Dziwna ale fajna.
Do Anwen mam stosunek ambiwalentny. Są kosmetyki, które lubię, a są i takie, których znieść nie mogę i choćby mi płacili, to bym nie używała.
Tej kuracji bardzo się bałam. Bo to proteiny w takiej mocno skoncentrowanej, trudnej formie. Długo nie mogłam się przemóc, by otworzyć pierwszą ampułkę. Ale gdy już otworzyłam (i przetrawiłam ten paskudny zapach) to poszło z górki i co dwa tygodnie robię moim włosom proteinową czesankę.
Bo ja stosuję te proteiny tak, że myje włosy, lekko odsączam w turbanie, potem wyczesuje, porcja po porcji, proteinową zawiesinę po czym suszę suszarką, czekam jakieś dwa kwadranse, spłukuję i kończę zabieg emolientową odżywką. Jest to jeden z czterech rekomendowanych sposobów użycia, dla mnie najlepszy (chociaż pozostałych trzech nie próbowałam, szczerze się przyznaję).
Po tym etapie czesania i suszenia włosy są, hmm, dziwne. Takie wiecie, sztywne i szorstkie. Ale już po spłukaniu, nałożeniu porządnej emolientowej odzywki i wysuszeniu jest magia. Ja suszę włosy wstępnie suszarką a potem dosuszam je nakładką szczotkową do suszarki (do dysonowego Airwrapa, jakby kto chciał zobaczyć, co to za cudo). I po takiej akcji moje włosy wyglądają jak milion dolarów, są sypkie, gładkie i lśniące (a naturalnie są kręcone, suche, lubiące się spuszyć zupełnie bez powodu). Efekt jak po keratynowym prostowaniu, tylko krótkotrwały (może nie tak krótko krótko, bo do dwóch tygodni mi się utrzymuje, but still to krócej, niż po porządnym zabiegu w salonie fryzjerskim). Magia.
Ale żeby nie było zbyt kolorowo, to odrzuca mnie konsystencja i zapach. Zapach jest odrażający - chociaż mój chłop mówki, że przesadzam, bo on go w ogóle nie czuje, ale dla mnie ten smrodek białka jest naprawdę odrzucający. Konsystencja jest wodnista, bardzo trudna, bo trzeba uważać, by nam się ta zawiesina po prostu nie przelała przez palce. Ten zapach, ta konsystencja... To wszystko jest takie meh meh meh...
Za to bardzo podoba mi się opakowanie - szklana buteleczka z ciemnego szkła, metalowa zakrętka. No śliczne to.
Cena, jak za 32 ml kosmetyku, wysoka. Ale zabieg robimy raz na dwa tygodnie, jedna ampułka kosztuje 12,50... No idzie to przecierpieć. Ja zaczęłam dziś drugie opakowanie, czyli zużyłam pięć ampułek. Gdybym to samo robiła u fryzjera, to zapłaciłabym ze trzy stówy za jeden zabieg. Trzysta! A nie 12 i pisiont groszów.
Podsumowując: no fajnie fajnie. Efekt jest sztos, warto przecierpieć wszelkie niedogodności by mieć włosy jak z topowego salonu fryzjerskiego od topowej fryzjerki czy topowego fryzjera. Bomba.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie