Marion Funny Mask, Maska nawilżająca na tkaninie` Jednorożec` 

Maseczki zostały kupione za 1 zł w świecie udanych zakupów, postanowiłam że kupię dwie inne. Tylko jedynie co bardzo krótka data ważności. ????Maseczki są zamknięte w bardzo ładnych saszetkach kolorowych że słodkim jednorożcem. Tylko jeden minus że nic nie było napisane po polsku. ????Odrazu po otwarciu maseczki było czuć bardzo przyjemny jak i słodki zapach. Maseczka jest takiej bardziej konsystencji żelowej o pięknym błękitnym kolorku jak i druga o różowym. Ale też w maseczce bardzo fajne drobinki są srebrne, które bardzo fajnie błyszczą się. ????Maseczki peel-off trzymałam na twarzy koło 15 minut. Poniżej po tym czasie zmyłka bez żadnego problemu. Co zauważyłam, twarz była promienna i nawilżona oraz bardzo milusia w dotyku. ????Jak znowu z tymi maseczkami bym wie spotkała to za taką cenę napewno kupię, bo naprawdę świetnie sprawdziły mi się.

Maseczkę dostałam w prezencie. Patrząc na szatę graficzną, produkt jest raczej przeznaczony dla nastolatek. Mimo że ja nastolatką przestałam być dobre kilka lat temu, to i tak chętnie ją przetestowałam. Maska wygląda przekomicznie i myślę, że świetnie sprawdzi się podczas domowego SPA z koleżankami, nawet jeśli w metryce mamy więcej niż te naście lat :) Maska mieści się w saszetce z uroczą szatą graficzną z głównym bohaterem - czyli jednorożcem na pierwszym planie. Opakowanie posiada nacięcie, dzięki czemu z łatwością można ją otworzyć bez użycia nożyczek. Maska posiada przyjemny zapach, który jest intensywny. Czuć go nawet podczas trzymania maski na twarzy. Dla mnie pachnie jak połączenie wanilii i migdała. Jednak jest on bardzo słodki, przez co niektórym może wydawać się zbyt sztuczny. Płachta z jednej strony jest fioletowo-różowa, natomiast z drugiej niebiesko-żółta. Do tego na policzkach ma kolorowe gwiazdki. A na środku czoła wielki róg jednorożca :D Materiał jest średniej grubości. Na skroniach, policzkach i brodzie posiada nacięcia, które pomagają dopasować maskę do twarzy. Płachta dobrze się trzyma, nie spada ani nie przesuwa się. Wycięcia są całkiem uniwersalne, myślę że u większości osób nie powinno być problemu z dopasowaniem. Jedynie na policzkach przy nosie jest dziwnie wycięta, przez co te fragmenty twarzy w ogólnie nie są przykryte płachtą. Esencja jest przezroczysta. Ma lekką konsystencję, trochę jakby śliską. O ile maska jest dobrze nasączona, tak w saszetce pozostaje niewielka ilość serum, która wystarczy na jednorazowe pokrycie szyi. Producent zaleca trzymać maskę przez 10 minut. U mnie płachta zaczęła wysychać po około 15 minutach, więc wtedy ją ściągnęłam. Po zdjęciu skóra jest dobrze nawilżona. Nie jest to spektakularny efekt, ale poziom nawodnienia określiłabym właśnie jako dobry. Zaczerwienienia zostały wyraźnie zmniejszone, a krostki rozjaśnione, dzięki czemu są mniej widoczne. Koloryt jest ujednolicony - co prawda, nie w 100%, ale to i tak dobry efekt. Cera została uspokojona i ukojona. Skóra w dotyku jest gładka i miękka. Cera wygląda na zadbaną i wypoczętą.

Maska nawilżająca na tkaninie Funny mask od Marion. Maska na twarzy prezentuje się pięknie, motyw jednorożca świetny. Na twarzy trzymałam ok 15 min, po ściągnięciu poczekałam, aż wszystko mi się wchłonie. Cera była ściągnięta, troszkę nie lubię tego, ale za to fajnie nawilżyła skórę. Ogólnie byłam z niej zadowolona i ponownie bym po nią sięgnęła.

Kilka dni temu miałam okazję przetestować maskę "Jednorożec" z serii Funny Mask. Opakowanie wyglądało obiecująco, więc skusiłam się na próbę. Porównując z ceną na Wizażu widzę, że przepłaciłam (7,99 zł w noname'owej drogerii w centrum Katowic :P). Po wyjęciu z opakowania rozwinęłam tkaninę. Nadruk faktycznie był kolorowy i zabawny. Moją uwagę od początku zwróciło to, że preparat, którym nasączona była maseczka, był dość mocno glutowaty, ciągnący, lepki. Pachniał przyjemnie. Zgodnie z zaleceniami nałożyłam na umytą i osuszoną twarz i oddałam się błogiemu relaksowi... :) Po ściągnięciu maseczki spora ilość pozostała na skórze. Po wsmarowaniu większość się wchłonęła, jednak na skórze pozostał nieprzyjemnie lepki film. W działanie maseczki bardziej uwierzyłam niż doświadczyłam ;) W użytkowaniu przyjemna, spektakularnych efektów nie zauważyłam.

Maseczkę - Jednorożca otrzymałam razem z inną maseczką i nawilżającym kremem do rąk jako prezent z okazji Dnia Kobiet. Wykorzystałam maseczkę bez większych oczekiwań i nastawienia się na konkretne efekty. Dlatego jej użycie skończyło się kilkoma obserwacjami - bez poczucia zachwytu albo rozczarowania. Opakowanie maseczki wygląda obiecująco - urocze, kolorowe, pocieszne. Wykrój maski - porządny, pokrywający całą twarz. Sama konsystencja żelu na tkaninie - dość gęsta i klejąca. Nadruk na tkaninie - idealnie odpowiada temu, jak wygląda opakowanie, Jest on kolorowy i pocieszny, wywołuje uśmiech na twarzy i zachęca do zrobienia sobie właśnie takiego pociesznego, pamiątkowego zdjęcia. Jednak to tylko względy wizualne / estetyczne. Jeśli chodzi o wrażenia po użyciu i względy pielęgnacyjne - kilkanaście minut spędzonych z maseczką na twarzy było dla mnie chwilą relaksu. I chyba nic ponadto. Nie zauważyłam też znaczących efektów pielęgnacyjnych jeśli chodzi o skórę twarzy. Po zdjęciu tkaniny - nie zauważyłam, żeby skóra była bardziej nawilżona, jedynie nieco "odświeżona". Do tego, na skórze została klejąca warstwa żelu. Ogólnie wrażenie to dość umiarkowany entuzjazm. Z przyjemnością spróbowałam maseczki - na zasadzie jednorazowej próby i wykorzystania prezentu. Biorąc pod uwagę to doświadczenie - na pewno nie zostanę fanką i regularną użytkowniczką.

