Affect Charmy Pigment Loose Eyeshadow Sypki cień - pigment do powiek

Cześć! W jednej z drogerii internetowych kupiłam sypki pigment z Affect. Na stronie kolor wyglądał inaczej niż w rzeczywistości, ale nie byłam zawiedziona. Kupilam Affect Charmy Pigment N 1048. Jest to jasno-złoty kolor, mieniący się na zielono.  Jaki jest? ● można aplikować go na sucho i mokro ● jest bardzo wydajny ● bardzo trwały, naprawdę długo się utrzymuje na powiece, szczególnie z glitter primerem  ● dobrze się blenduje ● nadaje duo chromatyczne wykończenie ● pięknie się mieni i błyszczy   ● jest mocno napigmentowany  ● na powiece daje bardzo wyrazisty i intensywny efekt ● jest zamknięty w bardzo ładnym, eleganckim słoiczku Jest to naprawdę fajny pigment. Nadaje wyrazistości makijażowi oka. Staje się na pewno bardziej ciekawy. Lubię po niego sięgać, nawet na co dzień.

Ten sypki cień do powiek to strzał w dziesiątkę dla lubiących wyrazisty efekt makijażu oka. Jest super wydajny ponieważ z racji swojego intensywnego napigmentowania wystarczy odrobina aby stworzyć efekt "wow". Posiadam odcień n-0150, który ma piękny złoty kolor. Mozecie nakładać go palcem jak i pędzelkiem, a także z łatwością zblendować z innymi odcienami. Przyciąga sie z powieką jak magnes i długo utrzymuje. Tworzy przepiękny efekt intensywnej tafli i chodź jest cieniem sypkim i wygląda jakby składał się z miliona brokatowych drobinek to przy rozprowadzaniu zachowuje sie jakby był kremowy. No cudo! Przed otworzeniem warto wstrząsnąć opakowaniem ponieważ w zakręcanym słoiczku znajduja się dziurki które dawkują produkt- dzieki temu łatwiej go nabierzcie i nie rozsypiecie dookola :)

Bardzo długo krążyłam wokół tego cienia do oczu. Skończyło się tak, że dostałam go w prezencie. Mam odcień N- 0114. Przyznam, że byłam go ciekawa. Mam już jeden tej firmy ale prasowany. Cienie sypkie bardzo lubię bo fajnie się z nimi mi pracuje. Ten zamknięty jest w niewielkim szklanym słoiczku. Przypomina mi trochę coś jakby solniczkę bo wysypuje się go przez dziurki. Kolor jest cudny - jasny zielony. Taki wiosenny. Bardzo fajnie się rozprowadza na powiece, praktycznie się nie obsypuje przy nakładaniu. Dobrze się blenduje, współgra z innymi cieniami. Można go nakładać na sucho i na mokro. Wtedy kolor jest intensywniejszy. Naprawdę jest fajny. Zwłaszcza, że ma niewielkie skrzące drobinki.

Cień kupiłam jako dodatek do gazety więc jego kolor to był czysty przypadek. Bałam się, że będzie on mocno srebrny lub zielony ale po otwarciu ukazał się piękny różowy kolor z mieniącymi się drobinami w kolorze złota. Jest to mój pierwszy cień sypki dlatego myślałam, że użycie go sprawi mi trudności ale cień dobrze trzyma się pędzelka i łatwo przykleja do bazy. Jest bardzo miałko zmielony a efekt na oku jest ekstra. Powieka pięknie się mieni i przyciąga spojrzenie. Cień jest umieszczony w malutkim, plastikowym słoiczku, a wydobycie go pędzelkiem nie sprawia kłopotu. Uważam, że to bardzo dobry zakup i na pewno będę po niego często wracać. Na zdjęciu można zobaczyć jak błysk wygląda na korektorze a także na brązowym oraz różowym cieniu.

Cień ten dorwałam jako dodatek do jednej z gazet, wraz z tuszem do rzęs tej samej firmy (jego recenzję już pisałam). Był on zapakowany w kartonowe pudełko, więc nie miałam pojęcia, na jaki odcień trafię. Ale na szczęście trafiłam na kolor N-0143, o którym więcej informacji poniżej :). Całość kosztowała prawdopodobnie kilkanaście złotych. Na co dzień nie używam kolorowych cieni do powiek, bo to nie mój styl. Kocham brązy, nie tylko w makijażu, więc kurczowo się ich trzymam. Ale czasami mam ochotę na trochę szaleństwa, szczególnie kiedy mam wyjątkowo kreatywny dzień. Praktyka czyni mistrza. Jednak zawsze stawiam na zwykłe, prasowane cienie, a nigdy na sypkie. Ale w końcu nadszedł ten czas, żeby wypróbować inną formę podania, jaką jest iskrzący się pyłek, godny największej sroki :D. Jest nim odcień N-0143, czyli głęboki róż, połyskujący na błękitno. Taki typowy ogon syreny - fantazja wielu twórców bajek dla dzieci. W słońcu widać miliony mikro drobinek błękitnego brokatu, które migoczą niczym gwiazdy na nocnym niebie. Albo bardziej pierwsze gwiazdy przy pięknym, purpurowym zachodzie słońca. Bo bazą dla tego brokatu jest właśnie takie purpurowo-różowe niebo. Naprawdę mogłabym patrzeć na ten pyłek godzinami. Najlepiej nakładać go na mokrą bazę, np. korektor - wówczas najwięcej się go przykleja i daje najbardziej spektakularny efekt. Nałożony na sucho nie jest tak piękny i w ciągu dnia po prostu ubywa. To samo tyczy się nakładania na inne cienie. Niestety nie przykleja się na długo, znika po kilkunastu minutach mrugania. Możemy nosić go samodzielnie, gdyż tego typu opalizujące cienie tworzą swoje własne cieniowanie. Gra światła na powiece robi swoje. Możemy go również łączyć z matowymi brązami, co moim zdaniem wygląda genialnie. Tylko musimy pamiętać o tym, by nałożyć go na mokrą bazę - zarówno dla mocniejszego efektu, jak i trwałości. Absolutnie mi to nie przeszkadza. Co prawda praca z sypkim cieniem jest nieco trudniejsza, a na pewno wymaga większej wprawy, lecz da się opanować tę sztukę w krótkim czasie. Dla chcącego nic trudnego. Opakowanie to malutki, przezroczysty słoiczek z czarną zakrętką. W środku znajduje się sitko, przez które wydobywa się sypki cień. Już wiem, że nie jest to moja ulubiona forma, ale i tak lubię testować wszystko. Cień wysypuję zawsze na wewnętrzną stronę zakrętki i z niej nabieram go palcem. Z dłuższymi paznokciami nie jest to najprostsze, ale jakoś wychodzi :D. Nadmiar z zakrętki przesypuję potem z powrotem do słoiczka. A to, co się osypie tam, gdzie nie powinno, wystarczy zdmuchnąć - wówczas w pokoju w promieniach słońca dostaniemy prywatny taniec błyszczących drobinek. Prawdziwa magia. Pojemność to 2g.

Nie jestem wielką fanką sypkich pigmentów do powiek, ale lubię mieć z jeden czy dwa w swojej toaletce. Sypki cień z Affectu posiadam w kolorze ciemnego złota (N-0147). Cień jest bardzo lekki, drobny, niemalże jak pyłek. Trzeba ostrożnie go aplikować, bo łatwo o jego osypanie się. Ale jeśli użyjemy dobrej bazy i będziemy nakładać go ostrożnie, po trochu, to otrzymamy wspaniały efekt. Pigment jest bardzo intensywny i zarazem ma świetną trwałość (choć oczywiście w tym przypadku bardzo wiele zależy od dobrej bazy pod niego). Dodatkowo nie podrażnia oczu. Opakowanie to mały słoiczek, który jest wygodny w użyciu. Ważność cienia to 24 miesiące od otwarcia, co jest kolejnym plusem. Zdecydowanie godny polecenia cień!

Jeden z tych cieni znalazłam w beauty boxie. Otrzymałam Charmy Pigment N-0110, jest to brokatowy odcień brązowo-różowego złoty. Zamknięty został w małym, i przez to słodkim, słoiczku wykonanego z grubego plastiku. Jest przezroczyste, więc idealnie widać ile cienia jeszcze pozostało jak i jego kolor, co ułatwia sprawę, gdy mamy z jednej firmy różne barwy. Czarna zakrętka z białym napisem marki skrywa dość duże wgłębienie z nakładką, w której znajduje się 6 dziurek do wydobycia produktu. Osobiście ten sposób na wyciągnięcie produktu uważam za koszmarny pomysł... Gdy jest otwarty to nim nie wstrząsnę, bo produkt znajdzie się wszędzie dookoła, a gdy jest zamknięty i przekręcę, to po odkręceniu całość wygląda bardzo nieprzyjemnie - zakrętka, podkładka, no wszystko w tym cieniu... Samo nakładanie nie sprawia problemu. Cień jest drobny, z łatwością trzyma się pędzla i przenosi na powiekę. Bałam się okropnego osypywania, ale nic takiego nie ma miejsca, aplikacja jest bezproblemowa, a samego produktu wystarczy odrobinka dla uzyskania zadowalających rezultatów. Niestety zupełnie inaczej ma się sprawa z trwałością. Nałożony bezpośrednio na bazę trzyma się dobrze cały dzień, ale nałożenie na inny cień to masakra. Już po godzinie pozostają tylko pojedyncze świetliki, wgl z nimi nie chce współpracować, a próbowałam z kilkoma różnymi markami i efekt zawsze ten sam. Inna sprawa, ale to raczej oczywista jak na brokat, uwielbia się przemieszczać, więc choć większość cienia jest na swoim miejscu, to jednak błyszczymy się też pod okiem, obok oka czy na policzku... Nie polubiłam się z nim i bardzo rzadko po niego sięgam, niestety ten produkt nie spełnił moich oczekiwań.

Cień dostałam w jednym z subskrybowanych przeze mnie pudełek kosmetycznych. W swoim zapasie mam wiele turbo pigmentów z glam shopu więc byłam bardzo ciekawa jak poradzą sobie te z Affect i jestem z nich zadowolona. Cienie są zapakowane w maleńki słoiczek ( wymiar słoiczka jest podobny to bardzo znanej bazy pod cienie od Wibo w słoiczku). Słoiczek jest zakrywany na maleńką zakrętkę. Nie jest on wygodny bo czasem ciężko wydobyć cień. Jest to największy minusik tego produktu. Teraz czas na wychwalanie ochy i achy ! Ja byłam zachwycona tym produktem już od pierwszego użycia. Pigment jest na prawdę świetny to jest jakość ! Nie widzę różnicy między tymi cieniami a kultowymi turbo pigmentami. Cienie są nieco droższe ale warto spróbować, ponieważ jest to świetna jakość w przystępnej cenie. Poza świetną pigmentacją, warto wspomnieć o bardzo dużym wyborze kolorystycznym cieni, jest z czego wybierać ! Na plus. Trwałość cieni jest bardzo dobra, wyglądają one świetnie i spisały mi się w makijażach dziennych, wieczorowych oraz weselnych ( o 6 rano wyglądają wciąż dobrze z plusem ). Są bardzo łatwo dostępne online, stacjonarnie ich nie widziałam. Ostatnim już plusem tego cienia jest jego wydajność, ktora jest bardzo wysoka. Cień wystarczy na bardzo długo bo wystarczy jedno nałożenie paluszkiem i już efekt jest taki, że nawet największa sroka będzie szczęśliwa.

Długo zbierałam się na zakup tych pigmentów i w końcu przy -20% zdecydowałam się na zakup 3 kolorów, myślę, że dokupię sobie jeszcze jeden. Pigmenty są naprawdę świetne, wyglądają cudownie na powiece, przyklejone na bazę trzymają się cały dzień. Jedyny minus: opakowanie, mam czasami problem z wydobyciem ich ze słoiczka, a innym razem nadmiernie się wysypują. Jakością podobne są do pigmentów z GlamShopu.