Właśnie kończę pierwsze opakowanie kremu (zostało mi go tak na 2-3 użycia) i stwierdzam, że chyba powinnam dostać medal za cierpliwość i wytrwałość. Bo jakbym tak miała oceniać ten filtr po kilku pierwszych tygodniach (a może i nawet miesiącach) i ktoś by mnie spytał co o nim sądzę, to wtedy zjechałabym go z góry na dół. Teraz, z perspektywy czasu, wydaje mi się naprawdę dobrym produktem. Niestety z filtrami jest tak - i to raczej nie tylko ja tak odczuwam - że nie da się być w 100% zadowolonym i trzeba w którymś aspekcie iść na kompromis. A to bieli, jak nie bieli to się roluje, jak nie roluje to świeci...
Medal za wytrwałość należy mi się głównie dlatego, że pomimo początkowych kiepskich wrażeń zużyłam krem do samego końca, a ma on - uwaga uwaga - aż 80 ml! Prawie dwa razy więcej niż standardowe kremy do twarzy z filtrem. Używałam go tylko na twarz, więc tym bardziej posłużył mi na naprawdę długo. Skusiła mnie marka, jakość produktu i obietnica wysokiej ochrony. Duża pojemność wydała mi się również sporym plusem, bo filtry staram się nakładać obficie, aby uzyskać pełen zakres ochrony. Opakowanie z pompką jest bardzo higieniczne i świetnie działa do samego końca.
Krem jest bezzapachowy i ma gęstą konsystencję, ale ładnie się rozprowadza, nie jest suchy w dotyku, ale kremowy i bogaty. No i cóż - krem trochę bieli, po posmarowaniu skóra nabiera nieco kredowego odcienia. Na początku może to zniechęcać, ale zalecam dać mu szansę, bo to krem z tych, które po chwili dość ładnie stapiają się ze skórą. Ja po aplikacji kremu zawsze dawałam mu te 15-20 minut i dopiero nakładałam makijaż. Po tym czasie początkowa biel naprawdę ustępowała. Nie powiem, żeby idealnie się stopiła, ale znacznie traciła na sile i twarz tylko nieznacznie była jaśniejsza. Potem, po nałożeniu makijażu, zupełnie nie było widać tego efektu bielenia.
Produkt Avene dobrze chroni przed słońcem, wnika w skórę i się jej trzyma. Jeśli chodzi o wykończenie to ech... niestety jest bardzo kapryśny i trzeba znaleźć na niego sposób. Zawsze przed kremem używam serum i lekkiego kremu nawilżającego. Gdy po nałożeniu ich miałam w miarę matową twarz, ewentualnie delikatnie aksamitną, to niestety - filtr zachowywał się fatalnie. Rolowanie, przy wmasowywaniu go aż wiórki się z niego robiły, mazał się po skórze, próby przykrycia tego makijażem sprawiały, że wyglądało to jeszcze gorzej. Jak w miarę udało się go nałożyć, to niestety w świetle dziennym twarz wyglądała fatalnie - sucha, z rozwarstwionym kremem, szybko warząca się. Próbowałam różnych kombinacji i w końcu udało mi się znaleźć sposób! Na mojej mieszanej (w kierunku suchej) cerze krem świetnie się sprawdzał jak nakładałam wcześniej serum z olejkowym wykończeniem, zostawiające na skórze poślizg i połysk. Na takim podkładzie krem świetnie się rozprowadzał - jednolicie, bez rolowania, wręcz idealnie. Oczywiście coś za coś, więc takie połączenie niestety oznaczało jedno - mocno świecąca, tłusta skóra. Nie przepadam za tym, ale łatwiej mi zmatowić skórę sypkim pudrem i wyglądało to po prostu znacznie lepiej niż odchodzący, rozwarstwiony krem na twarzy. Także polecam wypróbować różne warianty i nie skreślać kremu od razu na wstępie. Zresztą potem z lekkim makijażem i zmatowiony pudrem dobrze wyglądał, dając efekt delikatnego połysku, naturalnego glow.
Jeszcze jeden drobny minus - krem odrobinę wchodzi w zmarszczki i nierówności na skórze, np. pod oczami, przy nosie. Ja odczekiwałam chwilę i potem jeszcze raz delikatnie wklepywałam i wyrównywałam go w tych newralgicznych miejscach. Czy polecam krem? I tak, i nie. Nie jestem jeszcze wielkim ekspertem jeśli chodzi o kremy z filtrem, ale nauczyłam się trochę iść z nimi na kompromisy. Krem Avene na pewno jest w porządku, ale rynek preparatów z filtrami się tak rozwija, że czuje potrzebę próbować innych, aż znajdę ten, który będzie bliski ideału. Na pewno warto go wypróbować, chociaż trzeba się od razu przygotować na lekkie bielenie i błysk skóry.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie