Nina Ricci Nina Rose EDT 

Bardzo lubię zapachy Niny Ricci. Kojarzą mi się z młodością, beztroską i szczęściem. Jeśli kolor różowy miałby swój osobisty aromat, to z pewnością pachniałby wypustami od Ricci. Ale nie jest to ròz infantylny, ale taki bardziej szlachetny, elegancki, pudrowy...;P Nina Rose otwiera się musująco. Zaraz po psiknięciu ją na na nadgarstek czuję gazowaną, orzeźwiającą, cytrusową oranżadę. Po jakimś czasie wrażenie to znika ,a do nozdrzy dociera woń białych kwiatòw. Jaśmin odgrywa w nich swoją rolę ,aczkolwiek jest podany w bardzo łagodny dla zmysłu powonienia sposób. Pod koniec trwania zapachu ( a nie jest on jakiś super trwały) całość przybiera mocno mydlanego, kwiatowego charakteru . Słodycz jest tu delikatna, wyważona, a nuty mydlane i chłód kwiecia grają w recenzowanej wodzie te główne skrzypce. O ile całość 'brzmi' naprawdę przyjemnie, tak parametry oraz trwałość zapachu pozostawiają niestety trochę do życzenia.

Zaskoczenie. Spodziewalam sie jakiegos nieskomplikowanego rozowiaka, dostalam elegancki, wywazony zapach. Nina Rose EDT to trudna do rozgyzienia mieszanka owocow i kwiatow. Jest tu bergamotka, jest lekko niedojrzala cytyna, jest nuta pomaranczy i jasmin. Calosc nie jest inwazyjna, ale pachnie wyraziscie i zdecydowanie. Zakochalam sie w tej dyskretnej, owocowej elegancji Niny Rose EDT i bedzie to kolejna jabluszkowa "Nina", ktora bede musiala sobie sprawic ;-)).