Bardzo ładnie koi. Wymagające skóry mogą poczuć lekki niedosyt. Ale ja go mimo wszystko lubię
Bo generalnie lubię kosmetyki Ziaji. Kremy do rąk tej marki są częściej ze mną w relacji Love, aniżeli Hate. Może dlatego wybaczam im jakieś tam drobne mankamenty. Serię "Naturalnie pielęgnujemy" znam, używałam toniku i żelu do mycia twarzy. Przyznaję, ten zapach już trochę mi obrzydł, ale poza tym uważam, że jest to naprawdę jedna z ciekawszych koncepcji marki. Bardzo lubię tę prostotę etykiety, półprzezroczyste opakowania, przez które widać, ile nam zostało produktu, ciekawe i kompletnie nieszkodliwe formuły. Tak samo mam z tym kremem, choć jednak zabieram mu jedną gwiazdkę przez to, że daje efekt ulgi, ale niestety nie jest on wybitnie długotrwały. Przez to też ten krem traci na wydajności, bo jednak sięgam po niego często (szczególnie w pracy z ultra daremnym mydłem do mycia rąk).
Opakowanie
W zasadzie już zalążek zawarłam we wstępie. Opakowanie to plastikowa, miękka tubka, matowa, nie ma tutaj mowy o wyślizgiwaniu się jej z dłoni podczas nabierania kremu. Etykieta to wyłącznie napisy, jest minimalistycznie, tak jak lubię. Przez tubę widać, ile kremu zostało w środku, to też jest fajne, bo można sobie kontrolować zużycie. Nie, nie wpływa to szkodliwie na formułę. Posiadam ten krem z drugi miesiąc jak nic, co prawda większość czasu spędził w czeluściach torebki a nie na słońcu, ale co do stabilności nie ma się po co i czego doczepić. Można by pomyśleć, że te oleje w składzie nie dadzą rady i zaczną jełczeć, ale nic bardziej mylnego.
Ziaja dostaje kolejnego, dużego plusa za zastosowanie mechanizmu otwierania i zamykania tubki tzw. "na klik". To dla mnie najwygodniejsza forma wydobywania kremu do rąk. Dla mnie to ultra wygodne, szybkie i zawsze będę to cenić. Przede wszystkim - nie muszę śliską ręką zakręcać nakrętki, przy tym brudzić opakowania. Muszę też dodać, że mimo że krem należy do tanich, to opakowanie nie jest tandetne - tj. surowiec jest mocny, plastik nie pęka, nie kruszy się. Fajniutko.
Konsystencja i zapach
Sama formuła kremu jest nieco gęsta (podczas wyciskania z tubki), ale po kontakcie ze skórą mam wrażenie, że trochę się "spłyca" i staje się bardziej płynna. Rozsmarowanie go to 5 sekund. To też lubię. Powiem krótko - moja skóra dłoni należy do takich, które wręcz chłoną nawilżenie/odżywienie itp. dlatego zawsze mega się cieszę z tego, że z tym kremem dostaję to raz dwa. Za formę aplikacji zasługuje na 5 gwiazdek zdecydowanie. Jest tanio, ale dobrze pod tym kątem.
Co do zapachu to już trochę mam go dość. Dość dłuugo używałam toniku i żelu do twarzy tej serii i o ile na początku uważałam te aromaty za coś nietypowego, raczej świeżego, tak teraz jest po prostu męcząco. Ale widzieliście tego hita, jak zapach ocenia Ziaja? Patrzcie na to "Pachnie starannie skomponowanym zapachem o nazwie zielony sekret, złożonym z olejków wytwarzanych wyłącznie z roślin, którym nie grozi ryzyko wyginięcia." - zielony sekret, spróbuję go rozszyfrować. Czy chodzi o olej canola i oliwki? To było bardzo trudna zagadka, Ziaja! Nie wiedziałam dotychczas jak może pachnieć canola, ale już wiem :> nie jest to zapach duszący, raczej delikatny. Czuć naturę, czuć.
Działanie
Z najciekawszych składników aktywnych, jakie odnajduję w tym kremie, to masło shea, olej canola i olej z oliwek. I o dziwo, na drugim miejscu nie znajdziemy gliceryny, a właśnie olej canola. A no i tutaj muszę trochę ponarzekać. Dla mnie to zaskoczenie, że w tak tanim kremie producent wpakował więcej oleju canola niż gliceryny, a działanie nie jest tak wybitnie natłuszczające/odżywcze jak bym tego oczekiwała. Moja skóra dłoni jest sucha, dodajmy do tego tanie mydło do mycia w pracy i jest katastrofa. Wiór. Dlatego na gwałt potrzebuję czegoś, co ją ukoi. Krem od Ziaji bardzo szybko dostarcza ulgi, ale niestety nie na długo. Nie ma tutaj też irytującego efektu filmu, nie jesteśmy w stanie utłuścić wszystkiego wokół, krem naprawdę szybko się wchłania. Ale to już któryś krem tej marki, który mogę określić jako taki S.O.S., czyli pomoże w 5 sekund, ale nie udźwignie tego problemu na dłuższą metę. Dlatego polecam go osobom, które po prostu lubią upaćkać swoją normalną skórę kremem/ poczuć zapach oleju canoli/ delikatnie zmiękczyć naskórek (on to robi).
Lubię też efekt zadbanych skórek wokół paznokci. W przypadku tego kremu nie odnotowałam znaczącego wpływu na tę część dłoni.
Kupiłam ten krem w Rossmanie na promocji, skusił mnie swoim opakowaniem. Poza tym bardzo fajnie sprawdziły mi się inne kosmetyki tej serii. Doceniam markę, że stworzyła gamę produktów, które charakteryzują się wysokim indeksem naturalności i są przede wszystkim łagodne. Za biodegradowalność plus. Wegańską formułę również.
Pytanie, czy kupiłabym go ponownie? Raczej tak, bo jest tani i nie zostawia irytującego filmu i fajnie łagodzi uczucie masakry suchości na dłoniach. Nie przepłaca się tutaj za naprawdę fajną dawkę szybkiej ulgi.
Ale wiecie co, ostatnio lepiej na dłonie zadziałał mi zwykły balsam do ciała, niż wyspecyfikowany krem. Także no co tu więcej mówić. :)
Zalety:
- wygodne, miękkie opakowanie wykonane z solidnego surowca (plastiku), z przejrzystą etykietą, matową strukturą, która nie wyślizguje się z dłoni podczas aplikacji. Półprzezroczysta tubka, przez którą widać zużycie kremu. Zamykanie "na klik" - to dla mnie turbo duża zaleta
- wygodna w rozsmarowaniu konsystencja kremu, szybko się wchłania i nie tłuści, nie zostawia irytującego filmu
- na drugim miejscu w składzie olej canoli, a nie gliceryna, dla mnie to coś wybitnego przy tak tanim kremie
- niska cena
- dostępny stacjonarnie
- ładnie koi spierzchniętą skórę
Wady:
- zapach to rzecz względna tutaj. Czuć naturalne aromaty, mnie już trochę nużą przez używanie innych kosmetyków tej serii
- nie daje długotrwałych efektów w postaci nawilżenia i zmiękczenia skóry, to raczej krem S.O.S, na chwilę
- nie odnotowałam też wpływu na skórki wokół paznokci
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie