Action Peel-off Glitter Mask Brokatowa maseczka do twarzy

Maseczkę dostałam w prezencie, a darowanemu koniowi się podobno w zęby nie zagląda. Użyłam jej wczoraj i w sumie nie wiem co mam o niej sądzić. Maseczka jest gumowata i gęsta, jak ją otworzyłam i zobaczyłam jej konsystencję, to poszłam do łazienki szukać pędzla żeby ją rozprowadzić. Dosłownie z minutę mnie nie było a ona zdążyła jeszcze bardziej zgęstnieć i zacząć zastygać już w otwartym opakowaniu. Rozprowadzanie było przez to dość ciężkie. Na twarzy maseczka wygląda ładnie, ja miałam akurat wersję złotą. Zasycha na twarzy bardzo szybko. Wg opakowania można ją ściągnąć po 15 minutach ale ja spokojnie bym ją zdjęła gdzieś po 8-10, ale to może też kwestia tego, że dużo w tej maseczce chodziłam po mieszkaniu i "pęd powietrza" który generowałam ją szybciej wysuszył ;) Ściąganie tej maseczki było dramatycznie ciężkie. Czułam, że razem z maseczką odrywają się wszystkie moje włoski na twarzy. Zeszła w jednym kawałku, ale takie suche paseczki zostały gdzieś przy linii włosów i na linii szczęki i musiałam je skrobać osobno. Jak już myślałam, że ściągnęłam całość, nagle na mojej twarzy pokazało się kilka takich "placków" jakby zadchła tam jeszcze jedna warstwa maseczki, albo to była już moja odchodząca skóra (?). To było jeszcze cięższe do ściągnięcia, musiałam sobie pomóc szczoteczką soniczną a finalnie szczotką do szczotkowania ciała na sucho (!). Buzia po maseczce była odświeżona, czysta ale też ściągnięta, więc musiałam zastosować na noc mocne nawilżające kosmetyki. Finalnie mam mieszane uczucia. Maseczka trochę mi zasuszyła trzy ropne wulkany, które pojawiły mi się przed okresem, ładnie oczyściła buzię, ale nie wiem czy to efekt był wart tej męki przy nakładaniu jej i zdejmowaniu.

Kilka saszetek w jaskrawym pudełku z tanią grafiką, przeładowanym informacjami. Zapach chemiczny, trochę ostry, drażniący. Maseczka w formie żelu, gęstego, lepiącego z brokatowymi gwiazdkami, dosyć mocno szorującymi po skórze; bardzo tępo się ją aplikuje. Ciężko ją zmyć z dłoni, lepiej nakładać ją silikonowym pędzelkiem do masek. Miejscowo zasycha w około 15 minut, niestety moich policzkach i przy żuchwie trwa to nawet do 40 minut. Przy ściąganiu strzępi się, fragmenty przy granicy nakładania nie chcą się odrywać. Po ściągnięciu skóra jest oczyszczona, dodatkowo podrażniona, ściągnięta. Gwiazdki i brokat spowodowały u mnie mikrouszkodzenia skóry widoczne poprzez coś co wygląda jak czerwone mini piegi.

Dostałam te maseczki w prezencie od koleżanki, sama raczej bym ich sobie nie kupiła, bo jakoś nie przekonują mnie zakupy kosmetyków w sklepach typu Action, Tedi itp. W kartonowym różowym opakowaniu były 4 szt maseczek. Jak dla mnie opakowanie było takie trochę dziecinne, w sam raz dla młodszych nastolatek. Maseczki były takie gumowo-żelowe, ciągnące się. Miały różowy kolor i były przezroczyste. W maseczce zatopione były drobinki brokatu i plastikowe gwiazdki. I właściwie to głównie do tych gwiazdek muszę się przyczepić, bo drapały cerę. Gdy nałożyłam maseczkę miałam ochotę od razu się jej pozbyć z twarzy, bo tak mnie irytowały te gwiazdki. Coś poszło ewidentnie nie tak, bo miałam już kiedyś podobną maseczkę kupioną w Rossmannie i nie było takie problemu. Nie zauważyłam żadnego działania maseczki, ani pozytywnego, ani negatywnego. Niestety średnio można ją nazwać peel-off, bo ściąganie jej w ten sposób kompletnie mi nie szło, a maseczka odrywała się w bardzo małych kawałkach. Ja ją po prostu zmywałam przy użyciu rękawicy z Glov.

W szale zakupowym w tanim sklepie, komplet tych maseczek wylądował w moim koszyku. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie co ja kupiłam. APLIKACJA: Ze względu na duże kawałki brokatu oraz gwiazdek aplikacja sprawia nieprzyjemność. Ich ostre końce wbijają się w opuszki palców, a następnie w cerę podczas aplikacji kosmetyku na twarz. Sama konsystencja maseczki jest bardzo gęsta przez co dodatkowo trudno się ją rozprowadza. Zmywanie jej także nie należy do najprzyjemniejszych, kawałki brokatu na ubraniu czy we włosach znajdowałam jeszcze długo po jej usunięciu. DZIAŁANIE: Używanie maseczki nie należy do najprzyjemniejszych ze względu na efekt ściągnięcia cery. Nie zauważyłam złuszczenia czy oczyszczenia.

Maseczkę dostałam w prezencie. Maseczki (4) znajdują się w kartonowym pudełku. Na opakowaniu dominuje kolor różowy, który jednak pasuje do zawartości saszetek, i nie razi jakoś mocno w oczy. Maseczka ma ciągnącą, żelową konsystencję, która po jakimś czasie zastyga na skórze twarzy. Znajdują się w niej różowe drobinki oraz brokat, które nadają jej bardzo interesującego wyglądu. Zapach - bardzo nieprzyjemny, taki wręcz chemiczny, który powoduje, że nie masz ochoty nakładać jej na skórę twarzy. Użycie maseczki: pomijając nieprzyjemny zapach, zaraz po nałożeniu maseczki czuć bardzo nieprzyjemne pieczenie nosa oraz oczu i ich łzawienie. Ogólnie wyczynem jest doczekanie momentu zastygnięcia produktu - bo wtedy już nie podrażnia. Drobinki, które znajdują się w masce są bardzo nieprzyjemne dla skóry - wbijają się, kłują. Użycie tego produktu było dla mnie bardzo problematyczne, bardziej sprawiało problemy i dyskomfort. Po 20 min. ściągnęłam maseczkę - to akurat było bezproblemowe. Ładnie odkleiła się od skóry w całości, zostało kilka drobinek przy okolicy skóry włosów, które w miarę sprawnie usunęłam. Efekty po użyciu: zgodnie z obietnicą producenta maseczka ładnie oczyściła skórę twarzy. Podsumowanie: nie polecam tej maseczki. Już sam zapach powoduje, że ma się wątpliwości czy aby na pewno chcę ten produkt nałożyć na skórę. Aplikacja jest bardzo problematyczna i nieprzyjemna. Sam efekt oczyszczenia skóry można uzyskać innymi produktami, które nie budzą wątpliwości podczas ich używania. Z całego opakowania zużyłam tylko 1 maseczkę i nie mam zamiaru do niego wracać.

Maseczka za niewielkie pieniądze. Cieszy oko wygląd opakowania jak i sama maseczka wygląda dosyć ciekawie. W opakowaniu mamy 4 saszetki z maseczką. Produkt jak wcześniej wspomniałam przyciąga oko i zachęca wyglądem do tego, żeby go kupić. Jednak odradzam. W pierwszej chwili wydaje się, że zapach jest znośny i przyjemny, jednak za chwilę drażni nos, a i szczypie w oczy po nałożeniu. Maseczka jest gęsta, szybko zasycha, nakładając ją czuć te gwiazdki, które drapią. Wygląda ładnie. Ale tylko wygląda. Ściąga się ją z twarzy nawet sprawnie, chociaż pozostawia brokat na twarzy. Mocno wysuszyła moją skórę. Nie podoba mi się. Sam wygląd maseczki to jedyny plus tego produktu.

Maski zakupiłam przy okazji zakupów w action.Spodziewalam się delikatnego brokatu,takich drobnych drobinek natomiast po otwarciu ukazały mi się wielkie gwiazdy jakimi moje dziecko dekoruje laurki i inne prace plastyczne.Myslac jednak o tym ze będę je recenzować nałożyłam ja na twarz.Zastyga w takim samym czasie jak inne peel offy,nakłada się ja trochę dziwnie przez fakt tych gwiazd które czuć i które są trochę kłujące.Sciaganie nie stanowi większego problemu wiec i efekt oczyszczania jest kiepski.Wysuszenia nie zauważyłam.Zapach znośny choć przyznać musze ze zmysłu węchu nie mamjakieogs wytężonego.Chyba oddam ja córce,może do dekorowania jej się przyda.

Maseczki (a właściwie wszystkie kosmetyki z Actiona) są szalenie tanie, więc aż żal nie przetestować. Oczywiście na te skusiłam się ze względu na ich wygląd. Lubię maseczki peel off, choć czasem irytuje mnie czas, w jakim zastygają. Te nie są odmienne - czas zastygania nie jest ani dłuższy, ani krótszy niż jakichkolwiek innych, ok. 15-20 minut, w problematycznych miejscach może trochę dłużej. Działanie raczej słabe - twarz była nieco oczyszczona i wygładzona (jak po użyciu każdej maseczki peel off), ale i trochę przesuszona.

Maskę (a w zasadzie maseczki) kupiłam podczas mojego pobytu w Niderlandach. Jej największym plusem jest to jak wygląda, cała reszta wypada już znacznie gorzej... Produkt znajduje się w kartonowym, różowym opakowaniu z grafiką twarzy pokrytej maseczką. Część opakowania jest metaliczno-różowa, a część brokatwo-różowa. W środku kartonowego opakowania znajdziemy 4 saszetki z maseczkami. Każda z saszetek ma ciemnoróżowy kolor i taką samą grafikę z twarzą jak na kartonowym opakowaniu. Samo opakowanie dość mocno rzuca się w oczy i zachęca do zakupu. Maseczka ma półtransparentny, różowy kolor, naprawdę gęstą, klejącą konsystencję (taką ciągnącą się) i znajdują się w niej holograficzne, brokatowe drobinki przedstawiające gwiazdki i kropki. Kiedy nałożymy ją na twarz - maseczka pięknie się błyszczy i zdecydowanie cieszy oko. Niestety jej zapach jest tak mocno odrzucający, że nakładanie jej na twarz jest męczące. Maseczka tak mocno machnie alkoholem, że aż szczypie w oczy. I to nie alkoholem 40% tylko powiedziałabym takim 80% połączonym ze zmywaczem do paznokci... Coś okropnego. Produkt zdejmuje się z twarzy dość dobrze, choć mam wrażenie, że ma problemy z zasychaniem w niektórych miejscach. Skóra po użyciu wręcz błaga o krem - jest przesuszona, pokazują się wszystkie suche skórki i jest zaczerwieniona w niektórych miejscach. Dodatkowo odczuwam nieprzyjemne ściągnięcie na twarzy. Jestem posiadaczką suchej skóry, więc takie ściągnięcie sprawia mi okropny dyskomfort. Mam wrażenie, że jest to produkt, który kupuje się tylko dla efektów wizualnych. Tylko pytanie - po co? Podsumowując - na pewno nie kupię ponownie. To jest po prostu tragedia.