Al-Rehab Nebras EDP 

Jeżeli istnieje kategoria comfort food (jedzenie pocieszające), to Nebras spokojnie może uchodzić za comfort perfume - używanie ich staje się sposobem na pocieszenie i wejście w pozytywny stan emocjonalny. Zazwyczaj stosuję je wieczorem na nadgarstki - mają niesamowite działanie terapeutyczne, odstresowujące, relaksujące. Sam zapach nie jest mega orientalny - nie ma tu demonicznych, rzucających na kolana oudów, wnętrz india shopów (choć oczywiście to arabski zapach, a więc jest delikatny oud i pokrewieństwo z kadzidełkami). Wyczuwam też coś podobnego do skoncentrowanego kremu Nivea. Jest tona mocarnego kwiecia - jaśminu, róży i drzewa sandałowego. Przypomina klasyki z dawnych lat 70,80, wczesnych 90 typu Boudoir VW czy Organza Givenchy. Dziś wśród wielu nowości trudno znaleźć tak ,,zawiesiste” zapachy na półkach sieciowych perfumerii. Dodam jeszcze, że mam dość eklektyczny gust perfumeryjny i przez większą część roku niezbyt odnajduję się w duszących, kwiatowych klimatach, które często przytłaczają i niestety też mogą postarzać (moje dwa hity w tej kategorii to Chanel No 5 L'Eau oraz Tom Ford Tobacco Vanille). Tutaj akurat mocarne kwiaty są przełamane cytrusową świeżością i tworzą niesamowicie wręcz optymistyczną mieszankę. Zapachy od Al-Rehab są raczej uniseksowe, w tym jednak przypadku trudno mi sobie wyobrazić mężczyznę (oczywiście kwestia gustu, dla mnie jest to zapach totalnie niemęski). Dość słodki, ale dzięki cytrusom nabiera elegancji. Jest wyczuwalny dla otoczenia, nie należy przesadzać z aplikacją. Oceniam wersję w olejku roll-on 3 ml - niedawno odnalazłam resztkę kupioną 2-3 lata temu. Zapach z gatunku ,,pachnie lepiej, niż kosztuje”. Niby retro, ale jest bardzo uniwersalny, nie przytłacza, a poprawia nastrój.

Perfumy te kupiłam namówiona przez jedną ze sprzedawczyń mobilnych ;) po opisie zapachu miał być to idealny zapach dla mnie - tak jednak nie było. Mój błąd, że wzięłam je w ciemno... Zapach jest bardzo ciężki, w stylu "indyjskiego". Zdecydowanie przeważają w nim kwiaty. Nie wyczuwam ani grama limonki. Mam wrażenie, że w ciągu dnia ten zapach "nie pracuje" i jak pachnie z fiolki, tak utrzymuje się cały dzień. A trwały jest niesamowicie - jedno psiknięcie starcza na cały dzień, a ubrania pachną nim jeszcze długo. O gustach się nie dyskutuje, ale jestem przekonana, że zapach znajdzie swoich zwolenników. Ja niestety do nich nie należę - za mocno, za ciężko i za mało oryginalnie.

Nebras to chyba jednen z najpopularniejszych zapachów tej arabskiej marki, porównywany do niestety nieznanego mi Boudoir i widzę, że też do nielubianej przeze mnie Glorii, ale ja żadnego podobieństwa nie czuję. Nebras to całe naręcza kwiatów. Dość ciężkich, z których nie potrafię rozróżnić żadnego. Są wymieszane, choć z pewnością jest tu jaśmin, gardenia, róża. Kwiaty leżą na wyraźnym pudrowym podbiciu i to jest bardzo interesujące, ponieważ to nie typowy ´´puderek´´, nie ma też w nim nic fiołkowego. Dla mnie tak pachną dobrej jakości kosmetyki do makijażu w tym właśnie pudry, tak pachnie elegancka Kobieta przez duże K. Kompozycja jest mocna, wyczuwalna, choć nie powiedziałabym,że przez kilkanaście godzin ani po prysznicu i koniecznie trzeba ją przetestować przed zakupem, ponieważ od takiej orgii kwiatów i pudru może rozboleć głowa co niestety du mnie miało miejsce. Niewątpliwie ciekawy zapach, który nosi się z przyjemnością szczególnie w zimne dni. Dla poszykujących czegoś bardzo kobiecego w kwiatowo-pudrowych klimatach rzecz warta poznania!