Aigner Explosive for Women EDT 

Takich zapachów już nie robią. Dla kogoś będzie to wielka ulga, a inni uronią łzę lub przynajmniej wydają cichy okrzyk zawodu. Dla mnie Expolsion nie jest czymś niezapomnianym, czymś co mnie totalnie owładnęło i nie dało spać po nocach, ale skłamałabym, gdybym powiedziała, że to nudny przeciętniak. Tak pachnie femme fatal w typie Marlene Dietrich. Czarne cygaretki, dopasowana marynarka, biała, droga koszula, burgundowy lakier na paznokciach, mocno wytuszowane rzęsy i ciemnoczerwona szminka. Nie jest to bynajmniej żaden ´´babochłop to pewna siebie, czasem nieco argoancka kobieta z krwi i kości, którą albo się kocha do szaleństwa albo nienawidzi. Życie z nią nigdy się nie nudzi, bo jest namiętna, wie czego chce. Ma w sobie energię, ale jednocześnie unika raczej tłumów, nie lubi się zwierzać koleżanom, których nawet nie ma zbyt wiele, bo gadanina z kobietami ją nuży. Nie pali, ale lubi czasem zapalić do dobrego trunku jak mała szklaneczka szkockiej wypita w drogiej restauracji, gdzie muzyk wygrywa melancholijne melodie na pianinie.Ona pachnie czerwoną, krwistą różą zmieszaną z aromatyczną kolendrą i lekko oldschoolowym mchem dębowym. Jest tu też wyraźnie wyczuwalna miękka paczula bez żadnych piwnicznych naleciałości. Momentami ma się wrażenie likierowatości tego zapachu, bo dolatują słodkawe tony, choć nie wiem od czego one sie tu biorą. Kompozycja czasem skręca w męską stronę, ale jednak jest to zapach dla rasowych kobiet. Buduarowy, ma w sobie coś niewypowiedzianego. Gęsty, żywiczny i mocno różany. Szkoda, że przyszło mi go poznać tak późno.

Miałam ten zapach ok. 5 lat temu. Wszędzie budził pozytywny odbiór. Jest taki "inny". Z charakterem. Dla osoby silnej, zmysłowej. Na mnie trwałość była bardzo dobra. Nawet do 8-9 godzin.

Zapach jest nieprzeciętny, więc fankom bezpiecznych kwiatowo-owocowych aromatów od razu odradzam. Jest trwały, dość ciężki. Oszałamia paczulą i rożami, podkreślonymi drzewem sandałowym i kadzidłem. Jak na EDT jest niezwykle mocny i trwały, otula mocno i wiele godzin trzyma w objeciach. Pełen tajemnicy i mroku będzie dobry dla wiedźmy albo kapłanki jakiegoś magicznego kultu. Dobry do podkreślenie gotyckich klimatów. Zapach nie jest bezpieczny i nie spodoba się każdemu :-) Flakon nienadzwyczajny, ale zawartośc warta poznania :-) Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: dwa po 50 ml

Używałam tego zapachu na początku lat 90-tych, mimo że czułam, że wtedy był dla mnie jakby zbyt... dorosły. Wróciłam do niego po latach, ale to już nie jest ten sam zapach. Niby ten sam, ale jednak tej głębi i intensywności, którą miał kiedyś już brakuje. Wiem, to zapewne z powodu reformulacji, zakazu stosowania mchu dębowego. Ten zapach miał wiele wspólnego z pierwszym, czarnym Armanim (nie Manią!), jeśli żyje jeszcze ktoś kto pamięta takie starocie :) i trochę Magie Noir Lancome (też sprzed reformulacji!, w żadnym razie nie obecną wersją). Ten mech dębowy grał tam znaczącą, jak się okazuje rolę i bez niego te zapachy po prostu nie "żyją". Nosząc to stare-nowe Explosive czuję się jakbym stała przed jakąś szybą, która oddziela mnie od serca tego zapachu... Niby tam jest, a trudno uchwytny. Poza tym stara wersja była istotnym killerem, używałam dwóch psików na wieczorne duże wyjścia i czułam na sobie jeszcze po 16 godz... Teraz to już pieśń przeszłości. Więc owszem, lubię ten zapach w dalszym ciągu, piękna róża pozostała, ale pazur zniknął. Mniej charakteru, więcej cukru.... A mówią, że powiedzenie, że kiedyś wszystko było lepsze jest marudzeniem :).

Czegoż ja sie nie spodziewałam - ziół, poszycia leśnego, wina itp. Czuję zaś prawie wyłącznie różę, może z domieszką ziół. Na mojej skórze Explosive układa się wyjątkowo słodko i gładko i ogromnie przypomina ROSE ABSOLUE z Yves Rocher ( duzo łatwiej dostępny). Natomiast pierwszy psik do złudznia przypominał mi zapach Gucci Rush ( tam też jest róża damaceńska i kolendra). Zapach zakupiłam na allegro za przystępną cenę 67 zł za 50 ml. Buteleczka bardzo ładna ale korek to platikowy zarcik :P Muszę powiedzieć, że mam słabość do wszelkich zapachów, które zamknięte sa w czarnym flakonie lub w nazwie mają black/noir :) tak więc i ten musiał znaleźć się w mojej kolekcji. Jednak moim zdaniem nie wyróznia się jakoś specjalnie z tłumu. Swoją flaszeczkę zużyję z przyjemnością ale bez zachwytów i unisień ... niestety ... Trwałość przyzwoita około 6 godzin EDIT: Jednak posyłam w świat. Zapach nudny i zbyt podobny do Rose Absolue, które męczę juz kilka lat, jeśli ktoś jest chętny mozna się odzywać :)

Wymieniłam się w ciemno na targowisku kosmetycznym na Wizażu:) Oddałam dość przyjemny, ale tuzinkowy zapach, a dostałam CUDO zaklęte we flakoniku. Explosiv ma czarną duszę jak Paloma Picasso. Która z Was ceni sobie klasyczną Palomę, ta pokocha bez reszty i te perfumy. Są bajecznie głębokie, erotyczne i trwałe. Zapach rozwija się i rozbrzmiewa godzinami. POEZJA Absolutnie nie powinny po nie siegać wielbicielki lekkich, kwiatowych czy owocowych zapachów. Ja kocham cięzkie perfumy - ale nawet mnie Explosive zaskoczył:) Używam tego produktu od: dwóch tygodni Ilość zużytych opakowań: 50 ml ze względu na moc i trwałość wystarczy na wieki:)

Jak napisała moja Czcigodna Przedmówczyni Trzy Ryby, ten zapach uderza do głowy jak młode wino. Ja bym poszła krok dalej... Explosive to zapach upojenia, ale nie tylko alkoholowego. Ja widzę zlot wiedźm na jakimś opuszczonym wzgórzu. Jest już późny wieczór, pasterze zaganiają owce do zagród a w tym półmroku nagle zaczynają się pojawiać tajemnicze postacie. Kobiety wyglądającego jak Cyganki, w długich spódnicach i kusych gorsetach wyłaniają się znikąd. Żywe kopie Yennefer pojawiają się między drzewami. Mężczyźni patrzą na to zjawisko urzeczeni ich urodą, nie śmiąc się odezwać. Kobiety oferują im wino i strawę przy ognisku. Mężczyźni chętnie się zgadzają, nie wiedząc, że to oni będą głównym daniem... :) Zaczynają się szalone tańce wokół ogniska: w rytm tamburynu, bębna i fletu, kobiety tańczą szaleńczo, wyzywająco, jak opętane. Powietrze przesyca zapach wina, kobiecego potu i dymu z ogniska. Mężczyźni upojeni winem i pięknem kobiet dają się porwać żądzy: świat zdaje się być pięknym miejscem, powietrze wiruje od gorąca i zapachu wina, kobiety są chętne i radosne, zapach wilgoci, mchu i drewna otacza tańczących. W głowach czują przyjemny szum w dłoniach miękkie i gładkie ciała. O poranku po kobietach nie ma śladu, za to mężczyznom znikają wszystkie owce. Wstając z potwornym bólem głów, mężczyźni zauważają jedynie pustą butelkę po magicznym trunku... Ten zapach porywa. Powoduje jakieś zwolnienie hamulców. Fakt, woła: "Wszystkie nosy na mnie!!", ale raczej męskie nosy. Jest mocno seksualny, więc uwaga wieczorem :) Flakon: piękne pęknięcie, korek...litości Nazwa: no....można eksplodować :p Trwałość: bardzo długo....:) Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: miniaturki, ale poluję

Kupiłam 30stkę w ciemno po lekturze recenzji Qqułki. Zafascynowało mnie to porto, słodkie albo półsłodkie, zawiesiste, gęste, pachnące dębem, wanilią i zostawiające w ustach korzenny posmak. I nie rozczarowałam się. Otwarcie Explosive jest faktycznie alkoholowe choć mnie bardziej niż z winem kojarzy się z nalewką na pestkach śliwek i to nie pitą z kieliszka a rozlaną na obrus z grubego, mięsistego materiału. Słodko- gorzkie,wdziera się do nosa prawie gwałtem i dławi niemal boleśnie. Podczas gdy alkohol wyparowuje a aromatyczny nektar na bazie jego sporządzony wysycha w zapachu dominująca staje się róża, na szyprowym tle dziwnie metaliczna, kłujaca i jakby słonawo- gorzka, przeżarta wonią ludzkiego potu. Czuję ją tym wyraźniej im dalej trzymam nos od nadgarstka. Tuż przy samej skórze róża rozpływa się na paczulowo- wetiwerowy dym, gęsty, lepki, smużący się po skórze, który z czasem staje się coraz bardziej kadzidlany, coraz miększy, wytrawniejszy, coraz bardziej zmysłowy nie tracąc przy tym swojej bezwstydnej iście intensywności ani szyprowego charakteru. Na mojej skórze Explosive nie zdarza żadnego powinowactwa z czekoladą ale ten kadzidlany dym, który smuży się po mojej skórze w jakiś czas po aplikacji, szorstki od mchu i zmatowiony wetiwerem bardzo mi się podoba. Explosive zdecydowanie nie jest zapachem do noszenia na co dzień. Intensywny, dziwaczny, zadziorny, bardzo wieczorowy bezczelnie wprost domaga się uwagi otoczenia. I idzie do głowy, oj idzie. Trwałość fenomenalna, pozostaje na skórze aż do prysznica. Ładny flakon zwieńczony tandetnym korkiem. Zaznaczyłam "nie wiem czy kupię ponownie" tylko dlatego, że z deficytu stosownych okazji a nadmiaru pasujących doń zapachów moja trzydziestka starczy mi pewnie na bardzo, bardzo długo.

Odkryłam ten zapach przebywając za granicą i towarzyszy mi od ok. 15 lat. Jest nietuzinkowy , nie można go z niczym pomylić. Teraz takich zapachów już się nie tworzy. Jest niedostępny w Polsce tak , że podanie ceny 100 zł za 100ml to absurd. Za opakowanie 100ml trzeba zapłacić ok 40-45 euro. Woda niezwykle trwała. na niektóre rynki zapach został wprowadzony pod nazwa PROVOCATIVE i to jest chyba bardziej trafne określenie. Niezwykle prowokacyjny - osoba , która go poznała już nigdy nie pomyli go z innym zapachem. Kompozycja na popołudnie i wieczór - bardzo zmysłowa , taki słodko-gorzki orient. reklama wody była czarno-biała i przedstawiała piękna parę w miłosnym uścisku... I to jest TO ! Używam tego produktu od: 15 lat Ilość zużytych opakowań: 3

Explosive ma w sobie nuty,które łudząco przypominają mi Fendi,szczególnie początek-kwaśno-szyprowy z odrobiną tytoniowego dymu.Jest jednak zdecydowanie łatwiejszy do noszenia i po prostu ładniejszy. Po trudnym początku pojawia się nieco metaliczna,zimna róża,w bazie jest sporo paczuli w jej łagodniejszym wydaniu i odrobina wetiweru,który dodaje męskiego "smaczku"kompozycji. Na mnie Explosive jest dość nietrwały i średnio intensywny,nie należy do zapachów,które zapamiętuje się na dłużej. Używam tego produktu od:testy Ilość zużytych opakowań:

kadzidełko różane o dużym stopniu rażenia, szypr w stylu palomy picasso, czytałam, że podobne do jungle kenza, ale to raczej nie podobieństwem zapachu lecz stylu... Klasyczny fendi, trochę opium. Szkło czarne, nieprzezroczyste trochę kojarzące sie z pomnikiem nike ale obraz psuje mi duży plastikowy kulisty czarny korek... Przynajmniej pudełko mogłoby być w innym kolorze, nieco purpurowym, np... Orientalno szyprowe (niestety bardziej orientalne sklepem indyjskim). Nieco przytłaczające starszą epoką i trwałe (a to edt...). Pare razy lądował w grupie:\"podaj dalej\", ale jakoś się ostał i... niooo!, zimowy zapach pralinek wiśniowych w likierze z domieszką róży... bo to słodycz z lekką nutą mydlaną, i zemdlić może gdy zbyt intensywnie wwąchiwać się w miejsce nim spryskane... otua, nieco rozleniwia. Intensywny jest przez jakieś 3 godziny, potem jakby znika, więc ta trwałość nie jest jakaś porażająca... Zapach zupełnie u nas nie znany, więc kiedy go kupowałam na necie - ceny były po prostu śmieszne - za ile wylicytujesz - za tyle kupisz - nie było nań amatorów, oprócz ciekawskich poszukiwaczy nowości, inności itp... No psia kostka - z bliska wąchany daje po nosie czekoladą, nie mleczną, bogatszą i nadziewaną, ale to wciąż jest szyprowy archetyp, więc dobrze niech się zastanowią osoby gustujące w dzisiejszych słodziakach... bo będzie ciężko... oj, jak po flaszce dobrego porto... hihi Nie do końca moje klimaty, bo głowę mam do takich trunków słabą, ale symbolicznie, od czasu do czasu - czemu nie!? Dla wygładzenia wrazeń dodam, że zapach to wieczorowy, osiada prawie jak czarna Coco, jest niezwykle gęsty, ciemny, barokowy i... trwały. Dla czarownych czarownic... Używam go na tzw. wyjścia (po zmierzchu)... Używam tego produktu od: tygodnia Ilość zużytych opakowań: napoczęte 1