jak za pierwszym razem. Było minimalnie lepiej. Wciąż nie mogłam zrozumieć słów zachwytu względem tego "smrodku". Jak to mówią - do trzech razy sztuka. Ja przepadłam właśnie za trzecim podejściem :). Wtedy pokazał się już z zupełnie innej strony, tej najlepszej;). I za każdym kolejnym razem jest tylko lepiej. Nie czuję już palonej gumy. Są migdały, wanilia, kokos, a ta "krwista" nuta coraz bardziej mi się podoba. Do tego zapach jest niesamowicie "uzależniający". Im dłużej mam go na sobie tym dziwniejsze uczucie, gdy przestaję go czuć. Robi mi się jakoś nieswojo... Do trwałości nie mam zastrzeżeń. Moja skóra generalnie bardzo kiepsko trzyma zapachy, a HPE trzyma się jej przyzwoicie długo, chociaż blisko. Obecnie jest na szczycie listy zakupowej, lecz pewnie będzie musiał poczekać na "po świętach", bo cena niestety wysoka :/ Używam tego produktu od:testy Ilość zużytych opakowań:próbka

No i jesteśmy w domu. Czyli mozna pozbawić pomysłowy zapaszek odoru opony, a w dodatku umieścić w niby takim samym, ale jednak ładniejszym opakowaniu. Elixir jest w odróżnieniu od pierwowzoru bardziej kremowy i elegancki. I w tej wersji rzeczywiście czuć wreszcie osławiony kokos. Na mojej skórze też. Plastiku nie czuję, raczej lekki aromat śmietankowego masła, gdy zblizyć nadgarstek do nozdrzy. Na szczęście wanilia nie jest tu nachalna, lecz subtelna, nie ma w niej ponadto sztuczności. Tym razem wiem, na czym polega urok tego zapachu. Sama jestem zdumiona, że go kupiłam. Tak chyba nastroiła mnie zbliżająca się powoli zima. Używam tego produktu od: kilku dni Ilość zużytych opakowań: 30-tka w trakcie