Kocham peelingi do ciała w różnej formie: solne, cukrowe, kawowe i ze wszystkich staram się czerpać jak najwięcej korzyści dla ciała i zmysłów. Markę Cuccio poznałam stosunkowo niedawno i w moje ręce trafił peeling z solą morską, mlekiem i miodem. Co prawda częściej sięgam po peelingi cukrowe lub kawowe z uwagi na wrażliwą, skłonną do podrażnień skórę, to jednak w okresie poprawy jej stanu lubię zrobić sobie odskocznię i zafundować sobie solne złuszczanko. Uważam też, że sól fenomenalnie usuwa martwy naskórek i wygładza skórę, więc nie dziwne, że wiele osób za nimi przepada.
Na początek kilka słów na temat marki. Nie wiem czy Wy też tak macie, ale często zanim sięgnę po jakąś nową markę lubię sobie o niej co nieco poczytać (jak powstała, kto ją założył, jaką ma filozofię). Cuccio opisuje się jako 'amerykańska marka z włoską duszą'. Wymyślona w Toskanii, produkowana w USA marka kosmetyków do ciała i paznokci, która ceni sobie wysoką jakość swoich produktów. Skierowana do osób wymagających, lubiących organizować sobie domowe SPA oraz kochających moc składników pochodzenia naturalnego. Która z nas nie kocha domowego SPA, więc jak tylko dorwałam peeling w swoje ręce to użyłam go jeszcze tego samego wieczoru ;)
Zawartość zamknięta jest w plastikowym słoiczku o nietypowej pojemności 237g, przy czym cena to 49zł. Wiem, że jest jeszcze większe opakowanie, które cenowo bardziej się opłaca, bo w cenie 79zł mamy już pojemność 553ml. Ja moją sztukę otrzymałam w prezencie, ale jeśli będę miała okazję kupić go ponownie to sięgnę po większe opakowanie. Peeling pod nakrętką ma jeszcze dodatkowe zabezpieczenie z papieru, co zapobiega przypadkowemu wylaniu się olejowej zawartości.
Konsystencja peelingu po otwarciu jest zbita a olej oddziela się od soli, co jest zjawiskiem normalnym. W tej sytuacji wystarczy wziąć jakąś szpatułkę lub łyżkę i wymieszać sobie formuły a kiedy się połączą powinny stworzyć solną papkę w kolorze miodowo-czekoladowym. Zapach peelingu jest intensywnie miodowy i po prostu piękny <3 Nakładając go na ciało autentycznie ma się wrażenie jakby aplikowało się miód. Cała łazienka dzięki niemu pachnie słodko i apetycznie :)
Nie jest to peeling, który ma na tyle ostre drobinki, które zarumienią skórę. Są zauważalne i czuć, że pracujemy nimi na skórze, ale każdy zbyt energiczny ruch przyspiesza tylko rozpuszczanie się soli, dlatego jeśli ktoś lubi mocno zaczerwieniający od tarcia efekt to tutaj go nie uzyska. Tutaj sól ma za zadanie rozpuścić martwy naskórek i robi to bardzo dobrze, bo po użyciu skóra jest niesamowicie wygładzona i miękka w dotyku. Z drugiej strony pomimo rozpuszczania się soli na skórze peeling daje nam kilka chwil na to, aby zrobić mały masaż, bo ma też w sobie olejki (słonecznikowy, z pestek winogron, moreli, słodkich migdałów oraz avocado) i po całkowitym rozpuszczeniu się soli wychodzi cała olejkowa formuła, która tworzy na skórze przyjemną, odżywczą warstwę ochronną. Warstwa ta daje na skórze na tyle duży komfort, że nie trzeba już stosować balsamu. Nie jest też tłusta, dlatego po osuszeniu skóry ręcznikiem można od razu się ubrać bez obaw, że za chwilę koszulka przyklei nam się do pleców. Jako posiadaczka skóry atopowej doceniam każdy taki kosmetyk, który pozwoli mi odpuścić jeden wieczór smarowania się balsamem. Z drugiej jednak strony jestem bardziej narażona na podrażnienia spowodowane użyciem soli. Popełniłam raz ten błąd i użyłam peelingu na lekko zaczerwienioną skórę, bo wydawało mi się na tyle drobne to zaczerwienienie, że sądziłam, że go nie odczuję. Nie powinno mnie to zdziwić, ale jednak:D Odczułam to na tyle, że więcej nie powtórzyłam tego błędu:D Polecam więc stosowanie tego produktu (i wszystkich kosmetyków na bazie soli) wyłącznie na zdrową, jednolitą skórę (bez podrażnień, bo tylko je rozżarzymy). Oczywiście mam już swoje sposoby na pozbycie się dyskomfortu i uczucia pieczenia i szybko je wykorzystałam, ale Was przestrzegam - nie róbcie tego:) Ze skórą wrażliwą trzeba więc uważać, ale przy normalnej, na której sól nie robi specjalnego wrażenia - to może być naprawdę świetny kosmetyk. Może być też podwójnie dobry jeśli ktoś jest leniuszkiem w smarowaniu się balsamami, bo jak wspomniałam wyżej - to kosmetyk 2 w 1.
Wydajność jest tu zaskakująco dobra. Przy moim stosowaniu raz w tygodniu wystarczył mi na jakieś 7-8 użyć, przy czym zwracałam uwagę na stan skóry i odpuszczałam jeśli było z nią coś nie tak. Ogólnie z efektu po użyciu byłam bardzo zadowolona. Peeling ma bardzo przyjazny skład, który korzystnie wpływa nie tylko na skórę, ale i na nasze zmysły. Niestety jest dostępny w niewielu miejscach, ja widziałam go może 1-2 drogeriach internetowych i to zdecydowanie poprawiłabym. Niemniej, to na pewno nie ostatnie opakowanie kosmetyku tej marki, chętnie zapoznam się także z resztą asortymentu. Bardzo polecam :-)
Zalety:
- dobry, bogaty skład
- konsystencja solno-olejkowa, która przyjemnie rozprowadza się po skórze
- kiedy sól się rozpuści na skórze zostają olejki, które nie zostawiają tłustej, klejącej warstwy (i nie trzeba już stosować balsamu)
- dobrze złuszcza martwy naskórek
- po użyciu skóra jest gładka, miękka i zauważalnie odżywiona
- ma najpiękniejszy miodowy zapach jaki w życiu miałam w kosmetyku
Wady:
- może nie jest to wada samego produktu, ale osoby ze skórą wrażliwą powinny z nim uważać i pod żadnym pozorem nie stosować go na podrażnioną skórę
- słaba dostępność
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie