Sattva Ayurveda Brahmi Powder Brahmi w proszku

Odkąd zaczęłam stosować zioła na włosy, ich kondycja uległa znacznej poprawie. Od razu zauważyłam mniejszy puch, choć wiadomo, że po zmyciu błotka trzeba się trochę nagimnastykować z suchością (która ostatecznie mija). Poza tym wyglądają po prostu zdrowiej. No i to cudne działanie na skórę głowy - na co komu sztuczne peelingi, jak zmielone liście brahmi/neem/tulsi to cudowne peelingujące dobro. Opakowanie Jak w przypadku praktycznie każdego rodzaju ziół od Sattvy - są one zamknięte w jednej torebce. Nigdy nie przestanę na to narzekać:D nie zliczę, ile razy rozsypałam proszek i zmarnowałam go. Wierzcie mi, ze zmycie go/wytrzepanie nie jest takie proste. Polecam otwierać je ostrożnie i z wyczuciem. Poza tym etykieta torebki jest ładna, napisy są zrozumiałe, graficznie wszystko przypada mi do gustu. No i jest eko. To cenię bardzo. Zmielenie ziół Brahmi jest bardzo dobrze zmielone. Proszek jest drobny, koloru brązowego, pachnie lekko, niemęcząco - dopiero po połączeniu go z wodą da sie wyczuć nuty typowej ziemi, taki specyficzny. Ale ja jestem juz przyzwyczajona do takich aromatów :) Działanie i zmywanie Brahmi stosowałam jak dotąd solo jako zwykłą maskę nakładaną na skórę głowy i długość włosów oraz jako dodatek do henny. W obu przypadkach sprawdziło mi się świetnie, choć ciut lepsze efekty osiągałam po Tulsi. Skóra głowy dostawała kopa, świeżość włosów ewidentnie była wydłużona. Poza tym bardzo polubiłam efekt odbicia włosów od nasady, były leciutkie. Po zmyciu zauważam lekki przesusz, ale następnego dnia ten efekt znika. Włosy są ewidentnie gładsze, odżywione i mniej się puszą. Wiadomo, ze zmycie błotka nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy, poza tym łatwo można ubrudzić nim łazienkę, ale ostatecznie radzę sobie z tym całkiem nieźle i robię płukanki w misce. Wiem, że sam proces nakładania brahmi na włosy nie należy do najprzyjemniejszych, ale efekt po regularnym stosowaniu ziół są zniewalające. Na pewno są warte wysiłku. Warto je wypróbować.

Brahmi cudownie nabłyszcza włosy( chyba najbardziej z wszystkich ziół jakie stosowałam) oraz znacząco poprawia ich kondycję. Można go stosować samodzielnie lub jako zioło koordynujące razem z henną. W proporcji pół na pół może lekko ochłodzić kolor zupełnie jak amla. Zmielone zioło ma lekko brązowawy kolor który nie powinien barwić włosów na żaden konkretny kolor

proszek ma specyficzny zapach po zalaniu wodą (takie smierdzące błotko), co może trochę zniechecać. Najlepiej nakłądać go na mokre włosy, bo wtedy łatwiej położyć go również na skórze głowy. Po nałożeniu ziół włosy robią się sztywne, kiepsko się go nakłada. Błotkowy zapach utrzymuje sie na włosach nawet po użyciu pachnącej odżywki (anwen nawilżający bez nawet go nie pokonał). Mi to bardzo nie przeszkadza, ale ostrzegam :) Co do działania, to mam wrażenie że faktycznie poprawia kondycję włosów. Jestem już po całym opakowaniu (robiłam maske raz w tygodniu) i myślę że do tego proszku wrócę. Wlosy są lekkie, wygladzone i bardziej lśnią. Zioła jak to zioła delikatnie wysuszają wiec po 20 minutach takiej błotkowej maski nakladam mocno nawilżającą odżywkę/maskę. Proszek jest tani i jedna saszetka starcza mniej więcej na 4 użycia (mam mało włosów)