Ma zarówno zalety, jak i wady. Nie stał się moim ulubieńcem, ale osobom z bardzo suchą skórą dłoni może się sprawdzić.
Krem otrzymałam w prezencie. Gdyby nie to, prawdopodobnie nigdy bym po niego nie sięgnęła. Dlaczego? Markę La Roche Posay kojarzę głównie z dermokosmetykami pomagającymi mi w walce z trądzikiem. Wśród asortymentu raczej nie szukałabym kremu do rąk. Najczęściej wybieram kremy drogeryjne, z ładnymi zapachami i w ładnych, cieszących oko opakowaniach (ahhh, kobieta...). Ale skoro już ten z LRP do mnie trafił, to z chęcią zabrałam się za testowanie. Inne produkty tej marki sprawdzają się u mnie doskonale, więc tym bardziej byłam ciekawa, jak wypadnie krem.
Nim przejdę do recenzji, chciałabym zaznaczyć, że krem jest dedykowany skórze suchej i bardzo suchej. Producent we wskazaniach mówi nawet o rękach zniszczonych i wysuszonych. Ja (na szczęście) takich nie mam, ale biorąc pod uwagę fakt, jak często w ostatnim czasie dezynfekuję dłonie, solidna dawka nawilżenia mile widziana. Na opakowaniu znajdujemy informację, że krem dzięki swym składnikom nawilżającym i regenerującym odtwarza ochronną warstwę hydrolipidową i sprawia, że skóra dłoni staje się miękka i delikatna. Nie powiem, jak to przeczytałam, to się ucieszyłam. Ale jeszcze bardziej ucieszyłam się, gdy zauważyłam, że to nie tylko obietnice producenta, ale także realne działanie kremu. Rzeczywiście mocno nawilża dłonie, które stają się miękkie, jakby aksamitne (nie jestem pewna, czy to dobre określenie, ale wiadomo chyba o co chodzi), do tego czuć i widać, że są zregenerowane. Trudno to opisać, po prostu trzeba użyć kremu, aby się przekonać :) Myślę, że poradzi sobie nawet z bardzo suchymi dłońmi tak, jak obiecuje producent.
Jeżeli chodzi o zalety, to jeszcze mogę dodać wydajność. Krem ma 50 ml, ale wystarcza na dość długi czas. Producent zaleca, aby zużyć go w ciągu 12 miesięcy od otwarcia.
Na opakowaniu możemy także przeczytać, że krem tworzy cienką, nietłustą warstwę na dłoniach, po czym natychmiast się wchłania. Z tym niestety nie zgadzam się i tym samym zgrabnie przechodzę do wad produktu, o których napisałam w tytule recenzji. Mianowicie krem, owszem, ma dość lekką konsystencję i łatwo rozprowadza się, ale jego całkowite wchłonięcie trwa kilka minut. I nim ono następuje, mamy na dłoniach dość tłustą warstwę. Mi to bardzo przeszkadzało, bo kremu używałam w pracy i oczywiście notorycznie myszka oraz klawiatura były tłuste.
To, co ja uznaję za wadę, choć pewnie dla wielu osób nie ma aż takiego znaczenia, to brak zapachu. Tzn. krem ma zapach typowo kosmetyczny, ale bardzo delikatny, ciężko go wyczuć nawet podczas aplikacji. O ile w niektórych kosmetykach nie zwracam większej uwagi na zapach albo wręcz wolę, gdy go nie ma, o tyle jeżeli chodzi o kremy do rąk, jest to dla mnie ważny aspekt. Lubię po prostu kremy mocniej pachnące, owocowe czy kwiatowe. A jak mowa o moich preferencjach, to - jak zaznaczyłam na początku - lubię kremy zamknięte w ładnych opakowaniach. Może nie jest to kluczowe, ale jednak jest to rodzaj produktu, który ciągle nam towarzyszy - mamy go w łazience, w torebce, na biurku w pracy i fajnie, jeżeli cieszą oko. Zwłaszcza, że kremy drogeryjne mają już tak piękne opakowania, że trudno im się oprzeć. A opakowanie Lipikar Xerand jest - delikatnie mówiąc - niezwracające uwagi. Jego plusem jest natomiast fakt, że zamyka się na klik. Lubię takie, ponieważ są o wiele bardziej wygodne.
Za wadę uznaję wysoką cenę. Biorąc pod uwagę ceny kremów drogeryjnych, ten wypada blado. Przy czym zakładam, że jeżeli ktoś walczy z problemem przesuszonych dłoni, to jest w stanie zapłacić za krem więcej, byleby działał. A ten, jak napisałam wyżej, faktycznie działa.
Podsumowując, mam wrażenie, że marka LPR, tworząc produkt, skupiła się na jego działaniu. I to jest jak najbardziej okej. Ale ja, kupując krem do rąk, zwracam też uwagę na inne aspekty, jak chociażby zapach, czy opakowanie. I tutaj krem nie powala, dlatego myślę, że nie sięgnę po niego ponownie. Jeżeli natomiast zastanawia się nad nim osoba, która ma bardzo suchą skórę dłoni i inne produkty nie dają sobie z nią rady, to sądzę, że warto wypróbować ten. Daję mu 4 gwiazdki, bo choć nie do końca spełnia moje oczekiwania, to wiem, jak trudno znaleźć krem, który porządnie nawilży oraz zregeneruje zniszczone i suche dłonie.
Zalety:
- dobrze nawilża dłonie
- regeneruje skórę
- lekka konsystencja
- dobrze rozprowadza się na dłoniach
- opakowanie na klik
- wydajność
Wady:
- wolno się wchłania
- dopóki się nie wchłonie, na dłoniach pozostaje tłusta warstwa
- typowo kosmetyczny, praktycznie niewyczuwalny zapach
- słaby design opakowania
- wysoka cena
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie