Przyzwoity skład, ale ciężko domowa makijaż.
W Lidlu bywam bardzo sporadycznie także rzadko goszczą u mnie kosmetyki marki Cien, ale kiedy już tam zajrzę to zawsze coś tam wpadnie do koszyka. Jakiś czas temu dorwałam na promocji akurat ten płyn micelarny. Zamiast 10 zł zapłaciłam wówczas 5 zł za butelkę o pojemności 200 ml i pewnie gdyby nie ta promocja to pewnie bym nie sięgnął po ten produkt. Zachęciła mnie przede wszystkim obecność aktywnego węgla i fakt, że docelowo produkt jest przeznaczony do cery normalnej i mieszanej, a taką właśnie posiadam. Także zapraszam do lektury jak płyn sprawdził się w praktyce.
Na wstępie jeszcze zaznaczę, że moja cera jest mieszana, 30+. Strefa T wręcz kocha się świecić za to policzki lubią przesuszać i bądź tu człowieku mądry... Trądziku nie doświadczyłam, ale rozszerzone i zablokowane pory, zaskórniki już tak, czasem wyskoczy jakiś nieprzyjaciel i na koniec piegi.
Opakowanie to przeźroczysta plastikowa butelka o pojemności 200 ml. Jak dla mnie super bo łatwo kontrolować pozostałą ilość płynu, a dodatkowo taka pojemność chroni przed znużenie no i zawsze zajmuje mniej miejsca. Zamknięcie w formie zakręcanego, dużego korka, który dobrze chroni przed wylaniem. Miejsce, w którym jest otwór, jest delikatnie wypukłe, a jego średnica w sam raz, aby wygodnie, bezproblemowo dozować odpowiednią ilość płynu. Szata graficzna prosta, raczej nie ozdobi specjalnie naszej łazienkowej półki, elegancji, luksusu tutaj nie znajdziemy. Ot na białym tle jakieś czarne mazidło, ale wygląda spójnie. W górnej części etykiety nazwa marki oraz jej logo, a poniżej nazwa produktu z głównymi cechami produktu. Płyn micelarny jest bezzapachowy za co wrażliwcy pewnie by go pochwalili, ja jednak lubię pachnące kosmetyki bo zawsze to umila aplikację. Standardowo ma konsystencję płynną, jak woda, ale da się zauważyć czarne drobinki więc przed użyciem należy go wstrząsnąć. Nie pieni się i jest barwy UWAGA czarnej. Nie trzeba się jednak obawiać bo na twarzy nie pozostawia ani odrobiny koloru.
Płynu używałam zazwyczaj codziennie jako pierwszy krok wieczornej pielęgnacji. Służył mi do wstępnego demakijażu, potem poprawiałam żelem, tonikiem i na końcu krem. Nasączałam nim wacik i przemywałam całą twarz oraz zamknięte oczy jak instruuje nas producent ;) Ogólnie z jego działania byłam średnio zadowolona, chociaż cudów też nie oczekiwałam. Na kolana mnie nie powalił. Już wyjaśniam dlaczego. Przede wszystkim słabo spisuje się podczas demakijażu. Zdecydowanie więcej musiałam go zużyć (a co za tym idzie także wacik ów) niż innych płynów, aby oczyścić twarz (na czym cierpi wydajność), a i tak kiedy czasem pominęłam etap żelu to tonik jeszcze sporo zbierał podkładu i zanieczyszczeń. Jak można się domyśleć jeszcze gorzej było z tuszem. Co prawda nie używam wodoodpornej wersji, ale dwie warstwy są już dla tego płynu nie lada wyzwaniem i pomimo dłuższego przytrzymanie wacika na oczach ciężko mu szło rozpuszczanie tuszu. Szukając plusów to skóra po nim nie lepiła się, nie była ściągnięta czy nieprzyjemnie napięta, bez nadmiaru sebum, pozostawiał po sobie efekt ładnego matu, a pory były ładnie zwężone. Co ważne płyn nie podrażnił ani nie uczulił mnie, chociaż muszę przyznać, że takie reakcje rzadko u mnie występują.
To na co chciałam jeszcze zwrócić uwagę to skład. Nie jest za długi, a składniki pielęgnujące
takie jak wyciąg z herbaty czy węgiel, pantenol znajdują się na przyzwoitym miejscu. Nie znajdziemy SLS (mamy za to bezpieczny decyl glucoside) i jak już wspomniałam komponentów zapachowych. Doskonale jednak nie jest bo występuje butylene glycol, który może zatykać pory, podrażniać i przenosić w głąb skóry toksyny z otoczenia, ale jest to jeden składnik do którego można mieć zastrzeżenie.
Zalety:
- Przyzwoity skład
- Nie lepi się
- Pozostawia matową skórę
Wady:
- Niska wydajność
- Ciężko radzi sobie z usuwaniem makijażu
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie