Nabla Secret Eyeshadow Palette Paleta cieni do powiek

Świetna paletka, cienie są piękne, mają wyraziste kolory. Błyski są spoko, jak nałoży się dwa/trzy razy to dadzą piękny efekt. Z wcześniejszym użyciem bazy, cienie utrzymują się bardzo długo (bez problemu cały dzień), nie rolują, a mam tłustą powiekę. Kolor "fantasize" osypuje mi się, reszta nie. Szczególnie przypadł mi do gustu błysk "play hard", po prostu piękny. Super paletka na codzienny makijaż, ale ma także kilka bardziej wyrazistych kolorów, jeśli ktoś chce dodać trochę barwy na powiekę.

Coraz bardziej lubię eksperymentowac z makijażem, więc nic dziwnego, że właśnie ta paleta wpadła jakiś czas temu w moje ręce :) Do zakupu zachęciła mnie szeroka gama kolorystyczna jaką charakteryzuje się ta paletka. Znajdują się tutaj zarówno matowe cienie, ale też bardziej satynowe i te połyskujące oraz metaliczne. Mamy tutaj zarówno jaśniejsze kolory (szkoda tylko, że tak mało:( ) Są brązy, w kilku odcieniach, jest złoto. Jest też zieleń w metalicznym wydaniu i odcienie niebieskiego, oraz na końcu czarny cień, więc na prawdę można poszaleć! Ogólnie paletę tę oceniam jak najbardziej na plus. Nie jestem profesjonalistką, a tymi cieniami pracuje mi się bardzo dobrze. Cienie mają na prawdę świetną pigmentację, raczej nie osypują się podczas aplikacji (jedynie te z większymi drobinkami lekko). Poszczególne kolory róznią się formułą, ale ogólnie są dosyć miękkie i bez problemu się blendują. Za pomocą tej paletki można wykonać dzienny, bardziej stonowany makijaż , ale też bardziej szalony, wieczorowy. Odejmuję gwiazdkę, za małą ilość jasnych kolorów (bardzo brakuje mi jasnego, matowego beżu) oraz za trwałość. Co prawda nie jest najgorsza, ale mogłoby być lepiej. Pod koniec dnia zauważam, ze cienie zbierają się nieco w załamaniach i wyglądają nierównomiernie (jakby częściowo znikały z powieki). Nie rzuca sie to mocno w oczy, ale liczyłam na trochę lepsza wytrzymałość. Mimo wszystko warto wypróbować. Opakowanie bardzo ładne, z piękną grafiką przyciąga uwagę.

Kupiłam paletkę, ze względu na jej kolorystkę. Bardzo ładne, różnorodne kolory cieni. Można nią stworzyć niezwykle makijaże. Nie mam problemu w pracy z matami, ładnie sie blendują, nie tworzą plam. No i nie osypują się. Co prawda trzeba uważać z ciemnymi błyskami (no ale zawierają brokat, więc im to wybaczam). Cień Promise jest masełkowaty, a inny np. Play Hard jest juz suchy z większymi drobinami brokatu i trzeba przy nim uważać. Każdy cień ma inną formułę i trzeba nauczyć się z nimi pracować. Ogólnie polecam. Jednak odejmuję gwiazdkę za brak jasnego cienia (przez to nie mogę zabrać paletki w podróż, bo nie jest dla mnie samowystarczalna). Opakowanie jest przepiękne i wyrzymałe. Lusterko w zestawie jest solidne.

Nie byłam przekonana do tej palety i sama raczej bym jej nie kupiła. Kolory powtarzalne - na pierwszy rzut oka, kompozycja nie porywa. Całkiem niedawno paletka trafiła do moich zbiorów i okazała się całkiem przyjemna. Moje ulubione kolory to Contigo - przejściowy brąz w bardzo twarzowym odcieniu nude. Jest to połączenie brązu z domieszką różu, daje efekt bardzo naturalny, choć na co dzień unikam różu na oku. Tu jest naprawdę idealnie wyważony odcień neutralny, który na oku daje piękny kontur i ladnie wtapia się w powiekę. Kolejny hit to Hypersensual, coś pięknego. Odcień półprzejrzysty z miedziano-różowymi drobinkami, dający duochromowy efekt. Taka mgiełka, idealna do dziennego makijażu. W wewnętrzny kącik leci I promise. Jest to uniwersalny rozjaśniacz, pasujący do ciepłych i chłodnych makijaży. Zwykle używam też ciemnego brązu Mea Culpa i nie mam do niego zastrzeżeń. Mamy też trochę zieleni, tu szału nie ma jeśli chodzi o pracę, metaliczna zieleń nieco wytraca się do brudu, jest za mało metaliczna. Pozostałe odcienie są ok, klasyczne odcienie urozmaicone kilkoma bardziej szalonymi. Paletą można wykonać naprawdę różnorodne makijaże. Jest coś nudziakowego, różowego, trochę zieleni, szaroniebieski błysk, można pokombinować. Jeśli chodzi o jakość, z cienami pracuje się bez zarzutu. Nie ma problemów z aplikacją. Noszą się bardzo dobrze, nie zauważyłam, żeby wypełzły czy zbierały się w załamaniach. Nie osypują się, pigment jest solidny. Być może nie znajdziemy tu oślepiających blysków, ale nie jestem ich fanką, na tyle, aby musiały być w każdej palecie. Poza tym błyski mają kilka wykończeń, drobinkowe, metaliczne, duochromowe. Paleta sprawdzi się też na wyjazdy, bo jest bardzo kompletna (przydałby się jedynie matowy beż). Bardzo ją polubiłam i ostatnio katuję non stop. Idealnie sprawdza się do makijażu do pracy. W promocji można ją upolować za 130 zł.

