Revolution Pro Regeneration Eyeshadow Palette Restoration Paleta 18 cieni do powiek

Paletkę kupiłam już spory czas temu w Rossmannie na promocji za około 20 zł. Była to jedna z pierwszych palet i mam ją do dzisiaj. Wydaje mi się, że cienie tej palety współpracują zależnie od ich humoru. Przy czystych pędzlach i tak samo jak zawsze przygotowanej powiece raz robiły plamy a raz powieka wyglądała naprawdę ładnie, nie miałam żadnych zarzutów. Tak samo z osypem, raz był, raz nie. Trwałość w miarę, do codziennego makijażu w sam raz. Bardzo ładne zgranie odcieni, idealnie nadających się do mocniejszego jak i delikatniejszego makijażu dziennego. Oczywiście nudziaki były moimi ulubionym bo już są zdenkowane, pozostały mi pomarańcze i róże. Zdecydowanie lepiej by było, gdyby te cztery błyskowe cienie były matami. Nie robią dużego wrażenia z bazą pod cienie a bez niej to już w ogóle nic nie widać a szkoda. Odcień PONYTAIL idealnie nadaje się do malowania kresek jeśli ktoś woli brązowe zamiast czarnych, odcień CLOSING TIME już nie za bardzo może zastąpić eyeliner bo jego pigment nie jest jakiś wybitny. Odcienie NO LIMIT oraz BRITNEY idealnie nadają się i pracują jako cień bazowy. Kolory cień NO DOUBT i FIRESTARTER są praktycznie takie same, a że jest to kolor mocnego różu/borda to już lepiej by było gdyby powtarzał się nudziak. Na pewno trzeba zaznaczyć, że jest wydajna. Cienie bazowe jak i moje ulubione nudziaki starczyły mi na dosyć długi okres czasu. Raczej ponownie nie kupię, cena bez promocji czyli 40 zł jest już trochę za wysoka, za tą kwotę mogłabym mieć dużo lepszą paletę.

Paletka REVOLUTION PRO Restoration wzbudziła moje zainteresowanie delikatnymi nudziakami,pomarańczowo- brązową gamą kolorów z dodatkiem śliwkowego akcentu w odcieniach matowych i błyszczących. To wszystko składa się na 18 cieni, równych co do wielkości zamkniętych w plastikowym opakowaniu z przeźroczystym wieczkiem przez które widać zarówno cienie jak i ich nazwy. Nazewnictwo cieni jest dla mnie bardzo pomocne szczególnie kiedy wymieniam się opinią dotyczącą sposobu i miejsca nakładania poszczególnych cieni na powiece. Jak już wspomniałam paletka posiada nudziaki, którymi można zrobić świetny dzienny makijaż zarówno w macie jak i dodając odrobinę błysku. Brązy i stonowane pomarańcze są genialne dla mojej szaro- zielonej tęczówki, wspaniałe podkreślają jej kolor i jak to z zielonymi oczami bywa raz są jaśniejsze innym razem bardziej głębsze- wszystko zależy od koloru cienia jaki nakładam na powiekę. Głębokie brązy są idealne do zewnętrznego kącika oka oraz mogą zastąpić liner, gdy chce się pozostać przy naturalnym looku. Ponytail jest do tego stworzony. Śliwkowo-wiśniowe odcienie są zarówno matowe jak i błyszczące i posiadają najgłębszy pigment, z którym należy uważać przy nakładaniu. Wyglądają wspaniale i utrzymują się cały dzień jednak nałożone nawet odrobinę więcej lub nie tam gdzie powinny stają się trudnym do rozblendowania przeciwnikiem, z którym naprawdę trudno wygrać. Pomocny może okazać się beżowy cień ( najlepiej matowy- niestety nie jest zamieszczony w palecie) nałożony na całą powiekę przed nałożeniem cieni, który upora się z plamą na powiece i dodatkowo załagodzi mocny pigment jeśli zajdzie taka potrzeba. W razie "W" można niefortunnie nałożony cień rozblendować z beżem nałożonym na pędzelek. Te cienie lubią być blendowane i się temu poddają. Cienie zarówno nudziaki, brązy i śliwki nałożone obok siebie pięknie się prezentują. Po zblendowaniu przenikają się płynnie tworząc harmonijną całość makijażu. Błyszczące kolory nałożone na maty nadają świetlistego wyglądu i się nie obsypują utrzymując się na powiece. Metaliczne kolory nałożone na mokro wydobywają swoją głębię i przechodzą w stan foli, która tworzy piękną poświatę na oku. Podczas aplikacji szczególnie mocnych matów najlepiej strzepnać nadmiar cienia z pędzelka i dopiero wtedy nakładać na powiekę gdyż cienie lubią się obsypywać pod okiem. Wieczorny demakijaż nie sprawia większego problemu. Cienie zmywają się łatwo i przyjemnie. Moje szczególne uznanie w tej palecie zajmuje czarno- grafitowy cień Closing Time. Bardzo lubię podkreślać górną linię rzęs linerem w sposób azjatycki czyli bardzo cieńka kreseczka. Kiedy kupiłam paletkę i zobaczyłam ten cień od razu spróbowałam go nałożyć właśnie jako zamiennik dla linera. Cieńkim pędzelkiem płynnym ruchem narysowałam kreskę na powiece aż do koncika oka i efekt był świetny. Taki naturalny o jednocześnie podkreślający moje oko. Grafitowa czerń cienia sprawia, że kreska jest bardzo naturalna i można ją nałożyć również z nudziakami z tej paletki. Próbowałam też tym cieniem zrobić przydymiony makijaż oka i wtedy cień pokazuje swój pazur i skrywaną głębię. Używam tej paletki już kilka miesięcy a ich zawartość wciąż jest pełna także jest to wydajna paletka, moim zdaniem kompletna do makijażu dziennego, przejściowego i wieczorowego.