Moja cera: na ogół tłusta, problematyczna, jednak w trakcie stosowania tej maseczki wysuszona przez kurację kwasową Maseczkę otrzymałam w "maseczkowym boxie" pod choinką, ale dopiero teraz udało mi się ją zużyć. Do dostania jest w Rossmannie, a cenowo wychodzi jako jedna z tańszych. Opakowanie jest przeurocze. Ma pudrowo-różowy kolor i zdobią je nadrukowane "naklejki". Nabiera przy tym odrobinę dziecięcego wyglądu. Muszę pochwalić je za to, że świetnie się otwiera i bez problemu poradzimy sobie z nim bez użycia nożyczek. Zapach... No cóż otwierając maseczkę wydaje się świetny, kremowy, głęboki, jednak te uczucie szybko mijają. Właściwie równo z rozszerzeniem otwarcia zaczyna wydobywać się mocno chemiczny odór, nie ulotnił się nawet w trakcie trzymania jej na twarzy, przez co te 10 minut było męczące. Sama płachta jest równie piękna jak opakowanie- w tęczowych kolorach, z nadrukiem rogu. Nie za cienka, nie za gruba. Bardzo dobrze nasączona esencją. Co do dopasowania do mojej malutkiej buzi- góra była w porządku, dół troszeczkę za szeroki, ale nie było tragedii. W trakcie trzymania jej na twarzy nie wystąpiło u mnie żadne swędzenie i pieczenie, co ważne, bo często mi się to zdarza. Po ściągnięciu tkaniny skóra się bardzo nie lepiła, przez co nie zmywałam esencji, tylko wmasowałam ją w twarz. Niestety, po jej wyschnięciu zamiast właściwego nawilżenia pozostał tłusty film na twarzy. Całość zostawiłam na noc licząc na lepszy efekt. Po obudzeniu się twarz była wygładzona, ale nawilżenia brak. Najwidoczniej jego złudzenie miał dawać ten tłusty film. Trochę mnie zawiodła... Nie daje efektu obiecanego przez producenta, stąd taka niska ocena. Jakby to była maska wygładzająca- ocena byłaby wyższa, jednakże nawilżenia brak.

świetna jest jeśli niczego nie oczekujesz tylko odrobiny zabawy czy wyglądania śmiesznie, nawilżenie jest minimalne i nie ma jakieś super efektu, ale cena tej maseczki zobowiązuje, na jeden ras jest fajną opcja

Maska przyciąga wzrok nie można przejść obok niej obojętnie. Maska w płachcie dobrze przylegajaca do twarzy i łatwa w nałożeniu. Piękny slodki zapach można się zrelaksować. Materiał dobrze nasączony A esencji jest aż za dużo w opakowaniu ale to dobrze bo można ja wykorzystać na szyję i dekolt. Rezultat zadowalający skóra odzywiona ,nawilżona i miękką w dotyku. Polecam

Maseczka przyciągnęła moją uwagę głównie przez wygląd :) no bo która z nas nie chciałaby w wolny wieczór zostać jednorożcem :D ? Po nałożeniu na twarz i spojrzeniu w lustro dostała ode mnie od razu maksimum punktów :). A tak serio to po nałożeniu lekko szczypała skóra, ale to uczucie dość szybko zniknęło. Tkanina dość szybko zaczęła wysychać na twarzy. Po zdjęciu i wmasowaniu reszty emulsji, skóra się mocno nie kleiła, podrażnienia zniknęły. Nawilża. ale nie jakoś super, a uczucie nawilżonej skóry jest krótkotrwałe.

Maseczka jest ok - nie daje długotrwałego efektu, ale jeśli oczekuje się szybkiego nawilżenia, to da radę. Nakładanie jest wygodne, materiał przyjemny, dobrze nasączony, ale nie cieknie. Po zdjęciu skóra jest przyjemna w dotyku. Na pewno widać nawilżenie, więc z ciekawości można dać jej szansę.

Po maseczkę sięgnęłam z ciekawości. Produkt fajnie wygląda na twarzy. Maska dopasowuje się do owalu twarzy. Po jej nałożeniu możemy zająć się czymś innym--nie spada z twarzy. Jest średnio nawilżona. Po 10 minutach na twarzy robi się praktycznie sucha. Skóra jest nawilżona ale niestety również klejąca. Polecam dla osób, które nie potrzebują mocnego nawilżenia.

Opakowanie prezentuje się bardzo uroczo i aż szkoda je wyrzucić. Płat jest lekko nasączony nawet nie było co za specjalnie odciskać.Esencja ma dziwny zapach nie do końca on mi się podoba.Jednak podczas noszenia maski da się wytrzymać. Płat wg mnie jest nie wymiarowy powinien pokrywać całą twarz a w moim przypadku po bokach twarzy zabrakło płachty . Otwory też są jakoś tak nie do końca dopasowane. Jeśli chodzi o wzór to podoba mi się i umila noszenie maski. Przez 10 minut musiałam ciągle poprawiać płat bo się odczepiał od brody co było dość frustrujące. Po zdjęciu maseczki i wklepaniu resztek esencji moja skóra się lepiła. Jednak była nawet fajnie nawilżona. Nie pojawiły się u mnie żadne podrażnienia ani wysyp krostek.

Maseczkę tę kupiłam za 9,99zł w jednej z drogerii. Nie była ona moim przemyślanym zakupem. Wzięłam ją na szybko, aby zdobyć określoną kwotę do pieczątek na zniżkę. Jedyne co przeczytałam to to, że jest nawilżająca. Akurat dzień wcześniej moją skórę na twarzy podrażnił mi inny produkt, więc stwierdziłam, że będzie to idealna okazja do przetestowania tej maseczki. Wieczorem po oczyszczeniu twarzy zabrałam się za aplikację maseczki na twarz. Produkt zamknięty jest w łatwej do otworzenia saszetce. Po otwarciu moje nozdrza wyczuły bardzo słodki i przyjemny zapach, który już kiedyś miałam okazję gdzieś wyczuć jednak nie pamiętam gdzie i w jakim produkcie. Po wyjęciu płachty z opakowania pozostaje tam trochę esencji, którą ja wykorzystałam jako dodatek przed kremem do rąk. Sama tkanina jest bardzo dobrze nasączona esencją. Bardzo zaskoczył mnie tęczowy kolor płachty, bo spodziewałam się mimo wszystko standardowego białego koloru. Potem zerknęłam na opakowanie i wszystko stało się jasne. Tkanina jest dokładnie w takich samych kolorach jak jak na opakowaniu, na środku czoła ma narysowany róg jednorożca. Mimo, iż nie zwracam uwagi na takie rzeczy przy maseczkach muszę to docenić, ponieważ wcześniej się z tym nie spotkałam, a wprawiło mnie to w pozytywny nastrój. Sama aplikacja maseczki na twarz poszła mi dość sprawnie, jednak miejscami musiałam pozginać tkaninę, gdyż była za duża, na bokach twarzy troszkę mi jej brakowało. Nie jest jakoś bardzo dobrze dopasowana do kształtu mojej twarzy, ale jest to kwestia indywidualna, gdyż każdy ma inny kształt twarzy. Na opakowaniu napisane jest, aby trzymać maseczkę na twarzy 10 minut. Ja oczywiście trzymałam ją do czasu aż była prawie sucha. Po tym czasie zdjęłam tkaninę i moja twarz była ukojona, nieco lepiej nawilżona i bardziej ujędrniona. Niestety również bardzo się kleiła. Nie chciałam zmywać kolejny raz twarzy więc nałożyłam na to krem. Po około 15 minutach efekt lepkiej skóry zniknął. Pewnie nie kupię ponowie tej maseczki ze względu na cenę. Gdyby kosztowała o połowę taniej może jeszcze bym się skusiła bo nie jest najgorsza.

Kupiłam wszystkie trzy maseczki z tej serii i testowanie zaczęłam od jednorożca. Tkanina maski jest zdecydowanie gruba, miałam wrażenie, że w połączeniu z hojnym namoczeniem w esencji moja skóra się pod nią dusiła. Kiedy po 30 minutach zdjęłam maskę odkryłam bardzo rozszerzone pory i właściwie nic więcej. Następnego dnia użyłam pozostałej po masce esencji zamiast serum na noc i być może rano skóra była trochę lepiej nawilżona, ale efekt był ledwo wyczuwalny. Na plus jest to, że nie podrażniła skóry, ale też nie zrobiła prawie nic dobrego więc nie kupię jej więcej