Bardzo długo chodziłam za tą paletą, ponieważ mega podobała mi się kolorystyka cieni- miała wszystkiego po trochę. W końcu skończyło się na tym, że dostałam ją w prezencie i cała magia jakoś zniknęła. Najwyraźniej jakość cieni Nabli nie robi na mnie większego wrażenia. Maty są jedynie ok, ale nie zwalają z nóg. Te błyszczące cienie też nie mają "tego czegoś"- ot jedynie zwykłe perły. Najbardziej chyba zawiodłam się Rosemary i Fantasize- liczyłam na coś z wykopem a tutaj efekt jest przeciętny. Nie mówię, że nie da się używać tej palety, bo oczywiście, że się da i nawet można ją bardzo lubić. Ja niestety przez to, że mam inne lepsze cienie, po tą praktycznie nie sięgam. Na rynku można spokojnie znaleźć lepsze palety w niższej cenie. Czego nie mogę jej odmówić to absolutnie obłędne opakowanie! Nie wiem kto im robi grafiki, ale zdecydowanie pozostałe marki powinny brać z nich przykład.

To moja ulubiona paleta, ale ma swoje wady. Zacznijmy od opakowania - Nabla wie jak zachwycić! Świetna grafika, wizualnie produkt sam zachęca do użytkowania, wewnątrz lusterko bardzo dobrej jakości. Niestety po kilku miesiącach codziennego użytkowania kartonowe opakowanie jest w opłakanym stanie, porozklejalo się w kilku miejscach, musiałam je ratować taśmą klejąca. Za taką cenę oczekiwałabym lepszej jakości.. Przejdźmy jednak do meritum: w palecie mamy zarówno maty, cienie foliowe, lekkie topery - mnóstwo wykończeń. Nie używam żadnej bazy, stosuje tylko korektor do wyrównania kolorytu powieki. Moim zdaniem maty są nierówne w jakości, niektóre są naprawdę świetnie napigmentowane i praca z nimi to sama przyjemność, inne np. cień Giulietta (wiązałam z nim spore nadzieje bo to unikatowy kolor) to jedno wielkie rozczarowanie: cień, pomimo wielokrotnego dokładania jest mało widoczny, kredowy i znika z powieki po kilku godzinach. Cienie błyszczące trzymają za to wysoki poziom. Dają wielowymiarowy, niebanalny efekt. Myślę, ze paleta ma jednak więcej plusów niż minusów. Dzięki tej palecie mamy szerokie spectrum możliwości: możemy nią wykonać delikatne makijaże na codzień, ale wyczarujemy nią głębokie i intensywnr makijaże na wielkie wyjścia.

Moim zdaniem nie jest to najlepsza paleta, ale jest godna polecenia. Da się nią stworzyć piękne makijaże. Duochromy, metaliki i maty mają cudne kolory. Niestety osypują się i przy pracy pigment się wytrąca co jednak da się uratować. Na promce na cocolicie złapałam za 90zł

Uwielbiam tę paletę Nabli. Prezentuje się ona bardzo ładnie - jest kartonowa, ma lusterko, i zgina się do końca, czyli jest bardzo poręczna i dokładnie taka jak lubię. Wbrew pozorom paleta ta jest idealna do codziennego makijażu i można nią stworzyć wiele różnych looków. Myślę, że nadaje się również dla osób, które rozpoczynają przygodę z makijażem, bo cienie świetnie się blendują. Oczywiście nie można się przyczepić również do poziomu napigmentowania. Ciemne i metaliczne kolory mogą się osypywać, ale to raczej normalne. Moje ulubione kolory to pastelowy róż Giulietta, piękny brązowy nudziaczek Contigo i niepotarzalny Hypersensual. Myślę, że inwestycja w tą paletę bardzo się opłaca.

Nabla słucha swoich fanów. W Poison Garden brakowało nam zieleni, zatem w Secret je dostaliśmy (i są piękne!). Jakościowo paletka moim zdaniem na tym samym poziomie, co Poison Garden - czyli naprawdę wysokim. Nie korzystam za bardzo z zawartych w palecie różowych cieni, bo po prostu nie lubię tego koloru, przetestowałam je tylko w kilku lookach na sobie i na innych. Z tą paletką pracuje się bezproblemowo, wszystko pięknie się blenduje, błyski odpowiednio mocne, maty milutkie. Lekko się osypują, ale dla mnie to żaden problem.

