Inglot Inspired by Komunikatywnie Strawberry Delight Eyeshadow Palette Paleta cieni

Paletka wyglądała obiecująco w internecie. Przyznaję, że kupiłam ją na pierwszej promocji od razu po dodaniu jej przez Hebe. Rzadko robię spontaniczne zakupy, a tak było w tym przypadku bo została wrzucona tylko jedna recenzja na yt. Pomyślałam, że nawet jeśli produkt się nie sprawdzi, to lżej przełknąć 35 niż 50 zł. Mam cienie Inglota, służą mi już kilka lat i nic się z nimi złego nie dzieje, nie podrażniają mi oczu, a mam je bardzo wrażliwe. Jakieś zaufanie mam do marki. Natomiast nie jestem zadowolona z obecnej kolekcji. Owszem, opakowanie jest ładne, ma oryginalne zamknięcie. Nie mogę wyjąć cieni z pudełka, aczkolwiek mi to nie przeszkadza. Same cienie są suche i bledną w ciągu dnia. Czasami robią dziury. Cienie metaliczne - złoto i fioleto - róż są bardzo ładne. Niestety oprócz bazy potrzebują też dodatkowej bazy pod pigmenty, żeby wydobyć kolor i by jako tako się utrzymywały. Pozostałe cienie mają chłodne tony. Maty trudno się rozcierają, trzeba je dokładać i uważać, by nie zrobiły plamy. Najgorzej zachowują się na samym korektorze albo na bazie pod pigmenty. Zdjęcia w internecie są przekłamane. Kolory w tej palecie są po prostu sine i tak też wychodzą na oku, na mojej karnacji. Z jednej strony nie chcę nazwać tej palety beznadziejną, ale z drugiej jest problematyczna i nie sięgam po nią z chęcią. Wiem też, że cienie nie utrzymają się długo, a kolory nie upiększają za bardzo. Mam też swoje osobiste zdanie o marce Inglot. Nie kupię od nich więcej żadnych cieni, uważam, że firma zatrzymała się kilka kroków w stosunku do tego co proponują inne firmy na rynku.