Green Pharmacy Odżywczy balsam do ust SPF 10 `Miód i wanilia` 

Chociaż jak dla mnie liderem wśród balsamów do ust jest carmex, czasami mam ochotę od niego odpocząć. Jak wiadomo carmexy są specyficzne, pozostawiają taką lekko gumową powłokę, dodatkowo chłodzą. Ostatnio zimą naprzemiennie stosowałam carmexa i ten balsam od Green Pharmacy i mogę stwierdzić, że oba są bardzo dobre. Balsam od Green Pharmacy bardzo przyjemnie się aplikuje. Powiedziałabym, że jest nawet taki delikatnie masełkowaty. Cudownie pachnie, bardzo apetycznie i naturalnie. Usta od razu stają się mięciutkie i odżywione, komfort absolutnie przywrócony. Balsam jest bardzo lekki, nic nie szczypie, nic nie mrowi. Jednak aplikację trzeba powtarzać co 2-3 godziny, aby zachować optymalny komfort. W moim przypadku carmex wystarczy, że stosowałam raz na 5 godzin, chyba, że go wcześniej starłam np. podczas jedzenia. Może nie masz tak skłonnych do wysuszenia ust to nie będzie to aż tak często konieczne :)

Dorzuciłam ten balsam do zamówienia internetowego, w myśl zasady, że lepiej zapłacić za jakiś drobiazg niż wysyłkę ;) Kosztował mnie kilka złotych i skusił zapachem wanilii, którą kocham. I za te kilka złotych dostajemy naprawdę przyjemną pomadkę, z chęcią wypróbuje inne warianty. Ta recenzowana jest dosyć gęsta i woskowa, w typie pomadek, które lubię-czyli tych cięższych, wyczuwalnych na ustach, jak np. klasyczna niebieska Bebe(mój KWC w kategorii sztyftów). Dobrze się nakłada na usta, nie jest tępa i twarda. Green Pharmacy świetnie sprawdzi się do ochrony przed wszelkimi niekorzystnymi czynnikami typu wiatr, suche powietrze czy mróz. Ja go używam jako ochronnego balsamu w pracy, gdzie mam suche powietrze i klimatyzację, które szybko wysuszają delikatny naskórek ust i muszę je czymś na szybko maznąć. W tej roli spisuje się świetnie, wspaniale otula i zmiękcza. Nie spodziewałam się po tej pomadce spektakularnych właściwości pielęgnacyjnych, ale jednak miło się zaskoczyłam-produkt przynosi ulgę, koi i łagodzi spierzchnięcia oraz delikatne spękania, delikatnie nawilża. Nie jest to głęboka regeneracja niczym słoiczek Tisane, ale jednak ulga i komfort są odczuwalne-daje sobie radę nawet z ustami wysuszonymi mocno matową szminką ;) Pachnie takim woskowym kokosem, mi się ten zapach bardzo podoba. W liceum miałam jakąś tanią pomadkę z kiosku, która tak pachniała i ten zapach budzi we mnie miłe, sentymentalne wspomnienia :) Opakowanie małe, bardzo wytrzymałe-noszę w kieszeni fartucha, zdarza mi się opierać bokiem o szafkę i już kilka pomadek przegrało z tym wyzwaniem. Opakowanie tej z Green Pharmacy zniesie wszystko. Niestety dosyć luźno skuwka trzyma się reszty opakowania, przez co często się otwiera i brudzi dookoła wylotu. Aczkolwiek za taką cenę i dobrą zawartość to jestem w stanie wybaczyć ten mankament.

Obecnie ten balsam jest towarzyszem moich spacerów, stąd zdjęcie w wiosennej scenerii ;-) Posiada filtr 10, więc idealnie nadaje się na teraz. Sam produkt zamknięty jest w standardowym opakowaniu, nie jest to mój ulubiony rodzaj, nasadka się często wyrabia i nie zamyka tak jak powinna. Na razie jednak jest ok, mechanizm też działa gładko. Balsam jest koloru białego, bezsmakowy, o bardzo subtelnym zapachu wanilii (miodu tam nie czuję), na ustach właściwie niewyczuwalnym. Przyjemnie, miękko się rozprowadza. Po zastosowaniu usta ładnie się błyszczą, ale ten efekt nie utrzymuje się zbyt długo. Produkt szybko się wchłania, co świadczy o jego odżywczych właściwościach, może jednak podkreślać przez to suche skórki. Niestety trzeba stosunkowo często powtarzać aplikację. Plus za skład. Obecnie są liczne oleje z głównym rycynowym na czele, a składniki parafinowe na dalszym planie sprawiają, że nie jest to typowa tania pomadka mimo iż kosztowała ok. 5 zł. Niemniej jednak nie wiem czy zdecyduję się ponownie, jestem uzależniona od słodkich w posmaku, owocowo pachnących produktów typu chapstick lub blistex.