Słowo ,,zmysłowe" wydaje mi się ostatnio niezwykle pozbawione znaczenia, jeśli chodzi o świat perfum. Nadużywane w przypadku kompozycji płaskich, syntetycznych i przesłodzonych, traci. Na samym początku recenzji uprzedzę więc, że zmysłowość to dla mnie coś innego niż tańce w kusym stroju lub udawanie wyniosłego i tajemniczego. To nie jest atrakcyjność w stylu instagramowym, prosta łatwa, na raz-dwa. Zmysłowym jest dla mnie to, co chociaż jest fizyczne i namacalne, daje żyć wyobraźni, wykopuje spod ziemi emocje, ożywia wspomnienia, odnajduje i rozkosz i melancholię.
Nie jest to zapach stworzony do bycia modnym i uwodzicielskim. Zmysłowość Shalimar składnia raczej do ucztowania i cieszenia się życiem po brzegi, aż do śmierci.
Otwarcie kompozycji to jeden z moich ulubionych momentów. Cytrusowa świeżość nie tyle jest lekka, co migotliwa, błyskotliwa i zmienna, jak pierwsze wrażenie obiecującej znajomości. Niby troszkę dystansu jest, ale jednocześnie błyska to energią bergamotki, to ciepłem nut drzewnych, to lekko odpycha cytrynowym chłodem. To zabawa dyskusją, za którą czai się coś, co jest dla człowieka zagadką. Warto bowiem wiedzieć, że nastawienie Shalimar, tak, jak nastawienie nieznanego rozmówcy, mocno zależy od nas samych, tj. od naszej skóry. Wprawdzie kompozycja pachnie doskonale już na papierze, ale to ciało daje jej pole do popisu. Ja odbieram Shalimar, który sama noszę jako harmonię żywic i wanilii, i nie jest to kierunek słodki, a wytrawny. Zderzamy się ze skomplikowaną rzeczywistością, głębią uczuć, nadmiarem słów, czymś, co trzeba przetrawić, przemyśleć, co się przeżywa i... podziwia? Jest wśród tych żywic, drew, wanilii i kadzidła jakaś tajemnica. Nie każdego dnia ma się na te perfumy ochotę, bo też nie zawsze stawia się sobie egzystencjalne pytania.
Te perfumy nie zieją optymizmem, są jak głęboka rozmowa, jak droga w nieznane i jak jeden wielki znak zapytania nad rzeczami kojarzonymi jako wieczne i ostateczne.
Kończąc z kwestiami nieuchwytnymi, a przechodząc do technicznych, wypadałoby wspomnieć o projekcji. Shalimar nie jest intymny i jeśli nie przejawiamy umiaru, otoczenie go czuje. Warto wziąć to pod uwagę, kiedy nie chcemy lub nie powinniśmy roztaczać wokół tak sensualnej woni, czyli np, w autobusie lub pracy. Przyznam szczerze, że rozpoznaję ten zapach i mimo, że go kocham, to naprawdę utrudnia mi skupienie się.
Pomieszanie przyjemności z udręką w wykonaniu Shalimar trwa długie godziny, I tu przejdę do najbardziej zaskakującej konkluzji...
Podsumowując: Są ludzie, którzy lubią marzyć i snuć refleksje. O nich już się rozpisałam i wiem, że coś im ten zapach w pamięci pozostawi, nawet jeśli uznają go za nienoszalny.
Ale jednocześnie uważam, że geniusz Shalimar jest tak wielki, że zapach podobać może się każdemu, kto lubi orient, bo jest piękny, kobiecy i trwały. Tak po prostu.