Christian Louboutin Velvet Matte Lip Colour Aksamitna pomadka matowa

Nie wiem od czego zacząć, bo ta pomadka jest porostu wyjątkowa. Samo pudełko już emanuje luksusem, ale kiedy je otwierasz, wyłania się prawdziwy klejnot. W czarnym pięknym pudełeczku na czerwonym zamszu wysłania nam się złota pomadka w kształcie eliksiru z koroną, a do tego dołączony piękny koronkowy łańcuszek by móc nosić pomadkę jako biżuterię. Samo opakowanie pomadki jest cięższe niż moje np. ulubione Chanel, które również uważałam że odbiega od standardu. Jako biżuteria wygląda również efektownie, Christian Louboutin jest znany jako projektant który lubi dodawać blasku swoim projektom, w tym przypadku jest to subtelne ale efektowne. Kolor, który posiadam to Rococotte, piękny różowo-czerwony z matowym wykończeniem. Rokoko to w rzeczywistości spokojny kolor, ale nadal się wyróżnia. Posiadam jasną karnację a rococotte idealnie pasuje do niej, wyróżnia w naturalny sposób moje usta. Bardzo dobrze i równomiernie się rozprowadza, wysycha z fantastycznym, matowym wykończeniem. Co do trwałości nie wyróżnia się niczym od mojej Chanel, czyli efekt jest zadowalający bo wystarcza jedna aplikacja by pokryć całe usta i utrzymać je w tej samej kondycji przez cały dzień, nie obawiając się przekąsek miedzy czasie. Czy pomadka jest warta swojej ceny, wydaje mi się że tak, każdy szczegół opakowania jest przemyślany by prezentował się efektownie, nie tylko na naszych ustach ale również jako biżuteria (już nie mogę się doczekać Świąt kiedy będę mogła założyć ja do czerwonej sukienki). Pigmentacja jest bardzo nasycona, wystarczy jedna warstwa by pokryć idealnie nasze usta, utrzymuje się przez cały dzień, nie odnajdziemy odcisk na naszym ulubionym kubku z kawą, zdecydowanie moj nowy Hit

Na tę pomadkę czaiłam się dość długo, cen jest odstraszająca ;) ale w końcu pod wpływem chwili udało mi się ja kupić w mediolańskiej drogerii ;) Odradzam Wam zakupy przez internet na stronach innych niż producent lub bardzo zaufany butik, niestety ta szminka jest bardzo często podrabiana i sprzedawana we wcale niemałych cenach... Lepiej dopłacić i mieć pewność, że to oryginał. Pomadka występuje w kilku pięknych wersjach kolorystycznych, ja swój wybierałam dobrą godzinę. Ostatecznie zdecydowałam się na kolor Just Nothing - idealny kolor nude, załączam zdjęcie. Szminka ma idealna konsystencję, jest po prostu perfekcyjne, trochę mi przypomina pomadki z Charlotte Tilbury, ale nie ma aż takiego "poślizgu" jak Pillow Talk i lepiej się trzyma, u mnie potrafi wytrzymać cały dzień bez żadnych poprawek. Najważniejsze w tej pomadce jest jednak opakowanie, to absolutnie spektakularny gadżet i pozycja obowiązkowa dla miłośniczek marki. Jest mocne, metalowe, a jednocześnie bardzo wytrzymałe - nie obija się, nie ściera. Jest bardzo ciężkie i nie wiem czy nadaje się do noszenia na co dzień w torebce ;) ale na wielkie wyjścia już tak, na pewno zrobimy wrażenie. Ciekawostka, na górze jest małe kółeczko, tam była początkowo wstążka, ale docelowo chyba można sobie przerobić opakowanie na wisior :P Zakrętka sama w sobie jest plastikowa i w środku pomalowana charakterystyczną czerwoną farbą ;) Całość była zapakowana w czarne wyściełane pudełko, prezentowało się to absolutnie cudownie. Genialny pomysł na prezent dla kobiety, która ma już wszystko :) Nikt nie przejdzie obojętnie wobec takiego cacka :) Cena to około 84 EUR, w polskich drogeriach z luksusowymi kosmetykami widziałam je nieco drożej (ponad 400 zł)