CHARAKTERYSTYKA OGÓLNA: Włoska Nabla ostro zaszalała i wypuściła na rynek kolejną paletkę cieni, która wizualnie stanowi kontynuację poprzedniej Poison Garden zarówno jeśli chodzi o szatę graficzną samego opakowania, jak i kolory cieni. Fani <Trującego Ogrodu> mogą odnaleźć w Secret Eyeshadow Palette to, co stanowiło niedosyt z poprzedniej paletki. Dzięki <Sekretnej Palecie> możemy stworzyć zarówno nudziakowe propozycje dla oka, jak i skandaliczne, sekretnie kuszące i fantazyjne makijaże. OPAKOWANIE: Kartnik okraszony tajemniczym i teksturowanym designem hipnotyzująco czerwonych kwiatów, wijących się złotych węży, gwiazd, owadów, muszli i słońca oraz szmaragdowymi kroplai, który skrywa na jednej połówce cienie, a na drugiej pokaźnej wielkości i dobrej jakości lustro. CIENIE: W Secret Eyeshadow Palette znajdziemy 15 cieni o matowej, satynowej, metalicznej, duochromowej i krystalicznej formule: * Aesthetic - orzechowy-nude * Contigo - średni różowy-beż * Big Experience - szkarłatna czerwień z duochromową fuksją oraz elektrycznym pomarańczowym połyskiem * Giulietta - średni pastelowy róż * Romeo - brąz z różowym podtonem oraz miedziano-czerwonym połyskiem * Play Hard - morsko zielony duochrom z limonkowo-szmaragdowymi drobinkami * Rosemary - leśna zieleń z duochromowym szmaragdowym blaskiem * Addiction - głęboki niebieski * Fantasize - jeansowy niebieski z duochromowym ciepłym złotem oraz drobinkami czerwieni * Mea Culpa - głęboki ciepły brąz * I Promise - jasny szampański róż * Hypersensual - trichrom z brzoskwiniowymi, bursztynowymi i różowymi drobinkami * Ghibli - solony karmel * Creation Crown - głębokie barokowe złoto * Nablack - głęboka czerń OPINIA: Nabla Cosmetics to włoska i niezależna marka, która lubi rozpieszczać swoich klientów kosmetykami wysokiej jakości. Czy tak też jest z najnowszą Secret Eyeshadow Palette, skoro po włoskie produkty uwielbiają sięgać najlepsi wizażyści? I tu się proszę Państwa ukazuje skrzętnie skrywany sekret. Osoby, które nie lubią purchawkowego osypu cieni, a już na pewno nie w paletach Nabli, mogą być wielce zaskoczone i zniesmaczone, gdyż kilka cieni z tej palety przejawia właśnie takie właściwości – szczególnie Contigo i Play Hard. Osyp cieni to jednak za mało by szybko zdetronizować najnowszą paletę z piedestału. Bardzo trudnymi we współpracy cieniami jest Mea Culpa oraz Addiction, które uwielbiają wręcz gubić pigment, a nawet tworzyć nieestetyczne plamy niezależnie od ilości, czy sposobu nałożenia go na powiekę. Próżno w tym przypadku winić bazę pod cienie lub jej brak, bo niezależnie od produktu nałożonego wcześniej na powiekę, cienie nie chcą dobrze współpracować. Kolejnym trudnym do nałożenia i zbudowania cieniem jest Fantasize o wydawałoby się masełkowej konsystencji. Niestety, zbyt delikatnie nałożony nie daje pozytywnego efektu, a nałożony w nadmiarze potrafi zrobić ciężką i nieestetycznie wyglądającą i rolującą się plamę, którą bardzo ciężko później scalić z innymi odcieniami. PODSUMOWANIE: Wielkie aspiracje i jeszcze większe nadzieje związane z paletą Nabli zostały zniszczone i pogrzebane wraz z towarzyszącymi jej nerwami, a niekiedy łzami. Cienie nie wytrzymują całego dnia na powiece, lubią się zbierać w załamania powieki, robić plamy, momentalnie gubić pigment, a nawet znikać! Mimo licznych prób oswojenia i zaprzyjaźnienia się z cieniami, utwierdzam się w przekonaniu, że wywaliłam pieniądze w błoto. Cienie absolutnie nie chcą ze sobą współgrać i nie ma na nie złotego środka pod postacią bazy, czy sposobu nakładania. Choć sama gama kolorystyczna jest dla mnie istnym cacuchem i pocieszeniem dla oka, niestety jakość cieni pozostawia wiele i to wiele do życzenia. Największe sekretne kłamstwo i najboleśniejsze rozczarowanie związane z marką Nabla i tym samym z najbardziej wyczekiwaną i odżałowaną profesjonalną paletą cieni do oczu, jakie kiedykolwiek musiałam przeżyć w kosmetycznym świecie.