Yves Rocher Nouveau Genre EDP 

Nie sądziłam, że ta paczula mnie pokona, ale tak się stało. Cieszyłam się na nowy zapach mojej ulubionej firmy i kupiłam go krótko po premierze. Jest specyficzny, ale ja się takich zapachów nie boję. Jednak nastraja mnie smutno, nostalgicznie, otula jakąś melancholią... A nie zawsze mam ochotę tak się czuć, więc muszę uważać, gdy go używam. Obiektywnie jest to piękny zapach, świetny na jesień i zimę. Trwały, zostawia piękny woal za osobą go noszącą. Opakowanie skromne, charakterystyczne dla całej linii. Kakao i paczula pięknie się łączą - przynajmniej ja tak to czuję, ale to zapach nie dla każdego. Jednak osoby bardziej wymagające go docenią.

Perfumy zakupiłam niegdyś na allegro, jak zapach nie był jeszcze popularny. 30 ml za 35zł. Jestem szczęśliwa, że taki elegancki, nieco mroczny twór zagościł i u mnie. Perfumy kojarzą mi się z klimatem listopadowym. Są drzewne, nieco dymne, ale wyrafinowane i dobrze skomponowane. Mają w sobie ciepło, ale też nutkę nostalgii. Tworzą klimat zadumy i kontemplacji. Są naturalne i dobrze się je nosi. Trwałość ok 4 h. Świetna propozycja dla fanek i fanów klimatów drzewnych, nieoczywistych, nieco mrocznych. Perfumy są niby cięższe, ale wywarzone i z nutą świeżości. Szkoda, że zostały wycofane, bo to jedne z lepszych perfum na rynku w tej półce cenowej.

Tak jak w tytule recenzji- jeśli pragniesz choć przez chwilę poczuć klimat ekskluzywnej, niszowej perfumerii z horrendalnie drogimi, dziwacznymi i zaskakującymi zapachami, to powinniście sięgnąć po ten zapach :) Mówię- powinniście, a nie powinnaś, gdyż w mojej ocenie zapach najbardziej pasuje do zaklasyfikowania go do tych z rodziny unisex- a zatem dobrze będzie się czuć ubrana w niego babka z charakterem, lub odrobinę zniewieściały facet (bez obrazy). Zapach wybrzmiewa zdecydowanie drzewnie. Jednak nie jest to ciemny, ponury las, w którym czuć przede wszystkim wilgoć. To jest las w środku lata, po porannym ciepłym deszczu; oprócz mokrej, parującej od gorących promieni słonecznych kory drzewnej czuć tu dochodzący z oddali zapach łąki i otulający zapach wanilii, która stanowi piękne tło dla całej kompozycji. Na samym końcu świdruje gdzieś delikatna nuta dobrej jakości męskiej wody kolońskiej. Kompozycja jest naprawdę imponująca :)

Zapach Nouveau Genere skradł moje serce od pierwszego powąchania. Flakon jest bardzo minimalistyczny, osobiście wolę trochę bardziej ozdobne flakoniki, jednak zawartość zdecydowanie to wszystko rekompensuje. Zapach jest dla mnie ciepły, otulający i bardzo nieoczywisty. Myślę że idealnie sprawdził by się też jako zapach męski. Trwałość też uważam za bardzo zadowalająca, na skórze wyczuwam go prawie cały dzień, a na ubraniach czuje go nawet kilka dni. Uważam, że ta woda perfumowana jest aktualnie jedna z najbardziej wyjątkowych, które Yves Rocher ma w swojej ofercie.

Z roku na rok przekonuję się, że z wiekiem moja odwaga do perfumiarskich eksperymentów nie tylko nie maleje, ale wręcz wzrasta;-) Zapachy uważane niegdyś przeze mnie za intensywne i bezczelne dziś bardzo często odbieram jako dość poprawne "przyjemniaczki". Coraz częściej zmierzam również w kadzidlane, orientalne kierunki. Nouveau Genre to -podobno- zapach uniseks. Jedynym kryterium jego użycia jest dla mnie jednak co innego-gotowość do pójścia za instynktem,do złamania schematów i odwaga do wyrażania siebie bez obawy o opinie innych. Mówiąc szczerze, na pachnidło od Yves Rocher natknęłam się jednak dość przypadkowo. Malutka buteleczka 30 ml była po prostu dołączona jako próbka za 1 grosz do większego zamówienia, które złożyłam na stronie producenta. Pierwszy kontakt z ukrytą w minimalistycznej buteleczce kompozycją wywołał u mnie tylko jedną reakcję: "co za okropny zapach!". Odruchowo jednak zaaplikowałam jeden"psik" na nadgarstek i zajęłam się czymś w domu. Po pewnym czasie poczułam niesamowity, wręcz hipnotyzujący zapach. Był jednocześnie słodki i drzewny, ostry, drapieżny, ale też miękki- jak rozgrzany na słońcu grzbiet konia(oczywiście nie jego zapach;-). Muszę przyznać, że od dawna żaden zapach mnie tak bardzo nie zaintrygował. No i ...przepadłam z kretesem...Jest w nim coś bardzo pierwotnego, wręcz zwierzęcego. Nuty paczuli, białego piżma i bobu tonka wibrują na skórze jak jakaś dzika melodia wygrywana na drewnianym bębenku. Wybaczcie mi te specyficzne porównania, ale Nouveau Genre jest naprawdę dość nietuzinkowy w codziennej powodzi słodkich ulepków lub ozonowo-ziołowych świeżości. Na pewno dla osób zdecydowanych i pewnych siebie, bardziej cielisty niż woalkowy. Od dłuższego czasu to zapach, którego używam nawet w domu (oczywiście symbolicznie)-wtedy, kiedy chcę sobie poprawić humor, zrelaksować się. Niesamowicie otula i koi, a jednocześnie -dodaje energii, pewności siebie, ognia. Muszę przyznać, że ta propozycja od Yves Rocher nie pozostawi nikogo obojętnym i może wywołać tylko 2, skrajne reakcje- miłość lub nienawiść. U mnie wywołuje też błogość, to chyba znak, że powoli się starzeję;-) A tak zupełnie serio-zapach uważam za jedną z ciekawszych, choć trudnych i kontrowersyjnych propozycji od YR. W ciągu dnia zapach się rozwija i zmienia. Nie jest jednak odpowiedni na każdą okazję-rozmowa o pracę czy podpisanie ważnej umowy mogą odbyć się bez jego obecności. Podobnie jak spacer w upalny dzień czy rodzinne spotkanie. Ja go jednak naprawdę polubiłam-wyczuwa bicie mojego serca . Podczas dużych wyprzedaży nabyłam już pełnowymiarową butelkę (100 ml)perfumki ;staram się używać jej rozsądnie i nie na co dzień.Nouveau Genre polecam dla odważnych i otwartych na nowości nosów perfumiarskich;-)

O JAKIE TO JEST ŁADNE. To była moja pierwsza myśl po zetknięciu się z tym zapachem. Prosta fasolka tonka, elegancki, unisex zapach na codzień, na każdą okazję. PO TESTACH GLOBALNYCH stwierdzam, że przebił mojego faworyta marki - So Elixir, który teraz wydaje mi się zbyt drażniący i pazurzasty jak taki wściekły tygrys. A Nouveau Genre jest takim spokojnym tygrysem. Ma pazur, ale nie atakuje. Wręcz jest taki miękki, kojący, przyjemny. Im dłużej wącham tym więcej czuję "męskiego" zapachu, ale jednocześnie bije z tego takie ciepło i poczucie bezpieczeństwa, ale tak może też pachnieć pewna siebie, spełniona kobieta czy mama. Och, aż by się chciało wtulić w tę chmurkę!

Najlepszy zapach z nowej kolekcji Yves Rocher. Wspaniała paczula z pudrową bazą z fasoli tonki. Czuję w nich czekoladę i wanilię. Zapach ciepło-ostry, oryginalny i wyróżniający się tłumu. Trochę w klimacie Angle Muse Muglera. Zdecydowanie unisex.

Nie ukrywam, do zakupu skłoniły mnie porównania do nieodżałowanej Neonatury Cocoon. I owszem, już po pierwszym niuchnięciu przekonałam się, że te porównania były bardzo trafne. Na ile Nouveau Genre są podobne do Neonatury? ciężko mi teraz to stwierdzić, Cocoona miałam lata temu. Ale mój nos wyczuwa je jako bardzo podobne. Nie jestem ekspertem od opisu nut. Czuję paczulę, ale nie pokuszę się o opisywanie innych nut zapachowych. Oceniając globalnie, dla mnie to wyrazisty, zmysłowy, paczulowy, nieco kadzidłowy nawet zapach. Zdecydowanie nie jest uniwersalny, raczej nie oczaruje fanów delikatnych, wodnych, pudrowych, świeżych nut. Ma swój charakter, pięknie otula, dla mnie idealny na późną jesień i zimę. Choć ja odbieram go jako kobiecy, to potrafię go sobie wyobrazić i na mężczyźnie. Dość trwały, kilka godzin wytrzymuje, na ubraniach długo dłużej. Nie jest bardzo ogoniasty, nie rozwiaja się tez na mnie jakoś specjalnie. Flakon skromny, mi nie przeszkadza. Z przyjemnością zużyję swoją 30-stkę i z pewnością kupię go ponownie.

Historia tego zapachu jest przedziwna ,gdyż był on wyborem na slepo za 1 grosz dla klienta VIP .No to pomyślałam biorę .Przyj chała do mnie ...pierwsze wrażenie wizualne ....ok ładny prosty skromny kartonik ,flakon ot taki sobie nic specjalnego .Powachalam ....pierwsze wrażenie ....o mamo co to za stara babaaaaa???? ale po chwili cudowne nuty orientalno drzewne ,mocne ciężkie kadzidlowe perfumy. Byłam zachwycona ,gdyż lubię takie siekiery na co dzień .Uważam że zapach jest piękny dla kobiet odważnych ,pewnych siebie ,temperamentnych .Flakon kompletnie nie pasujący do tego typu perfum. Powinien być ciemny wg mnie i chociaż deko nawiązujący do nuty zapachowej i mocy jaka maja perfumy. Zapach bardzo długo się utrzymuje.Jak dla mnie bombaaaa .Dla mnie odpowiada i na dzień i na wieczór jak również na każdą porę roku .Podsumowując ...jak mylne moga być pierwsze wrażenia :)

Typowy mocniejszy zapach. Najlepiej sprawdzi się w jesiennej i zimowej porze roku. Zapach drzewny, ale delikatnie słodki i ciepły. Mógłby być zarówno dla kobiet i mężczyzn. Czuć paczulę, ale po chwili przeradza się to w typowe kadzidłowe nuty, by po chwili ocielić i nieco osłodzić zapach. Butelka minimalistyczna. Można też kupić w mniejszych pojemnościach, co uważam za spory plus. Cena spora.

Zapach otwiera się unisexowo bardzo jednoznaczną paczulą. Po kilkunastu minutach zaczynam czuć kolejną nutę, a akord paczuli i tonki robi wrażenie orientalne, kadzidlane nawet, a jednak słodkawe, grawitujące w kierunku skojarzeń z zapachami typowo damskimi, choć niejednoznacznie. Ta faza podoba mi się najbardziej i aż szkoda, że trwa tylko godzinę, może półtorej. Gdyby ten akord grał przynajmniej 3x dłużej, Nouveau Genre podbiłyby moje serce. Na koniec zostaje coś pomiędzy paczulą a wspomnieniem po tonce, co samo w sobie brzydkie nie jest, ale mi kojarzy się wyłącznie z innymi zapachami Yves Rocher. Tak samo w moim nosie zamykają się zapachy jak Comme une Evidence czy So Elixir. To nie jest złe skojarzenie, ale po prostu mam poczucie jakieś powtarzalności, generyczności, która mnie co do zasady zniechęca w zapachach. Flakon nieciekawy. Nie żebym oczekiwała jakiegoś baroku, ale tutaj toporne wykonanie psuje potencjalnie ciekawy minimalizm. Trwałość słaba (na mnie do 3 godzin), projekcja przeciętna. Zapłaciłam promocyjnie ok. 50 zł za 30 ml. Moim zdaniem to zapach elegancki w swojej wytrawnej prostocie. Osoby śledzące kreacje Yves Rocher powinny dać mu szansę, choćby w wersji 10 ml. Myślę, że lepiej będą się w nim czuły kobiety, choć mają w sobie coś zaczepnego i mężczyzna w takim zapachu na pewno by mnie zaintrygował. Niskie parametry użytkowe sprawiają, że raczej nie wrócę do Nouveau Genre, ale swoją trzydziestkę na pewno zużyję z przyjemnością.

Idealne dla wszystkich miłośniczek perfum o kadzidłowym zapachu. Niezwykle zmysłowe, niekoniecznie tylko dla kobiet, moim zdaniem są uniwersalne. Są dosyć ciężkie więc nie każdemu mogą się spodobać, zwłaszcza ludziom z otoczenia. Według mnie ich tajemniczość jest intrygująca, najchętniej wąchałabym je i wąchałabym, bardzo polecam kobietom w każdym wieku, które lubią nosić wyjątkowe nuty zapachowe.

Na Nouveau Genre ostrzyłam sobie zęby bo miał to być klon Coccona, i tak był zapowiadany. Duża kampania, opowieści przenoszone po forach i blogach o jego wyjątkowości, a zapachu do powąchania długo nie było w sklepach, To budowanie napięcia spowodowało że byłam zdesperowana do tego stopnia żeby kupić zapach w ciemno. Jednak na szczęście, szczęście nie dałam się aż tak oślepić zachwytom bezimiennych nicków, że dotrwałam do promocji, choć ciężkie to było bo marketing szeptany YR jednak ma dużo ust i dużo klawiatur;) Tylko krążyły opowieści jaki to wyjątkowy i możliwość kupna setuchny w sklepie za 249zł. Także no... Ale po chwili cudem objawiły się flaszeczki na alledrogo lekko użyte i w innych miejscach wielu, w cenach wręcz okazyjnych. Okazało się że tradycyjna forma kontrolowanych dziur w systemie sklepu wysyłkowego obrodziła wysypem na serwisach aukcyjnych tych perfum. Więc już gratka i kolejny z nowej serii Collection trafił w moje łapki z olx. I dobrze, bo jest to jedyny zapach z nowości tej serii, który jest na tyle wyjątkowy że przymykam oko na beznadziejny flakon. A przynajmniej staram się przymknąć. Zapach jest udany i noszalny od pierwszego niucha. Nie moge sie oprzec wrażeniu że jest to duże zapatrzenie na Coconka. Dla mnie decydowanie jest najbardziej udany. O ile w Cuir de Nuit kakao jest sypkie,, ale lekuchne bo i przez chwile podsypane, tak tu, w Nouveau Genre prezentuje się obficie i gra drugie skrzypce, zaraz po paczuli . Podoba mi się. Choc jest dość miarowy. Nalepsze dzieło z kolekcji Collection i nie dziwota że mojej ulubienicy Marii Salamange. Jedynie nie moge przeboleć tego ohydnego bazarowego flakonu bo kompletnie zawartość słodko -wytrawna, przyjemna i wibrująca, zupełnie nie pasuje do kształtu i kolorów opakowania No bbo design opakowań tej serii zdecydowanie nie cieszy oka... Cena regularna, to jakiś żałosny żart, więc szczęście że zapalone łowczynie kodów i dziur dbaja o podaż tych dóbr na portalach aukcyjnych:) :) Trwałość, o nieeebooo lepsza niz Cuir de Nuit . No i kompozycja należy do mniej rozwodnionych. Prawdopodobnie upoluję kolejną flaszkę, i mam nadzieję że zmienią te bazarowe flakony i następna będzie już w mniej odstraszającym szkle.