Soraya Plante, Hydrolat lawendowy do twarzy 

Hydrolat zamknięty w małej, plastikowej buteleczce z kolorową naklejką. Sam kosmetyk jest przezroczysty, trzeba go wylewać na wacik (ewentualnie przelać do butelki z atomizerem). Zapach jest ładny, nie podrażnia twarzy, odświeża ją. Jakiegoś super działania nie zauważyłam, ot taki sobie odświeżacz ;) Nie szkodzi, można go wypróbować. Na plus polska firma i skład.

Hydrolaty marki Soraya z serii Plante zachwyciły mnie zapachami. Lawendowy naprawdę pięknie, intensywnie pachnie lawendą, ale nie jest to zapach sztuczny, czy zbyt mocny. Na dodatek te składy! Toż to prawdziwe hydrolaty, nie jakaś woda. Widać ich działanie na skórze. Lawendowy ładnie odświeżał i łagodził cerę. Do tego świetnie się nadawał do łączenia z glinką, czy spiruliną. Niestety wszystkie hydrolaty z tej serii mają tylko 90 ml pojemności i kończą się w mgnieniu oka. Fajnie, że te małe buteleczki można zabrać ze sobą w podróż, ale mnie osobiście szlag jasny trafił jak skończyły mi się wszystkie trzy (i promocja na nie), gdzie niestety cena regularna za tak małą pojemność nie jest niska (według mnie). Mimo wszystko polecam wypróbować na własnej skórze.

Kosmetyki Soraya Plante niesamowicie mnie zachwyciły, mam już kilka swoich ulubieńców z tej linii i chętnie sięgam po kolejne produkty których jeszcze nie przetestowałam, cała seria jest fenomenalna! Natomiast hydrolat lawendowy nie do końca mnie przekonał. Skład jest bardzo naturalny i bezpieczny, jednak nie jest to zwykła woda lawendowa, a moim zdaniem w zupełności by wystarczyła i reszta składników jest dla mnie po prostu zbędna. Pojemność hydrolatu wynosi jedynie 90ml i kosztuje przy tym aż 20 zł - dla mnie jest to zdecydowanie zbyt wysoka cena za taką pojemność, przy używaniu tego produktu 2 razy dziennie wystarczył mi tylko na 2 tygodnie. Zapach jest bardzo przyjemny, kosmetyk nie podrażnia skóry, pięknie ją nabłyszcza, koi i odświeża. Ogólnie jest to dobry produkt, ale nie powalił mnie ani nie oczarował. Jest bardzo niewydajny, zdecydowanie zbyt drogi, a skład - mimo że dobry i bezpieczny - posiada zbędne substancje. Istnieje wiele innych hydrolatów, które są tańsze i mają zdecydowanie większą pojemność i są po prostu lepsze. Na promocji jeszcze można się na niego skusić, ale ja nawet na promocji już po niego raczej nie sięgnę :)

Hydrolat lawendowy to zdecydowanie jeden z moich ulubionych hydrolatów. Ten marki Soraya z serii Plante szczególnie przypadł mi do gustu:) Jakie są zalety tego kosmetyku? + Ma 99% składników pochodzenia naturalnego; + Naprawdę jest hydrolatem (prawdziwe wody kwiatowe mają w składzie INCI nazwę odpowiedniego kwiatu + końcówkę "flower water" lub "distillate"; + Ma pozytywne działanie na cerę - odświeżające, łagodzące, antyseptyczne, antyoksydacyjne i przeciwzapalne; + Ma przyjemny, uspokajający i kojący zmysły zapach (o ile oczywiście ktoś lubi lawendę); + Zastępuje tonik i może być z powodzeniem stosowany jako składnik kosmetyków DIY; + Ma niską cenę - do kupienia za około 14 zł np. na promocji w Rossmannie. Jakie widzę minusy w tym produkcie? - Jego pojemność to tylko 90 ml - naprawdę bardzo szybko się kończy i nad tym ubolewam najbardziej; - Osoby skłonne do alergii powinny uważać na tego typu produkty - wody kwiatowe powstają w procesie destylacji kwiatów (jako efekt uboczny pozyskiwania olejków eterycznych) i uczulenie na kwiat = uczulenie na hydrolat.

Jest to mój pierwszy hydrolat, a dostałam go w prezencie więc postanowiłam spróbować. Mam cerę mieszaną i nie byłam pewna czy taki produkt będzie dobrze działał na moją skórę. Jednak okazało się, że moje obawy były bezpodstawne. Hydrolat zamknięty jest w przeźroczystej buteleczce z białym zamykaniem na klik. I co do tego zamykania mam małe zastrzeżenia bo podczas aplikacji na wacik dosyć dużo się go leje, gdyby był spryskiwacz pewnie byłoby to bardziej wydajne rozwiązanie. Ponadto na opakowaniu jest pasek z kwiatami. Sam hydrolat jest oczywiście przeźroczysty. Zapach jest ładny, trochę spodziewałam się więcej lawendy ale jest ok. Produkt stosowałam codziennie rano i wieczorem na oczyszczoną skórę twarzy, szyi i dekoltu. Wystarczyło mi go na 2 tygodnie takiego stosowania,ponieważ opakowanie ma tylko 90 ml. Jeżeli chodzi o działanie to bardzo mi się spodobało. Skóra była bardzo dobrze oczyszczona, szczególnie z nadmiaru sebum, co mnie bardzo ucieszyło. Ponadto tonik dobrze wycisza i koi. Skóra mimo że dobrze napięta to jednak nie była wysuszona. Muszę przyznać, że była bardzo gładka i delikatna. Poza tym skóra była bardzo dobrze przygotowana na przyjęcie innych kosmetyków pielęgnacyjnych. Hydrolat lawendowy uważam za bardzo dobry debiut w mojej codziennej pielęgnacji. Nie uczulił mnie ani nie spowodował żadnych podrażnień. Odejmuję mu jednak jedną gwiazdkę za małe opakowanie i słabą wydajność.

Jest to zarówno pierwszy zakupiony przeze mnie hydrolat jak i pierwszy produkt od firmy Soraya. Natknęłam się na ów produkt w Rossmannie więc postanowiłam wypróbować. Producent obiecuje oczyszczenie i kojenie. Objętość dosyć mała bo tylko 90 ml a za cenę 20 zł. Mimo wszystko z tego co wyszukałam jako tako jest to normalna kwota jak za taki produkt (ceny zwykle 10-25 zł). Hydrolat ma za zadanie głównie nawilżać. Rzeczywiście nawilża i ładnie napina skórę ale to pierwsze bez efektu "wow". Wchłania się w skórę w ekspresowym tempie. Na pewno wyrównuje koloryt skóry co jest na plus. No i jeszcze zapach. Jak dla mnie zapach lawendy działa bardzo odprężająco więc to także na plus. Ogólnie polecam.