Liu Jo Lovely U EDP 

Zapach jest cukierkowy, przesłodzony, kwiatowy, pudrowy i duszący. W tych cenach w jakich teraz jest, czyli 200 zł wzwyż to istny dramat. Pachnie jak słodkie perfumy za 20 zł. Absolutnie zapach jest prosty, płytki i nie ma w sobie głębi, czy przenikających się nut zapachowych. Mam wrażenie, że są tak słodko duszące, że sama się nimi zaraz uduszę. Flakonik według mnie brzydki, do czasów ich skończenia perfumy stoją zamknięte w szafce. Sam kształt flakonika, który jest biały ze złotym atomizerem byłby ładny, ale ten dziwny kształt dużego czerwonego trapeza jako nakrętka nadaje im takiego kiczowatego funky looku sprzed kilkudziesięciu lat, ale w złym guście. Nic ładnego. Zawieszka dołączona do perfum też wątpliwej urody i dość głośna.

propozycja od Liu Jo skusiła mnie przede wszystkim swoją niską ceną na Notino. to był kolejny zakup w ciemno i w sumie zapachowo całkiem trafiony, mimo iż to totalny słodziak, a ja wolę zapachy kwiatowe. zgodnie z tym, co zostało już tutaj napisane - ten zapach, butelka kojarzą się z cukierkowymi perfumami dla małych dziewczynek - kompletnie nie pasują do marki Liu Jo. mimo to skończyłam całą buteleczkę. co do samej butelki, to mnie jakoś specjalnie nie urzekła. mam wręcz wrażenie, że wygląda tanio. zawieszony na niej brelok można potraktować docelowo jako przywieszkę, jednak nie dla dorosłych kobiet - oddam siostrzenicy… zapach tak, jak wspomniałam - słodki, cukierkowy - nie czuję tu kwiatów w ogóle, na upartego jakieś mega słodkie owoce. trwałość niestety bardzo słaba… czuję je jedynie po aplikacji i jeszcze chwilę później. tym bardziej jestem rozczarowana, ponieważ to woda perfumowana. to takie perfumy typu kupić, zużyć i zapomnieć.

Na wstępie zaznaczę, że oceniam tylko z perspektywy próbki otrzymanej jako dodatek do zakupów. Próbka starczyła na 3x. Ten zapach to dla mnie...tandeta. Pierwsze skojarzenie było właśnie takie: zapach dla dziewczynek z kategorii "Barbie lub Hanna Montana ", czyli koszmar, którego się nawet pozbyła z czasem w przedszkolu moja córka (ładne opakowanie, ale zawartość migrogenna). Tu jest podobnie. Czuje jarmarczne nuty mandarynki i róży, ale całość unurzana jest dla mnie w zgniłej truskawce. Naturalnie, że odczucie jest mocno subiektywne i możecie uważać inaczej, dla mnie jednak tak właśnie jest. Zapach się nie rozwija, jest płaski, duszący, ale nie "duszący" w dobrym tego słowa znaczeniu. Skojarzenie jakie przywodzi: sfermentowane owoce, które wylewam na siebie po odgonieniu muszek octówek. Zupełnie nie czuje tam toffi. DRAMAT. Trwałość: dość dobra. NIESTETY.

Perfumy z początku świeże kwiatowo-owocowe i z pozoru dość standardowe, po chwili pokazują swoją drugą naturę trochę słodką, ciepłą, odrobinę przypomina mi wtedy Chloe (moze to róża i frezja w składzie?). Ciekawy zapach,ktory spodoba się paniom lubiącym świeże,ale jednoczesnie trochę slodkie i eleganckie perfumy. Jesli chodzi o trwałość,przy pierwszym użyciu,gdy użyłam ich w duzej ilości,po 12h na ubraniu zapach byl lekko wyczywalny.

Perfum ten dostałam jako gratis w postaci próbki przy okazji zakupów w Rossmanie. Od pierwszego powąchania i psikniecia zakochałam się w nim. Od razu zaczęłam szukać gdzie i za ile mogę go kupić, bo wiedziałam ,że muszę go mieć. Jest to piękny owocowy zapach, lekko słodki (ma w nucie zapachowej toffee) , ale za razem jest lekki, subtelny i kobiecy. Jeśli chodzi o utrzymanie to na ubraniach utrzymuje się kilka dni! Dla mnie to na prawdę bardzo dobry wynik. Na skórze, to w sumie dotąd dopóki się nie umyjemy :) chociaż i tak po kąpieli nadal jest wyczuwalna lekka nutka tego zapachu Opakowanie jest śliczne, szklane, solidne i przywieszką z błyskotką . Cudo, które zdecydowanie polecam każdej maniaczce owocowych zapachów!