Pani Walewska Classic, Krem regenerujący 

Jestem fanką marki Pani Walewska , co widać chyba po ilości moich recenzji produktów tej marki (i nie, nie jestem pracownikiem Miraculum, nie mieszkam też w Krakowie). Moja opinia będzie zatem subiektywna, ale subiektywne są przecież wszystkie recenzje kosmetyków, prawda? Ja w każdym razie uważam, że właśnie kremy do twarzy Pani Walewska są dowodem na to, że świetna jakość nie musi iść w parze z wygórowaną ceną. Zatem po kolei. Opakowanie to typowy dla PW elegancki granatowy słoiczek ze złotą nakrętką, zapakowany dodatkowo w kartonik. Pięknie , naprawdę pięknie prezentuje się na łazienkowej półce (toaletki, póki co, jeszcze się nie dorobiłam). Konsystencja jest bardzo fajna- przypomina nieco śmietankę lub lody śmietankowe- jak kto woli. Doskonale się wchłania i nie pozostawia na skórze tłustej warstwy. Zapach to słynne (i kontrowersyjne dla niektórych) perfumy PW Classic w nieco subtelniejszej wersji, przełamane nutą kojarząco się mi nieco z kosmetykami Dove. W każdym razie zapach nie jest jakoś wybitnie intensywny (jak na przykład ma to miejsce w przypadku kremu do rąk tej marki) i mnie osobiście się podoba. Krem doskonale sprawdza się jako baza pod makijaż, ułatwia bowiem nakładanie podkładu. Świetny jest również jako krem na noc, gdyż po jego nałożeniu wieczorem możemy rano cieszyć się promienna, świeżo wyglądającą , wypoczętą skórą. Doskonale nawilża- choć ma dosyć lekką konsystencję sprawdza się nawet o tej porze roku i w niskich temperaturach. Spłyca zmarszczki, czyni je mniej widocznymi- tutaj efekty są podobne jak w przypadku dużo droższych kosmetyków. Moja ocena jest subiektywna oczywiście, ale dla mnie Pani Walewska to marka, z której my, Polki, możemy być jak najbardziej dumne.