Sephora Collection, Dragon Fruit Lip Scrub Scrub do ust `Smoczy owoc`

Peeling zakupiłam z myślą o tym, że szukałam od dłuższego czasu peelingu do ust w sztyfcie. Zapach jest dość sztuczny, syntetyczny, lecz osobiście mi nie przeszkadza. Produkt ma kolor jasnej maliny i taki też odcień pozostawia na ustach. Drobinki peelingujące są dość spore, dobrze działają, usta pozostają faktycznie wygładzone. Największe zażalenie mam do opakowania i samej konsystencji produktu, która mogłaby być bardziej zbita. Niestety produkt podczas używania oblepia dookoła opakowanie, kruszy się, co nie tylko wygląda brzydko, ale też utrudnia użytkowanie, dużo produktu pozostaje na ściankach. Uważam, że cenie o połowę niższej można znaleźć o wiele lepsze peelingi do ust.

Scrub ten dostałam jako gratis od Sephory już jakiś czas temu i w końcu nadeszła ta magiczna pora napisania o nim recenzji. Nie ukrywam, że użytkowanie tegoż kosmetyku szło mi dość opornie i w końcu połowę musiałam wyrzucić, mimo że bardzo nie lubię marnowania. Ale niestety tutaj stosowanie nie należało do najprzyjemniejszych. Produkt zamknięty jest w klasycznym opakowaniu sztyfcie, a kolor samego produktu jest podobny do barwy opakowania, czyli chyba najbliżej tutaj do odcienia malinowego. Pierwsze, co mnie uderzyło, to zapach. Taki niby trochę owocowy, ale jednak mocno syntetyczny, dla mnie osobiście w ogóle ta woń nie przyciąga, a wręcz odrzuca od aplikowania produktu na wargi. Podobne wrażenia mam odnośnie smaku - chemiczny i odpychający. Jeśli chodzi o konsystencję, przy rozsmarowywaniu na ustach nie są zbytnio wyczuwalne grudki czy inne drobinki o działaniu peelingującym, choć nie jest to też struktura idealnie gładka. Specyfik nie zmienia również barwy warg mimo tego, że ma kolor. Co do właściwości złuszczających - trzeba porządnie wysmarować wargi, żeby dostrzec, iż faktycznie coś się dzieje... Jednak ja robiłam to bardzo niechętnie ze względu na "walory" zapachowo-smakowe, które mnie tak skutecznie zniechęcały. Poza tym niezbyt mi się podobało, że po zastosowaniu cały czas czułam pomadkę na wargach. Może to i jakaś ochrona przed zimnem, ale jednak mnie mocno przeszkadzała - czułam się tak, jakbym była czymś pobrudzona, a jeszcze w zestawieniu z tym ciągle towarzyszącym zapachem i smakiem to już w ogóle masakra... No niestety ja jestem zdecydowanie na nie. Dla mnie tego typu produkt oprócz osiąganych właściwości stosowania musi być też przyjemny w użytkowaniu. Tutaj w sumie trochę zabrakło pierwszego, a zupełnie drugiego. Nie sięgnę po ten scrub ponownie.