Marion Beauty Week, Zestaw maseczek na 7 dni 

Zamysł producenta był bardzo trafny. Maseczka na każdy dzień tygodnia równocześnie podróżując. No cudo. Na każdej saszetce dokładna instrukcja obsługi. Każda maseczka ma inne właściwości dla naszej skóry i myślę , że ile cer tyle opinii. Mi osobiście przypadła do gustu sobota, niedziela i poniedziałek. Tobie może bardziej odpowiadać środa,czwartek,piątek a może być ktoś trzeci, który będzie zachwycony każdą z nich. Osobiście uważam , że za taką kwotę, za wygodne i higieniczne opakowania warto je mieć ;) Nigdzie nie mogłam ich znaleźć w drogeriach stacjonarnych polecam więc internetowe.

Za pomysł trzeba naprawdę pochwalić bo pierwszy raz sie z takim spotykam i jest bardzo ciekawy, możemy od razu wykupić maseczki na cały tydzień. Nie każda maseczka daje efekty spektakularne, ale tutaj nie ma co sie dziwić cena robi swoje, ale to nie znaczy że są to jakieś złe maseczki. Dają lekkie delikatne nawilżenie, odświeżają i skóra jest miękka. Niektóre dni spodobały mi sie bardziej typu rozgrzewajaca czy w formie jakby galaretki

Kiedy zobaczyłam w drogerii internetowej zestaw maseczek na cały tydzień, musiałam je przetestować! Chociaż jestem zwolenniczką maseczek w płachcie, chętnie kupiłam produkt i zaczęłam go używać. I muszę przyznać że maseczki zaskoczyły mnie pozytywnie. Zamknięte w papierowym pudełeczku, na którym jest dokładna "intrukcja obsługi". Każda maseczka jest zapakowana w oddzielne opakowanie i każde z nich ma inny kolor :) Wiekszość maseczek jest zmywalna, jednak jedna jest peel of, co też uważam za plus. Faktycznie, skóra stała się bardziej promienna, elastyczna i rozświetlona po takiej tygodniowej kuracji. Na pewno kupię ponownie te produkty. Cenowo bardzo fajnie, gorzej z dostępnością, ponieważ nie widziałam ich nigdzie stacjonarnie. Nie mniej jednak polecam, ponieważ zauważyłam poprawę mojej cery. Nie uczuliły mnie, ani nie podrażniły, co często mi się zdarza. Podsumowując - polecam.

Maseczki zakupiłam na portalu aukcyjnym w cenie 7zł za cały zestaw. Pomysł jest całkiem fajny 7 maseczek z przeznaczeniem na każdy dzień tygodnia. W tekturowym pudełeczku znajdują się różnorodne kolorystycznie saszetki z oznaczeniem nr lotu i bramki , kraju i dnia przeznaczenia maseczki i jej nazwy. Pojemność większości to 5g, tylko dwie maski typu peel off maja 7,5g. Jest to ilość w zupełności wystarczająca do zastosowania na twarz No to lecimy! Regenerujący Poniedziałek- Madagaskar Maseczka regenerująca z koenzymem Q10, olejem z kiełków pszenicy i witamina E.Przyjemna lekka, kremowa konsystencja w białym kolorze o słodkim zapachu. Dobrze rozprowadza się na skórze, na twarzy trzymałam ją około 20 minut, po tym czasie praktycznie cała się wchłonęła.Na skórze pozostała delikatnie tłusta warstwa którą zmyłam letnia woda.Cera po zastosowaniu wyglądała na dobrze odżywioną i nawilżoną. Młodzieńczy Wtorek- Japonia Maseczka ultra-nawilżająca z japońskimi algami wakame, różową glinką i japońskim kwiatem wiśni. Pięknie pachnie, ma gęsta kremową konsystencję w różowym kolorze. Po 15 minut od nałożenia wchłonęła się całkowicie, a skóra była wyczuwalnie nawilżona i w bardzo dobrej kondycji.Miękka i przyjemna w dotyku. Energetyzująca Środa- Barcelona Hiszpania Maseczka rozświetlająco-energetyzująca z ekstraktem z mango, pomarańczy i cytryny. Jest to maseczka peel off w soczystym żółtym kolorze i słodkim cytrusowym zapachu. Dobrze się rozprowadza na twarzy i w miarę szybko zasycha, w zasadzie po 15 minutach nadawała się do ściągnięcia ale pozostawiłam ja na twarzy zalecane przez producenta 30 minut.Maseczkę bezproblemowo można usunąć i to w jednym kawałku.Buzia ma ładny koloryt jest promienna i dobrze nawilżona. Odżywczy Czwartek- Karaiby Maseczka ujędrniająco-wygładzająca z algami morskimi i kwasem hialuronowym. Przyjemnie pachnie, słodko, coś jak budyń śmietankowy. Konsystencja jest delikatnie kremowa w białym kolorze. Na buzi trzymałam ja 15 minut, wchłonęła się całkowicie i nie wymagała zmycia.Maseczka miała zwiększyć jędrność i elastyczność skóry czego nie zauważyłam, ale nawilżenie było na dobrym poziomie. Relaksujący Piątek-Honolulu Hawaje Maseczka odprężająca z woda kokosową, olejem kokosowym i ananasem.Ma żelową konsystencje o miłym owocowym zapachu- taka trochę pinakolada. Po roztarciu ją w dłoniach nałożyłam na twarz na 15 minut, po tym czasie na buzi pozostała klejąca warstwa która wymagała zmycia. Jakiś szczególnych efektów nie zauważyłam. Skóra była delikatnie nawilżona. Oczyszczająca Sobota -Norwegia, Maseczka oczyszczająco-rozgrzewająca z panthenolem i glinką wulkaniczna, ma tłusta konsystencje w szarym kolorze z wyczuwalnymi drobinkami. W trakcie aplikacji na skórę czuć efekt rozgrzewania, szkoda że znika on po niecałej minucie. Po 15 minutach maseczkę zmyłam z twarzy i niestety oczyszczenie było znikome, skóra delikatna , wygładzona i przyjemna w dotyku. Upiększająca Niedziela- Korea Maseczka upiększająca z wyciągiem z aloesu i zielona herbata typu peel off. Konsystencja jest żelowa w jasnozielonym kolorze i o przyjemnym roślinnym zapachu. Szybko zastyga na buzi i bezproblemowo ściągą się ja w jednym kawałku. Podczas trzymania na twarzy czuć przyjemne chłodzenie i delikatne mrowienie. Po jej zastosowaniu skóra jest odświeżona i delikatnie zmatowiona. Pomysł jest super, gorzej z działaniem. Maseczki które maja oczyszczać nie oczyszczają, nawilżenie i odżywienie skóry jest odczuwalne zaraz po zastosowaniu, jednak efekt jest bardzo krótkotrwały i po kilku godzinach nie ma po nim znaku. Skład jest różny w zależności od danej maseczki , ale większość z nich napakowana jest chemicznymi dodatkami, choć żadna z nich nie spowodowała u mnie wystąpienia reakcji alergicznych. Mimo że cena za cały zestaw nie jest wysoka to nie zakupie ponownie, bo nie zachwycił mnie ten produkt.

Nawet jeśli ktoś nie jest fanem tego typu elementu pielęgnacji, uważam że warto choć raz spróbować propozycji Marion. Pomysł na produkt jest rewelacyjny (10/10). W zestawie dostajemy 7 różnych maseczek, z których każda reprezentuje inny kraj/region. Design saszetek ma przywodzić na myśl bilet lotniczy. Producent dedykuje jedną na każdy dzień tygodnia. Moja skóra nie przetrwałaby takiej wyprawy, więc u mnie odstępy między zabiegami są trochę dłuższe. Produktu w każdym opakowaniu jest na tyle dużo, że spokojnie starczy na 2 użycia lub jedno szczodre (twarz, szyja, dekolt). 1. Madagaskar - jakiejś dużej regeneracji nie zaobserwowałam po zastosowaniu, ale buzia była bardziej promienna i gładka. Maseczka ma postać białego kremu o średniej gęstości, ale ładnym zapachu. U mnie niestety pojawiły się jakieś tam wypryski. 2. Japonia - ma prześliczny zapach i słodki różowy kolor. Czysty relaks. Nawilżenie jest, chociaż w moim przypadku niekoniecznie ultra. Niestety po niej również dostałam pryszcze gratis. 3. Hiszpania - maseczka typu peel-off o prześlicznym kolorze żółto-pomarańczowym i mocnym mango-cytrusowym zapachu. Producent zaleca trzymać ją na twarzy 30 min. U mnie nie było problemu z wyschnięciem i maskę ściągało się wyjątkowo łatwo, jednym ruchem. Z racji zawartości alkoholu maseczka podrażniła mi policzki. Faktycznie podróż ta była energetyczna, ale już niekoniecznie rozświetlająca. 4. Karaiby - maseczka jest biała, lekko opalizująca. Ma ładny i przyjemny zapach. Troszeczkę wygładziła, może troszeczkę ujędrniła, pryszczy nie przywołała, ale znowu policzki były podrażnione i to nawet dość mocno. 5. Hawaje - podróż do Honolulu faktycznie była relaksująca. Bardzo miły ananasowo-egzotyczny zapach zdecydowanie temu sprzyjał. Produkt raczej bezbarwny o żelowej, trochę lepkiej konsystencji. Efekty na skórze znikome, ale obyło się bez negatywnych następstw. 6. Norwegia - mega zaskoczenie! Przy rozprowadzaniu maseczki na twarzy, faktycznie odczuwalny był efekt rozgrzewający. Co prawda dość szybko minął, ale i tak dało mi to dużo radości. Kosmetyk ma postać szarej pasty, w której obecne są drobinki. Nie zauważyłam jakiegoś głębokiego oczyszczenia, jednak wygładzenia owszem, jak po delikatnym peelingu. Zastosowałabym ponownie ze względu na to kojące ciepełko na buzi.

* Regenerujący poniedziałek * Maseczka ma kremową konsystencję o dość przyjemnym lekkim zapachu. Podczas jej noszenia nie odczułam jakiegoś dyskomfortu. Po jej zmyciu skóra była lekko nawilżona i nie miałam wysypu krostek. Nie jest to mocno nawilżająca ani bogata w składniki maseczka ale krzywdy mi nie wyrządziła na szczęście . * Młodzieńczy wtorek* Jej skład jest najgorszy ze wszystkich maseczek z tej serii m.in przez formaldehyd. Jednak byłam w szoku bo ta maska zadziałała na mnie najlepiej z całej serii. Konsystencja jest gęsta o dość przyjemnym zapachu. Podczas jej noszenia nie czułam pieczenia ani innego dyskomfortu. Po jej zmyciu buzia była gładka, miękka i nawet fajnie nawilżona. Jestem w bardzo pozytywnym szoku bo myślałam, ze będzie wysyp krostek a tu nic takiego. *Energetyzująca środa * Czuć było alkohol ale nie tak mocno intensywnie. Maska ma bardzo gęstą konsystencję oraz żółty kolor z widocznymi złotymi drobinkami. Trzeba ją trzymać na skórze 30 minut także trzeba poświęcić trochę czasu. Podczas jej noszenia nie czułam dyskomfortu. Praktycznie udało mi się ją zdjąć we wszystkich kawałkach. W dwóch miejscach musiałam ją trochę ''zeskrobać''. Skóra była dobrze oczyszczona pory mniej widoczne. Nie zauważyłam żadnych podrażnień ani wysuszenia skóry. Nawilżenie nie było zbyt efektywne a rozświetlenie było naprawdę minimalne. Jak dla mnie taki zwyklak. Skład średni ale tak jak pisałam krzywdy mi nie zrobił. *Odżywczy czwartek* Maseczka ma kremową formułę jest dość gęsta i nie miała jakiegoś specyficznego zapachu.Podczas jej noszenia nie czułam dyskomfortu nie miałam też problemów z jej zmyciem. Praktycznie nie zauważyłam po niej żadnych efektów poza lekkim wygładzeniem skóry. Nawilżenie było zbyt małe i nie zauważyłam żadnego efektu ujędrnienia . *Relaksujący piątek* onsystencja jest żelowa jak galaretka. Całą zawartość należy rozetrzeć w dłoniach i nałożyć na buzię. Z początku myślałam , że to maseczka bąbelkująca bo miałam wrażenie jakby mnie łaskotała i trochę się pieniła. Jednak to tylko moje wrażenie okazało się. Po 15 minutach maseczka jest jakby zastygnięta. Napisane jest na opakowaniu, że trzeba ją rozmasować ale ja nie mogłam tego zrobić bo maska jakby przykleiła się do skóry. Musiałam ją długo zmywać gdyż buzia była bardzo klejąca i lepka.Skóra po zmyciu była miękka, promienna a koloryt wyrównany. *Oczyszczająca sobota * Maseczka jest oczyszczająco rozgrzewająca. Uczucie rozgrzania czuć natychmiastowo po nałożeniu maski na skórę. Z początku obawiałam się, że twarz mi spali ale uczucie jest chwilowe .Potem nawet zapomniałam , że mam ją na buzi. Konsystencja jest gęsta i zawiera małe drobinki. Po zmyciu maski skóra była lepka, lekko zaczerwieniona i lekko oczyszczona. Nie zauważyłam poza tym nic, skóra nie była też nawilżona. *Upiększająca niedziela* Konsystencja jest gęsta i lepka. Cała saszetka starczyła aby dobrze pokryć całą buzię. Po upływie wyznaczonego czasu przyszedł czas na jej zrywanie. Nie udało mi się zdjąć jej w jednym kawałku. Musiałam ją zrywać po kawałeczku no i były miejsca gdzie jeszcze nie zaschła więc musiałam ją zeskrobać .Skóra była bardzo lepiąca więc umyłam jeszcze twarz wodą. Zauważyłam lekkie oczyszczenie skóry, sporo małych krostek na czole no i nie widziałam ukojenia i nawilżenia skóry. Twarz owszem była miękka ale nie była dostatecznie nawilżona. Skład nie jest najlepszy ale bywały gorsze w moich maseczkach.

Fajny pomysł na zestaw maseczek, ciekawe opakowania zachęcają do użycia. Każda z nich ma nieco inne działanie, konsystencję i zapach. Ładnie dbają o skórę.

Nie spodziewałam się po nich wiele, nie czytałam też wcześniej opini. Myślałam ze będą to zwyczajne kremowe maseczki, które nie robią zbyt wiele i pozytywnie się zaskoczyłam. Praktycznie każda z maseczek jest inna - inna konsystencja, inny zapach, inne działanie. Fajnie że w zestawie znalazły się tez maseczki peel off. W zasadzie większość maseczek z zestawu działała w mniejszym lub większym stopniu z obietnicami producenta. Tylko jedna była mocno średnia. Żadna mnie nie uczuliła, nie podrażniła. Moim ulubieńcem była maseczka ananas-koskos, mimo że nie lubię zapachu kokosa to w tej wersji mi się podobał, podobnie jak galaretkowa konsystencja. Jeśli tylko bym spotkała - kupiłabym ponownie.

Żadna nowość, poszłam do Biedry po bułki wróciłam z siatami zakupów, a w nich te maseczki. Zajrzałam na pierdółki, była promocja na kosmetyki, znalazłam takiego przyjemniaczka, więc wniosek szybki i prosty "biorę!". Zwykle nie mam czasu codziennie robić sobie maseczek i oczywiście nie byłabym sobą gdybym zachowała kolejność, dlatego maseczki robiłam mniej więcej co 2dni i w kolejności takiej jakiej aktualnie potrzebowałam. Jedne działały bardziej inne mniej, jedne pachniały przyjemniej inne mniej, a wszystko to nie zmienia faktu, że bardzo spodobała mi się ich aplikacja i pomysł tygodniowej różnorodnej kuracji (polecam dla takich leniuchów jak ja, codziennie czeka Cię coś nowego, więc przełamiesz lenistwo i zrobisz sobie maseczkę z ciekawości, a skóra Ci podziękuje).

Znalezione w Biedronce zupełnie przez przypadek maseczki na cały tydzień. Oczywistym dla mnie było, że jedne będą mniej, drugie bardziej trafione. Lubię podróże i forma graficzna maseczek mnie zachwyciła. ???? Każda kolejna ciekawiła mnie ze względu na zapach, konsystencję, formułę. Poniedziałek mocno kojący dla mojej wrażliwej skóry. Wtorek nawilżający o cudownym zapachu ???? Środa - peeloff którego się nie spodziewałam. Uwielbiał tę formę masek, a ta miała obiekty, egzotyczny zapach i drobinki brokatu ???? Czwartek - maska bez większego efektu, choć lekka konsystencja maski sprawiła, że nie narzekałam. Skóra ładnie wchłonęła kremową maskę i spełniła rolę kremu do twarzy ???? Piątek - pamiętam to zaskoczenie. Cudownie kokosowa, ale w konsystencji mocno wodnista po rozgrzaniu w dłoniach jak olejek, tyle że nie tłusta. Rzeczywiście dała efekt odżywienia i rozświetlenia. Sobota pod znakiem oczyszczenia. Nie wymagała kąpieli parowej przed nałożeniem, rozgrzała już po pierwszym kontakcie ze skórą rozszerzając pory, a dodatkowo posiadała maleńkie drobinki, które przy wmasowaniu maseczki w skórę oczyszczały ją. Na bazie glinki więc lekko zastygła, co utrudniło zmywanie. Niedziela trochę rozczarowująca. Zapach na plus, ale sama maseczka totalnie bez szału. Podsumowując - świetnie się bawiłam i pielęgnowałam twarz cały tydzień. Nie każda maska do mnie trafiła, ale może to wynikać też z typu skóry - nie każda jest dedykowana do mojego typu.

Jak to jest, że co wybiorę się do Biedronki po spożywkę to znajdę jakieś interesujące kosmetyczne nowości? :) I tak za każdym razem - tu szampon, tu żel pod prysznic, tu maski. I w ten właśnie sposób trafiłam na zestaw masek od Marion - Beauty Week. Bardzo fajny pomysł - siedem maseczek, po jednaj na każdy dzień tygodnia - zawierają od 5 do 7,5 g produktu i kosztują ok 13 zł za całe opakowanie. Każda maska ma inne właściwości. W zestawie znajdziemy: Madagaskar - regeneracja, Japonia - nawilżenie, Hiszpania - rozświetlenie, Karaiby - ujędrnienie i wygładzenie, Hawaje - odprężenie, Norwegia - oczyszczenie i Korea - upiększenie. Mega :) Idealnie wpisuje się w moją rutynę pielęgnacyjną. W sumie od razu zaczęłam testować :) Maseczki mają bardzo ładne opakowania wyglądające trochę jak bilety lotnicze :) W moim guście. Każda maseczka wystarczyła mi na podwójne użycie - producent zaleca rozprowadzenie cienkiej warstwy na skórze twarzy także jedna saszetka spokojnie wystarcza na podwójne użycie. Co do samych maseczek: - Madagaskar - słaby zapach i słaby efekt - w sumie jakbym nie nakładała maseczki; - Japonia - bardzo ładny zapach i w miarę ok nawilżenie; - Hiszpania - śliczny zapach, ale słaby efekt rozświetlenia; - Karaiby - średni zapach i słaby efekt ujędrnienia i wygładzenia; - Hawaje - Przepiękny ananasowy zapach i fajny efekt odżywienia - Norwegia - faktycznie maska ma efekt rozgrzewający - myślałam, że będzie super oczyszczenie, ale po użyciu pojawiły się krostki na czole - słabo; - Korea - nieładny, trochę chemiczny zapach i słaby efekt upiększenia - ani nie nawilżyła ani ukojenia podrażnień. Tak właśnie oceniam poszczególne maseczki. Jak dla mnie najfajniejsze Hawaje - najgorsza Norwegi - dostałam nowe wypryski po użyciu co rzadko się ostatnio zdarza. Moim zdaniem pomysł na tygodniową kurację jest bardzo dobry - i jeszcze w tej cenie, ale jakość maseczek wypada bardzo średnio. Ja raczej nie kupię ponownie. Tak naprawdę jedyna maseczka, którą kupiłabym gdyby była sprzedawana oddzielnie to Hawaje - za przecudny zapach i w miarę dobre działanie :)

Długo poszukiwałam takiego zestawu w przystępnej cenie, kiedy zobaczyłam ten na półce w sklepie, kupiłam od razu. Po zastosowaniu całej kuracji, w kolejności takiej jak zalecili jestem na duże tak. Nie przy wszystkich maseczkach efekty są jakoś bardzo widoczne, ale przy większości zdecydowanie tak. Ostatecznie cera wygląda promiennie, jest oczyszczona i nawilżona.

Mega zaskoczenie jak na produkt z hipermarket dobre działanie fajna Przystępna cena Różnorodność działania maseczek Napewno wrócę do tego produktu jak na razie nie widzę po zużyciu żadnych wad jedynie same zalety cena super Różnorodność fajny dizajn na jakiś wyjaz też będzie bardzo przyjemnie zabrać je ze sobą

Użyłam kilka nie zauważyłam żadnych efektów. Już nie wspomnę o tym ze w opakowaniu były dwie takie same a jednej brakowało. Pierwsza przyjemna słabo się zmywało. Norwegia odrazu po nałożeniu ogrzewała przyjemnie. Dziś użyłam Hiszpanii i na twarzy mam tragedię- czerwone, swędzące plamy. Nie zalecam osobom z AZS.